Znani z oryginalnego, lecz niezwykle erudycyjnego poczucia humoru bracia Coen powracają na ekrany polskich kin z historią nowojorskiego muzyka folkowego. „Co jest grane, Davis?” to prawdziwa uczta nie tylko dla miłośników inteligentnej fabuły, ale także dla fanów zwierząt, a w szczególności kotów.
I choć najsłynniejsi bracia w Hollywood mają na swoim punkcie już niejeden film z udziałem zwierząt, kot Davisa, o imieniu Ulysses, jest zdecydowanie bardziej przyjacielski niż nieokrzesany rudzielec, którego pamiętamy z „Ladykillers, czyli zabójczy kwintet”. „Co jest grane, Davis?” – najmłodsze dziecko Coenów to opowieść o muzyku, który próbuje odnaleźć swoje miejsce w Nowym Jorku i na całym świecie, a przy okazji wciąż szuka uciekającego mu ciągle kota.
Krytycy twierdzą, że rudy kot, który jest bohaterem łączącym poszczególne sceny, jest także alter ego tytułowego bohatera, bo w końcu obaj to romantyczni indywidualiści, którzy lubią wpadać w kłopoty. Tyle, że co przystoi kotu, nie zawsze wypada człowiekowi. I o ile Ulysses na ekranie prezentuje się zjawiskowo, okazało się, że kot, jak na gwiazdora Hollywood, przystało miał swoich dublerów. To się nazywa kariera!