Świnka uratowała życie kotu

To nie film. Chociaż w pożarze farmy zginęło wiele zwierząt, dzięki determinacji małej świnki Colby ocalał jej koci przyjaciel. Okazuje się, że taka przyjaźń to dla kota prawdziwy skarb!

Źródło: iStochphoto

Jak się okazuje, zwierzęta potrafią pomagać nie tylko ludziom, ale także sobie nawzajem. Jesienią ubiegłego roku w pożarze, który wybuchł w stajni położonej w amerykańskim stanie New Hampshire poważnie ucierpiały różne zwierzęta. Na szczęście dzięki inteligentnej śwince udało się uratować życie jednemu z kotów.

Pożar stajni był ogromną tragedią nie tylko dla zwierząt, ale również dla właścicielki Perry Hill Farm Harriet Finks oraz jej córki Elissy Finks. Katastrofę przeżyło zaledwie osiem z dwudziestu dwóch koni zamieszkujących stajnię. Pozostałe wpadły w panikę i nie udało się w porę wyprowadzić ich ze stajni. Co ciekawe, pożar przeżyła świnka Colby oraz dwie kozy.

Na początku wydawało się, że zginęły wszystkie trzy farmowe koty, ale trzy dni po pożarze świnka Colby doprowadziła swoją opiekunkę do sterty kamieni, gdzie ukrywał się ranny kot Gumbo. Mruczek doznał poważnych poparzeń drugiego stopnia łapek, ogona, uszu oraz części tułowia. Biedny kotek nie był nawet w stanie chodzić. Na szczęście był przytomny. Od razu został przewieziony do szpitala weterynaryjnego w Andover w stanie Massachusetts, gdzie opatrzono jego poparzenia i podano mu lekarstwa i odżywki w kroplówce. Dzięki temu po kilku tygodniach mógł opuścić klinikę i powrócić do domu, gdzie dołączył do swojej siostry Gidget, która odniosła w pożarze dużo lżejsze obrażenia. Niestety kotka bardzo przeżyła to, co ją spotkało i dlatego przez kilkanaście dni ukrywała się przed ludźmi i nie chciała dać się złapać.

Harriet Finks poniosła w wyniku pożaru ogromne straty. Na szczęście ludzie dobrej woli założyli na Facebooku grupę, która ma na celu zebranie funduszy potrzebnych na opłacenie kosztów leczenia Gumbo. Dodatkowe środki pozwolą na odbudowę stajni i zakup nowych koni.

Najważniejsze, że Gumbo jest już zdrowy i nie musi nosić kołnierza, który zapobiegał rozdrapywaniu ran, ale bardzo przeszkadzał kotu. Odrosły mu już nawet przypalone wibrysy. Pozostały jedynie drobne problemy z ogonem. Gdyby pomoc nie nadeszła w porę, kota nie udałoby się uratować. Na szczęście dzięki pomocy sympatycznej świnki, sześcioletni mruczek może nadal cieszyć się życiem.

 

Źródło: Life with cats