Długa droga do domu

Pomimo prowadzonych na szeroką skalę badań naukowcy nadal nie są pewni w jaki sposób zaginione koty potrafią przejść kilkaset i odnaleźć swoich właścicieli. Tymczasem czteroletnia kotka należąca do amerykańskiej rodziny z Florydy pokonała w ten sposób setki kilometrów.

Jak koty odnajdują drogę do domu? Naukowcy wciąż nie potrafią odpowiedzieć na to pytanie. Jak koty odnajdują drogę do domu? Naukowcy wciąż nie potrafią odpowiedzieć na to pytanie. Źródło: iStockphoto/Thinkstock

Na początku listopada Jacob i Bonnie Richter wybrali się do Daytona Beach, aby obejrzeć na żywo słynne wyścigi samochodowe rozgrywane na tamtejszym torze. Niestety w nocy ich ukochana Holly wymknęła się niespodziewanie przez uchylone drzwi kampera i zaszyła gdzieś w okolicy. Na domiar złego następnego dnia po jej zaginięciu w Daytona Beach odbywały się pokazy sztucznych ognii, które mogły spłoszyć zdezorientowaną kotkę. Pomimo tego państwo Richter postanowili pozostać kilka dni dłużej niż planowali, rozwiesili plakaty z podobizną Holly oraz poinformowali miejscowe schroniska i organizacje działające na rzecz bezdomnych zwierząt o swojej zgubie. Niestety pomimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań, kotki nie udało się odnaleźć, a zmartwieni właściciele wrócili do domu w miejscowości West Palm Beach oddalonej ponad 300 kilometrów od Daytona Beach. Powoli pogodzili się z myślą, że nigdy więcej nie zobaczą już Holly.

Tymczasem w sylwestra wycieńczoną kotkę przed swoim domem znalazła Barbara Mazzola mieszkająca w odległości zaledwie półtora kilometra od rodziny Richterów. Ze względu na to, że zwierzątko wyglądało na wyczerpane i zaniedbane dzieci pani Mazzoli nadały kotce imię Kozeta, które nosiła jedna z bohaterek powieści Wiktora Hugo „Nędznicy”. Barbara Mazzola postanowiła zaopiekować się zwierzątkiem i zabrała kotkę do weterynarza. Po gruntownych badaniach lekarz weterynarii Sara Beg stwierdziła, że zwierzę jest niedożywione i odwodnione, a ponadto ma zdarte pazury oraz liczne otarcia na łapkach i poduszeczkach. Na szczęście wykluczone zostały poważne choroby. Kotka nie wymagała nawet odrobaczenia. Przy okazji Sara odnalazła czip i odczytała zapisane w nim informacje. Wówczas okazało się, że znaleziona kotka to Holly, która należy do mieszkających w pobliżu Richterów. Zaskoczenie Jacoba i Bonnie było ogromne, ale kotka na ich widok od razu stała się spokojniejsza i, mimo osłabienia, zdołała nawet wdrapać się na ramię Jacoba. Państwo Richter przyznali, że przestali już wierzyć w odnalezienie Holly, która zawsze była bojaźliwa, bardzo rzadko wychodziła na dwór i nigdy nie oddalała się od domu. Tymczasem podczas dwóch miesięcy wytrwała kotka przemierzyła ponad 300 kilometrów i schudła z sześciu do trzech kilogramów, ale po powrocie do domu szybko doszła do siebie.

Naukowcom, weterynarzom i kocim psychologom trudno wytłumaczyć fenomen kotów, którym udało się odnaleźć drogę do domu przemierzając setki, a czasem nawet tysiące kilometrów. W przeszłości odnotowano wiele takich przypadków. Na niektórych uniwersytetach powstały nawet jednostki zajmujące się badaniem migracji zwierząt, ale dużo lepiej poznano wędrówki ptaków, żółwi czy nawet owadów niż kotów. Odkryto także, że niektóre psy odziedziczyły po wilkach umiejętność orientacji dzięki odczuwaniu pól magnetycznych. Ponadto wiele zwierząt korzysta z bodźców zapachowych i potrafi określać kierunki na podstawie położenia słońca.

Peter Borchelt od wielu lat zajmujący się badaniem zachowania kotów przypuszcza, że Holly podążała pomiędzy hałaśliwą i ruchliwą autostradą stanową o numerze 95, a oceanem kierując się odgłosem fal morskich oraz charakterystycznym dźwiękiem silników samochodów. Możliwe też, że część drogi przebyła schowana gdzieś w przyczepie pick-upa. W Anglii odnotowywano już nawet przypadki kotów, które podróżowały samotnie pociągami w poszukiwaniu drogi do domu. Z kolei pod koniec lat osiemdziesiątych w Rosji kotka o imieniu Murka przeszła ponad pół tysiąca kilometrów z Moskwy do Woroneża, a w Stanach Zjednoczonych w latach dziewięćdziesiątych mruczek Ninja pokonał dystans kilkuset kilometrów dzielących stany Waszyngton i Utah. Wszystkie te wyczyny bledną, gdy porówna się je z dokonaniem mieszkającego w Australii perskiego kota o imieniu Howie, który pokonał dystans ponad 1600 kilometrów dzielący go od domu.

Pomimo wielu niewiadomych, pewne jest to, że mruczki przywiązują się zarówno do miejsc jak i swoich opiekunów. Interakcje pomiędzy zwierzętami i ludźmi bada stosunkowo nowy dział nauki o nazwie antrozoologia. Oprócz prestiżowych uczelni w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, kursy związane z tą tematyką można odbyć między innymi w Instytucie Psychologii Polskiej Akademii Nauk w Warszawie oraz na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.

 

Źródło: New York Times, PAN, własne