Listy od Spike'a - Za wielką wodą

Spike to nietuzinkowy piesek, zapalony podróżnik, psi turysta, smakosz, który sprawdza wszystkie zakątki na świecie przyjazne czworonogom lub te wiążące się z niezwykłymi psimi historiami. Niedawno odwiedził Japonię. 

Źródło: własne

Pokrętny los sprawił, że nagle wylądowałem na końcu świata. W kraju kwitnącej wiśni, w miejscu, gdzie Słońce ma swój początek, boNihon (lub Nippon), oryginalna nazwa kraju znanego, jako Japonia, składa się z dwóch członów: nichi to słońce, a hon oznacza źródło, podstawę, początek.

Dzięki mojej wyprawie mogę od czasu do czasu opowiedzieć Wam w dalece subiektywny sposób jak wygląda „pieskie” życie na innym kontynencie.

Od czego by tu zacząć…

Może egoistycznie, ale na początek troszkę o sobie. Nazywają mnie Spike.  Jestem czworonogiem,rasy najpopularniejszej w świecie zwanej „mieszana”.  Nie chcę, aby ktoś w tym momencie pomyślał, ze nie jestem skromny, ale po prostu musze to napisać: jestem diabelnie przystojny. Na swoje usprawiedliwienie dodam tylko, iż moje przekonanie o tym bierze się stąd, że 75% procent mijających mnie Japonek (nie mówię o popularnych w Polsce klapkach plażowych) woła na mój widok kawaii. Co w dosłownym tłumaczeniu oznacza słodki, uroczy.

Lubię: długie spacery, podczas których nierzadko się gubię odkrywając nieznane mi dotąd regiony Tokio, delikatne mrowienie w żołądku, któresygnalizuje, że czas coś przekąsić lub właśnie widzę niebiańską istotę, od której nie mogę oderwać ślepi, zapach skoszonej trawy, oraz wtykać nos w … mm nazwijmy to nie swoje „sprawy” (wybaczcie –natura).

Nie lubię: mokrej sierści w chłodny, zimowy dzień, smrodu świeżo malowanych pasów drogowych, dni, kiedy wcześnie wstanę, a żaden z domowników nie jest zaineresowany wyjściem z psem. Ot cały ja. 
Chyba troszkę zawiało „Amelią”.

Podczas jednego z moich wypadów odwiedziłem Harajuku dzielnicę Tokio położoną blisko ogromnego starego parku Yoyogi, (tam wpadłem tylko za potrzebą). Harajuku jest uznawana za dzielnicę artystów i mody. Musicie wiedzieć, że w Tokio podzielone jest na wiele wiosek gdzie sprzedaje się określone produkty i tak np. jest Akihabara dzielnica elektroniki, Kamata dzielnica rękodzieła i hobby, Jimbocho region z artykułów sportowymi itp. Nie spotkałem niestety jeszcze dzielnicy psiej, ale na szczęście zwierzęce gadżety można spotkać wszędzie.

Będąc w Harajuku natknąłem się na taki widok:

Sklepik nazywa się pet paradise, jest naprawdę malutki, ale same tam perełki.

Do środka oczywiście wpuszczają zwierzęta, ale niestety nie można nam robić wielu ulubionych rzeczy.

Źródło: własne

Na kolejnej focie kącik psa- puchatka. Może gdybym sobie sprawił taki ciuch z pewnością żadna sunia by mi się nie oparła. Przecież „dzieci lubią misie”, ale czy dzięki misiom można mieć dzieci? Nie wiem, muszę to przemyśleć…

Źródło: własne
Japończycy mają prawdziwego świra na punkcie przebierania swoich pupili. Jak widać poniżej można nawet przebrać się za najszybszy lokalny pociąg- shinkansen. Co czuje gość, przebrany w coś takiego?.. Nie wiem.
Źródło: własne
Nie mniej po wyjściu z tego sklepu czuję się jakiś taki… goły.

Tuż za rogiem kolejny o nazwie „pariero mart”. Gdy tylko wszedłem okazało się, że jakaś niunia miała właśnie sesję zdjęciową. To się nazwa fart.

Źródło: własne
Czy ona na mnie patrzy? Jasne, przecież jestem kawaii :)

W związku z powyższym muszę spadać. Wybaczcie.

Pozdrawiam Spike

P.S. Proponuję cykliczną zagadkę. Jak wabi się pies, którego pomnik stoi przy stacji Shibuya, a w amerykańskiej ekranizacji jego historii, w rolę jego pana wcielił się Richard Gere? Nagrodą za poprawną odpowiedź będzie, kończąca się wraz z nadejściem kolejnego zwycięzcy, satysfakcja z bycia „królem wiedzy o Japonii”.