Psy które przeżyły niemożliwe

VPI Hambone Award to przyznawana rokrocznie nagroda. Laur trafia do zwierzęcia, które przeżyło niemożliwe: pożar, utopienie, uśpienie czy... zatrzaśnięcie w lodówce.

Źródło: Shutterstock

Nagroda przyznawana jest na cześć psa, którego właściciele omyłkowo zamknęli w lodówce. Spędził w niej ponad dobę, po której - nieco wyziębiony - szybko doszedł do siebie. Jak to możliwe? W lodówce był wielki, świąteczny indyk, z którego po zajściu zostały tylko kości. Pies żywił się nimi przez cały ten czas, umilając sobie ciężkie chwile w niewoli. 

Piżmaki, akwaria i piły mechaniczne

Wszyscy nominowani mają za sobą niezwykłe historie. W marcu portal wyróżnił jamnika z Pittsburga, który po walce z piżmakiem ledwo uszedł z życiem. - Nathan leżał na ziemi w kałuży krwi - pisze właściciel psa. - Miał pociętą całą szyję i okropnie krwawił. Weterynarz nie dawał nam nadziei na to, że psiak przeżyje. Przeprowadzono skomplikowaną operację żył, po której stan jamnika szybko zmienił się z krytycznego na stabilny. Uff...!

Z kolei labrador Bayley podczas zabawy stłukł i zrzucił na siebie 150 litrowe akwarium z żółwiem. Właściciele zauważyli tylko niewielkie ślady krwi na jego łapie, jednak po kilku godzinach, w czasie obiadu w restauracji, doszli do wniosku, że to niemożliwe, by pies wyszedł cało z tak poważnej opresji. - Od razu zadzwoniłam do syna, by to sprawdził. Okazało się, że pies ma na piersi długą na 5 centymetrów dziurę. - relacjonuje Carol Richardson, która zgłosiła ten przypadek firmie ubezpieczeniowej. Na szczęście jej pupil wkrótce wrócił do pełnej aktywności, a ona sama od tej pory zadbała, aby akwarium było odpowiednio zabezpieczone i niedostępne dla zwierząt. Inne zgłoszone firmie przypadki to m.in. terier, który "zaatakował" włączoną piłę mechaniczną i mieszaniec, który połknął pilot do telewizora. 

Nieudana wycieczka

Koty nie pozostają w tyle, jeśli chodzi o pakowanie się w kłopoty. Kalifornijczyk Pebbles wsławił się tym, że wślizgnął się do silnika samochodu stojącego nieopodal domu i przejechał w nim 30 kilometrów. Zaplątał się w pasek alternatora, co zaowocowało złamaną szczęką i kilkoma ranami szarpanymi. Właścicielka dowiedziała się o zdarzeniu tylko dlatego, że kierowca auta zauważył nietypową pracę silnika, a gdy odkrył w nim zwierzę, odwiózł je do najbliższego weterynarza. Ten odnalazł mikroczip zawierający dane właścicieli. Równie nieprzyjemna historia przytrafiła się długowłosemu Baxterowi z Seattle. Spadł on z jedenastego piętra (30 metrów) i... przeżył. W zeszłym roku laureatami zostały za to kotki, które ktoś porzucił na śmietniku w zawiązanej plastikowej siatce. Gdyby cudem nie odnalazł ich syn firmy, która przyznaje wyróżnienia, nie tylko nie dostałyby nagrody, ale też by nie przeżyły.

Nie tylko psy i koty 

Nagrodę przyznaje firma ubezpieczeniowa PHI, która codziennie dostaje setki zgłoszeń od właścicieli ubezpieczonych zwierząt, którym stała się krzywda. Postanowili oni upublicznić inspirujące historie, których finał był szczęśliwy i co roku uhonorować zwierzę, które otarło się o śmierć. W swoich aktach przechowują nie tylko sprawy psów i kotów. Trafiła do nich również np. historia świni domowej, która przedawkowała silne leki. Mimo że właściciele zrobili wszystko, by ich dom był "świnioodporny", pewnego wieczora ich pupilka dobrała się do domowej apteczki i połknęła niemal całą jej zawartość. Na szczęście po płukaniu żołądka świnia wróciła do zdrowia.