Sklonuj swojego psa!

„Jeszcze raz to samo proszę” – teraz słowa te usłyszymy nie tylko w restauracji.  Współcześnie za konkretną kwotę można zamówić sobie kopię ukochanego pupila, który już nas opuścił. Skolonowane psy ratownicy lub żołnierze są na wyciągnięcie ręki. Tylko czy na pewno naukowcy wiedzą co robią?
Bernan McKinney z jednym z pięciu sklonowanych szczeniąt z komórek pobranych od wieloletniego ulubieńca właścicielki, Boogera. Bernan McKinney z jednym z pięciu sklonowanych szczeniąt z komórek pobranych od wieloletniego ulubieńca właścicielki, Boogera.

Najpierw sklonowano owieczkę Dolly, a później lawina ruszyła. Zaczęto klonować nie tylko przedstawicieli żyjących gatunków,  ale zrodziły się wizje odtwarzania wymarłych. Rosjanie postanowili odtworzyć mamuty. Naukowcy z Australii marzą o powrocie wilka workowatego. Polscy naukowcy planują ożywić tura. Wydaje się, że w tej sytuacji tworzenie kopii pupila który odszedł, będzie z czasem rutynową usługą wyspecjalizowanych firm. Tylko co będzie dalej ?..

Klonowaniem zwierzaków domowych od kilku już lat zajmują się dwie firmy na świecie: RNL Bio (związana z południowokoreańskim laboratorium) oraz kalifornijska BioArts International.

RNL Bio

Bernan McKinney z jednym z pięciu sklonowanych szczeniąt. Źródło: REUTERS/Jo Yong-Hak (SOUTH KOREA)/Forum
 Naukowcy z RNL na razie zajęli się tylko klonowaniem psów, jednak w przyszłości swoje usługi chcą rozszerzyć dosłownie na wszystkie zwierzaki, jakie człowiek wyhoduje i będzie chciał sklonować. Pierwszą komercyjną klientką firmy była Bernan McKinney - kalifornijka, której ukochany, zasłużony pies Booger odszedł ze starości. Pies pani McKinney okazał się ę być prawdziwym przyjacielem . Pomagał na przykład w codziennych czynnościach, gdy jego pani poruszając się na wózku inwalidzkim powoli wracała do zdrowia po ciężkim wypadku. Booger otwierał swojej ukochanej właścicielce drzwi, zdejmował chorej zębami buty i skarpetki, ciągnął wózek, gdy baterie były już na wyczerpaniu.

Kobieta uwielbiała swojego czworonożnego przyjaciela, który nie zawiódł jej nawet w najtrudniejszych chwilach. Postanowiła więc, że chce go sklonować. Naukowcy pobrali tkanki z fragmentu ucha Boogera, gdy ten jeszcze żył. Następnie zamrozili materiał genetyczny. Po śmierci psiego bohatera, rozmrożone i specjalnie spreparowane komórki wszczepiono do macic wybranym  sukom.Ostatecznie urodziło się pięć szczeniąt. Wszystkie psy mają dokładnie takie same geny jak Booger. Szczęśliwa Bernan McKinney postanowiła zatrzymać trzy z nich, a dwa pozostałe szczeniaki przekazać fundacjom zajmującym się szkoleniem psów - opiekunów dla starszych ludzi. Niedługo później kolejna zakochana w swoim psie właścicielka postanowiła kupić  ukochanemu pupilowi o imieniu Trouble „drugie życie”. Zabieg został wykonany również w laboratorium w  Korei Południowej. Choć standardowa cena takiej usługi kształtowała się wtedy na poziomie około 100 tys. dolarów, to Danielle Tarantola zapłaciła tylko połowę tej sumy w zamian za zgodę sfilmowania jej starań przez telewizję TLC. Klon Trouble powstał na bazie materiału genetycznego zachowanego przez właścicielkę, a gotowy zarodek został umieszczony w macicy psiej surogatki. Danielle miała okazję obejrzeć poród na żywo za pośrednictwem Skype'a. Gdy szczeniak dojrzał do podróży, został przekazany właścicielce, która w hołdzie genetycznemu ojcu nazwała go Double Trouble. Tarantola twierdzi, że pies jest idealną kopią swego pierwowzoru nie tylko pod kątem wyglądu, ale także usposobienia.

Bio Arts

Soppy, pierwszy skolonowany pies przez firmę RNL Bio, w Seoul National University. Źródło: REUTERS/Ben Weller (SOUTH KOREA)/Forum
Klonowaniem zwierząt zajmuje się także amerykańska firma BioArt, z siedzibą w Kalifornii. Ma już doświadczenie w klonowaniu kotów, psów, a także zwierząt hodowlanych. Jednym z pierwszych klonowanych komercyjnie zwierzaków w Kalifornii był byk o imieniu Second Chance. Skopiowanie byka kosztowało 100 tys. dolarów. W końcu w Bio Arts nadszedł czas na klonowanie ukochanych pupili. Labrador Lancelot II należy do pary z Florydy i kosztował ich 155 tys. dolarów.  Pięć lat wcześniej pobrano próbki od ukochanego labradora – Lancelota  I. Gdy psiak zmarł, właściciele nie wahali się ani chwilę. Zdecydowali jak najszybciej sklonować swojego zmarłego pupila.

Lancelot II wygląda zupełnie jak jego poprzednik, a opiekunowie przekonują, że przebywanie w gronie tych samym osób i psów coraz bardziej zbliża go do oryginału. Pani Wang - milionerka z Chin, zapłaciła natomiast 582 tys. dolarów za sklonowanie swojego mastiffa. Powielony pies - Jangcy numer dwa - stał się w Chinach niemalże celebrytą. Pojawia się w plotkarskiej prasie, a właścicielka chętnie udziela na jego temat wywiadów w mediach. Firma Bio Arts ogłosiła również jakiś czas temu program „Best Friends Again”. Udostępniła także „kupienie” zabiegu klonowania pupila na aukcji internetowej. Cena takiego przedsięwzięcia wahała się od 100 do 180 tys. dolarów. Szefem BioArts jest Lou Hawthorne, były dyrektor firmy Genetic Savings & Clone, która dokonała rewolucji w klonowaniu kotów, lecz została zamknięta ze względu na brak zainteresowania wśród klientów. Ta porażka nie zniechęciła jednak Hawthorne’a. Zakładając BioArts wiedział, że chce koncentrować się teraz przede wszystkim na klonowaniu psów. Na początek wystartował on z projektem „Missyplicity ” mającym na celu sklonowanie swojego ulubionego psa o imieniu Missy. Po wielu latach prób i błędów narodziło się nowe wcielenie Missy - Mira. Według BioArts niezależna analiza genetyczna przeprowadzona przez naukowców na Uniwersytecie Kalifornijskim w Davis wykazała, że Mira jest dokładną kopią Missy. Mira została pierwszym klonem psa, stworzonym według kodu genetycznego zwierzęcia domowego, a nie laboratoryjnego. Missy doczekała się jeszcze dwóch swoich wcieleń: Chingu i Sarang. Naukowcy z BioArts zapewniają, że wszystkie klony Missy są do siebie uderzająco podobne. Badacze śmieją się rownież, że troje szczeniąt uwielbia brokuły  tak samo jak ich „oryginał” Missy. Mira mieszka obecnie w domu Hawthorne’a, a Chingu i Sarang – u jego krewnego.

Snoopy, pierwszy sklonowany pies oraz jego nowe wcielenia. Źródło: REUTERS/Ben Weller (SOUTH KOREA)/Forum
W służbie dobrego

Klonowanie psów to nie tylko sposób na „przywracanie” życia ukochanym zwierzakom, ale i niesienie pomocy tam, gdzie jest ona naprawdę potrzebna. BioArts na przykład otrzymała licencję na stosowanie techniki transplantacji komórki somatycznej (Somatic Cell Nuclear Transfer), opracowanej przez naukowców z instytutu Rosplina w celu klonowania nie tylk o psów i kotów, ale i innych gatunków zwierząt, którym zagraża wyginięcie. W firmie RNL Bio, jeśli chodzi o zamówienia na klonowanie czworonogów, mają pierwszeństwo koreańskie służby państwowe. Sklonowanego psa o wspaniałym węchu i instynkcie  otrzymał na przykład koreański urząd celny. Psiak spisuje się rewelacyjnie podczas lokalizowania  narkotyków w bagażu przemytników. Labradorka Marina została natomiast sklonowana z powodu  niebywałych wprost zdolności do „wywąchiwania” u pacjentów nowotworów. Marina pracuje dla japońskiego ośrodka szkoleniowego dla psów St. Sugar Cancer Sniffing Dog Training Centre w Shirahamie. Po wydarzeniach z 11 września 2001 r. w 2009 roku naukowcy sklonowali owczarka niemieckiego, który brał udział w poszukiwaniach ofiar ataków terororystycznych na World Trade Center. Trakr – dzielny wilczur odnalazł w ruinach żyjącą jeszcze kobietę. Jego właściciel - były policjant – wiedział, że takie zdolności trzeba „pielęgnować”.

Póki co klonowanie przypomina trochę  zabawę naukowców w boga - tu powielą kochany egzemplarz pieska, tam pomogą „przywrócić” zasłużonego czworonoga do służby w imię dobra. Co jednak się stanie,  jeśli firmy wkrótce zaczną klonować osobniki różnych gatunków (w tym ludzkiego) i to na szeroką skalę? Kto powstrzyma idiotów i psychopatów, kto postawi rozsądek ponad pieniądze? Miejmy nadzieję, że i tacy się znajdą…