Dotyk psa na szczęście

Czy dotknięcie psa przynosi szczęście? Owszem, szczególnie w Pradze, na Moście Karola. Drobny pies u stóp rycerza został takim dotykiem turystów wypolerowany niemal na gładko.

Źródło: Shutterstock

Praga to łasy kąsek dla turystów – mnóstwo atrakcji, piękne widoki i niesamowite legendy. Jedna z nich, dotyczy słynnego mostu Karola, historii pewnego króla, świętego oraz psa.

 Jak głosi legenda, król Wacław IV panujący w Czechach od 1378 roku, uchodził za okrutnie zazdrosnego męża. Czy miał ku temu powody, trudno po tylu latach dociec, jednak przekazy historyczne podają, że głowa państwa czeskiego miała poważny osobisty problem - za nic w świecie nie mogła doczekać się potomstwa. Wacław był żonaty dwukrotnie, jednak ani z pierwszą żoną Joanną Bawarską, ani z drugą małżonką - Zofią Bawarską, nie udało mu się spłodzić dzieci. Oba związki, podobnie jak wiele małżeństw innych Luksemburgów, okazały się bezdzietne. Czy król bał się więc, że któraś z żon poszuka sposobu na transmisję swych genów gdzie indziej? Trudno stwierdzić, jednak być może to właśnie te trudności popchnęły króla Wacława do tego, by przyszpilić pewnego dnia kapłana Jana Nepomucena (spowiednika dworu) i próbować wyciągnąć z niego, jakimiż to grzechami podzieliła się z duchownym druga żona króla (gdyż apogeum zazdrości przypadło na Zofię Bawarską). Dla Wacława bowiem, spowiedź małżonki trwała podejrzanie długo i mogło się to wiązać, według niego, z wyjawieniem w konfesjonale poczynionych wcześniej zdrad małżeńskich. Kiedy ksiądz zasłonił się tajemnicą spowiedzi, król się wściekł i poddał go licznym torturom, by wycisnąć zeń prawdę. Ostatecznie, wymęczony Nepomucen, przyrzekł królowi, że owszem, wyzna grzechy wyjawione przez królową podczas spowiedzi, ale tylko jednej istocie znajdującej się w komnacie królewskiej. Gdy Wacław IV wstrzymał oddech nasłuchując prawdy, która paść miała z ust kapłana, ten podszedł do królewskiego… psiaka wyznał czworonogowi wszystkie grzechy żony króla, oficjalnie zachowując tajemnicę spowiedzi i pozostając tym samym wiernym swej pani. Jak można się spodziewać, bardzo nie spodobało się to Wacławowi i nie skończyło się to dobrze dla duchownego. Jan Nepomucen został za karę zrzucony z mostu (na którego miejscu powstał potem urodziwy Most Karola) do rzeki Wełtawy, a król musiał żyć dalej ze swoją niezdrową podejrzliwością. Chorobliwie zazdrosnemu małżonkowi wyżycie się na duchownym nic specjalnie nie dało, natomiast uczciwy i wierny swojej wierze ksiądz został pośmiertnie okrzyknięty świętym, stając się dla katolików patronem szczerej spowiedzi i dobrej sławy.

W dzisiejszych czasach, każdy kto chce, by spłynęło na niego szczęście wartkim strumieniem, musi przedostać się prędko do Pragi, wejść na przepiękny Most Karola i odnaleźć na nim rzeźbę św. Jana Nepomucena. Pod posągiem świętego dostrzec można płaskorzeźbę prezbitera z obdarowanym zaufaniem czworonogiem. Aby dosięgnęło nas szczęście, zobligowani jesteśmy przyłożyć dłonie do owej płaskorzeźby Jana Nepomucena, najlepiej celując w psa.

Tak więc „na psa urok” i do Pragi!