Jak zakochuje się pies?

O wyjątkowości naszych psów decydują ich geny. Nie wpływają one jednak na ich ostateczny kształt, na takiej samej zasadzie, jak – dajmy na to – instrukcja do zestawu klocków Lego, której przestrzeganie determinuje konkretną postać złożonej zabawki (pod warunkiem, że nie zgubimy żadnego z elementów). Kod genetyczny jest tylko punktem wyjścia do mnóstwa osobnych procesów rozwojowych, w których wyniku za każdy razem powstanie oddzielny organizm.

Foto Foto

Mój ukochany, cudownie specyficzny pies przypomina mi o tym bezustannie, jakkolwiek nieumyślnie. Xephos leży teraz koło mnie, wciąż nasłuchując i patrząc spode łba, czy do drzwi nie zapuka jakiś dostawca, w pełni świadoma tego, co robię, i wciąż z nadzieją (niestety, raczej płonną), że za chwilę wstanę i wezmę ją na spacer albo przejażdżkę samochodem. Wszystko to oczywiście zawdzięcza genom kodującym białka, z których są zbudowane jej oczy, uszy oraz zdolny do przetworzenia niezbędnych informacji mózg – ale do wykonania tych czynności potrzebuje nie tylko genów. Tożsamość Xephos – jej rozkosznie ujmujący charakter, jej sympatie i antypatie – determinują również konkretne doświadczenia życiowe.


Nie ulega wątpliwości, że geny mają swój udział w psiej miłości, podobnie jak mają go w każdym aspekcie biologii. Odkrycie różnic między genotypami psów i ich dzikich przodków – co dotyczy zwłaszcza genów odpowiedzialnych za dobroduszne usposobienie naszych towarzyszy – jest jednym z najbardziej ekscytujących dokonań współczesnej kynologii. Na to, czym pies jest, wpływają jednak także okoliczności zewnętrzne.

 

Prawidłowo ukształtowane geny psiej miłości nie dają gwarancji, że pies rozkocha się w ludziach. Nawet o wrodzoną miłość trzeba jeszcze zadbać. Pozwolę sobie przypomnieć terminy, które posłużyły mi za gwiazdę przewodnią w mojej odkrywczej podróży: dzieje psiej miłości to nie tylko filogeneza (zachodzące z pokolenia na pokolenie zmiany ewolucyjne), lecz także ontogeneza (rozwój konkretnego osobnika). I tutaj pojawia się pytanie za milion dolarów: skoro ewolucja wyposażyła psy w umiejętność kochania ludzi, ale nie zobowiązała ich do tej miłości, jak doszło do tego, że jednak nas pokochały?

 

Rozmyślałem właśnie nad powikłanymi ścieżkami psiej miłości, kiedy trafiłem na kilka artykułów w prasie popularnej – o tym, jak piosenkarka Barbra Streisand kazała sklonować Sammie, swojego ukochanego psa rasy coton de Tuléar. Sklonowane zwierzęta mają te same geny, co ich dawcy: pod tym względem przypominają identyczne pod względem genetycznym bliźnięta monozygotyczne. Wiedziałem, że takie bliźnięta stanowią idealny materiał do porównywania skutków filogenezy i ontogenezy. Uczeni badają takie przypadki od lat, żeby pogłębić naszą wiedzę o skomplikowanym współoddziaływaniu czynników genetycznych i środowiskowych na rozwój człowieka. Byłem ciekaw, czy sklonowane osobniki dadzą nam podobny wgląd w uwarunkowania rozwoju psów.


Źródło:
 
Powyższy fragment pochodzi z książki "Pies jest miłością"

Ludzka, pouczająca książka Pies jest miłością to niezbędna lektura dla każdego, kto kiedykolwiek kochał psa – i doświadczył cudu bycia kochanym.

Kliknij i zamów książkę >>>