Kocia kontrabanda w Brazylii

Okazuje się, że dla brazylijskich skazańców żadna metoda ucieczki z więzienia nie jest zbyt dziwaczna. Aby przemycić narzędzie niezbędne do wyrwania się z celi posłużyli się... kotem. Mruczki, jak wiadomo, niechętnie aportują i rzadko zgadzają się na noszenie ciężarów.  Ale i na to znalazł się sposób.

Brazyliscy przestępcy zatrudnili kota jako dostawcę kontrabandy. Plan niewypalił. Brazyliscy przestępcy zatrudnili kota jako dostawcę kontrabandy. Plan niewypalił. Źródło: Reuters/Forum

Podobno w XIX wieku w Belgii próbowano nauczyć koty przenoszenia tajnych informacji, na wzór gołębi pocztowych. Dokładnie do 37 kocich obroży przymocowano kapsułki z wiadomościami, a następnie koty wywieziono ok 30 km od domu i wypuszczono w nadziei, że znajdą drogę powrotną i dostarczą listy. Mruczki świetnie poradziły sobie ze znalezieniem właściwej drogi oraz... ze zdjęciem kapsułek i obroży z szyi oraz porzuceniem ich po drodze. Być może więźniowie z Arapiraca w Brazyli słyszeli tę historię, po postanowili upewnić się, że ich posłaniec niczego nie zgubi.

W noworoczny wieczór uwagę strażników tamtejszego zakładu karnego zwrócił uwagę biały kot przemykający przez więzienny dziedziniec.  Jeden ze strażników zobaczuł kota i postanowił przyjrzeć mu się bliżej, ponieważ coś mu nie pasowało  powiedział później Marcelo Avelino, szef związku zawodowego strażników z Arapiraca. Tym czymś był pokaźny zestaw narzędzi przyklejonych do kociego ciała taśmą klejącą. Oczekiwania twórców planu były duże, kot transportował: telefon komórkowy ze słuchawkami, kartą pamięci, bateriami i ładowarką, oraz wiertła i piłę. Przestraszonego kota odtransportowano do lecznicy, a jego pomysłowy bagaż skonfiskowano.

Zdaniem rzecznika więzienia wykrycie, który z więźniów jest odpowiedzialny za koci plan ucieczki będzie niezwykle trudne. Koty nie są dobrymi świadkami, nie chcą zeznawać, a policja nie ma zbyt wielu poszlak. Z 263 osadzonych w więzieniu przestępców każdy mógł być adresatem kociej paczki.

Okazuje się, że nie tylko brazylijscy przestępcy wpadli na pomysł kociego doręczyciela. Również w jednym z rosyjskich więzień kot sprawdził się jako przemytnik, tym razem narkotyków. Plan był bardzo sprytny. Więzienie w Rostowie miało swojego lokalnego pupila w postaci właśnie kota. Skazani, wyjeżdżając na przepustkę zabierali ze sobą kota na zewnątrz więzienia i przytwierdzali do jego obroży narkotyki. Potem wypuszczali mruczka w nadziei, że trafi do swojego więziennego domu. Sami wracali z przepustki z czystymi rękami, przechwytując kocią przesyłkę już na miejscu, w zakładzie karnym. Na szczęście częste podróże więziennego kota zwróciły uwagę jednego z urzędników sądowych, który polecił przyjrzeć się częstym eskapadom mruczka. Po wykryciu nadprogramowej zawartości obroży proceder ukrócono. Zarówno kot, jak i przemytnicy pozostali w więzieniu już na stałe.