Na spacer z kotem

Większość właścicieli kotów marzy, by chodzić z kotem na spacery. Większość nie nauczyła przy tym swojego kota, jak to robić, więc nigdy na takim spacerze nie była. Okazuje się, że nie jest to takie trudne.

Źródło: shutterstock

Czy nie byłoby wspaniale, zamiast zostawiać kota pod opieką znajomych, zabrać go pod namiot lub na wakacje nad morzem? Chodzić z nim po parku i osiedlu? Owszem, jednak z kotem sprawa nie jest tak prosta, jak z psem. Gdy ex-dachowce (lub koty ze schroniska czy hodowli) trafiają do naszego domu za młodu, mamy na głowie inne rzeczy, niż nauka chodzenia przy nodze. Później próbujemy wyprowadzić je na spacer, co kończy się paniką, ucieczką do piwnicy lub ogólnym szokiem. Kot, który całe życie spędził na kilkudziesięciu metrach kwadratowych, wpada w szał, gdy stawiamy go pod gołym niebem, gdzie z każdej strony atakują go zapachy innych zwierząt i ludzi a samochody trąbią. Aby nasz ulubieniec chciał chodzić na spacery, musimy zacząć naukę od początku.

Nauka za młodu

Jeśli zaczniemy uczyć spacerów młodego kota, mamy spore szanse na powodzenie. Pomocna będzie na pewno smycz, dzięki której nasz ulubieniec nie spłoszy się i nie ucieknie. Na pierwsze spacery wybierzmy odludne, spokojne miejsce, najlepiej park, las lub zaprzyjaźniony ogródek. Dajmy kotu czas na oswojenie się, ale bądźmy w pobliżu, by zwierzę nie poczuło się opuszczone. Z czasem możemy nieco wydłużać czas spacerów i próbować zmieniać miejsca. Pamiętajmy przy tym, że kot różni się od psa. Nie będzie nam raczej towarzyszył w maratonie po lesie, lecz w swoim tempie i swoimi ścieżkami poznawał otoczenie. Przechadzka w jego towarzystwie to raczej ukłon w kocią stronę, niż maszerowanie w wybranym przez nas kierunku, z posłusznym zwierzęciem u boku.

Spokój dla domatora

Nie wszystkie koty jednak lubią takie atrakcje. Szczególnie oporne są zwierzęta, które całe życie spędziły w czterech ścianach. Choć może się to wydawać trudne do pojęcia, taki kot naprawdę przyzwyczaił się do naszego mieszkania. Wypuszczenie go samopas poza domem jest dla niego tym samym, czym dla nas byłoby wyjście z samolotu prosto na zatłoczony bazar w dalekim, nieznanym nam kraju. Co tu się dzieje? Czego ode mnie chcą ci ludzie? Czy tu jest bezpiecznie? Czy uda mi się wrócić do domu? Te same pytania zadaje sobie nieodpowiedzialnie wypuszczony na zewnątrz kot. Jeśli bardzo martwimy się tym, że kotu brak atrakcji, możemy zaprzyjaźnić się z kimś, kto ma przydomowy ogródek. Bardzo ważne jest przy tym solidne ogrodzenie bez dziur. Na kilku metrach kwadratowych działki czy ogródka kot na smyczy, ze swoim panem u boku, może chętnie spędzić długie godziny.