Jak pomóc dachowcom?

Mieszkają na śmietnikach, w blokach, na działkach lub w zaroślach. Jak się nimi zajmować, by przynieść im więcej pożytku, niż szkody?

 

Zima to dla bezdomnych kotów trudny czas. Zima to dla bezdomnych kotów trudny czas. Źródło: iStockphoto/Thinkstock

Dokarmiać, czy nie? Jest to trudna kwestia, nad którą głowi się niejeden miłośnik zwierząt. Dzikie zwierzęta od urodzenia są przyzwyczajone do samodzielności. Łapią myszy, znajdują pokarm na śmietnikach lub "zaprzyjaźniają się" z właścicielem lokalnego sklepu, np. rybnego. Z drugiej strony, obecnie śmietniki na osiedlach są szczelnie zamknięte a okna od piwnic zakratowane. W nowoczesnych apartamentowcach w ogóle nie ma miejsc, w których mógłby zamieszkać bezdomny kot! Musimy więc pamiętać o kotach, szczególnie wtedy na zewnątrz temperatura sięga -30 stopni Celsjusza lub dotychczasowe miejsce przebywania kotów (np. altana śmietnikowa) zostało zlikwidowane.

Najgorsza jest zima i ludzie

Możemy tymczasowo rzucać zwierzętom smaczne kąski, do momentu, aż będą sobie w stanie poradzić same. Musimy przy tym wiedzieć, że bierzemy wtedy na siebie pewną odpowiedzialność. Jeśli mroźna zima trwa miesiąc, a my po dwóch tygodniach zapomnimy o dokarmianym kocie, skazujemy go tym samym na niemal pewną śmierć, bo zwierzę przyzwyczai się i będzie czekało na kolejną porcję jedzenia. Pamiętajmy też, że największym zagrożeniem dla zwierząt dziko żyjących są... ludzie. Dlatego, jeśli nie mamy zamiaru związać się z kotem na dłużej, oferujmy naszą pomoc dyskretnie, by kot nie przyzwyczaił się do ludzkiej obecności i nie stracił się mniej czujny w kontaktach z ludźmi.

Najlepiej traktować dokarmianie kotów jako codzienny obowiązek, np. wtedy, gdy mieszkamy w wolno stojącym domu i kilka kotów odwiedza nas regularnie. Takie zwierzęta mogą być alternatywą dla domowego pupila dla kogoś, kto np. ma już groźnego psa, lub z innych powodów nie może mieszkać z kotem. Pamiętajmy przy tym o lokatorach okolicznych mieszkań, którzy nie muszą podzielać naszej miłości do mruczków.

Szczepienia są ważne

Najczęściej sąsiedzi skarżą się na zapach zepsutego jedzenia i odchody, dlatego starajmy się utrzymywać teren wokół misek w czystości. Warto też pamiętać, że przy regularnym dokarmianiu, gdy polepsza się sytuacja osiedlowych kotów, zaczynają się one gwałtownie rozmnażać. To z kolei prowadzi do pogorszenia się ich sytuacji (bo dokarmiający nie jest w stanie zająć się wszystkimi zwierzętami, które w dodatku

Jeśli decydujemy się dokarmiać zwierzęta, róbmy to regularnie. Źródło: iStockphoto/Thinkstock
"rozłażą się" po większym terenie, często przenosząc między sobą choroby). Dlatego, aby faktycznie pomoc dachowym kotom, warto jednocześnie z dokarmianiem prowadzić akcję sterylizacji i szczepień tych zwierząt. Na terenie większości gmin działają lecznice weterynaryjne, w których można za darmo wysterylizować i zaszczepić dzikie zwierzę. Można też zwrócić się do organizacji pozarządowej (Viva, Gaja, Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami) o pomoc i radę w tej sprawie.

Do schroniska?

Niektórzy widząc bezdomne zwierzę zastanawiają się, czy nie powinni oddać go do schroniska. Ich pracownicy często jednak przyznają, że gdyby każdy bezpański kot z miast i wsi do nich trafił, byłyby ich tam łącznie dziesiątki tysięcy i schronisko szybko musiałoby zostać zamknięte. Co ciekawe, polskie prawo mówi, że zwierzęta bezdomne to takie, które "uciekły, zabłąkały się lub zostały porzucone przez człowieka, a nie ma możliwości ustalenia ich właściciela lub innej osoby, pod której opieką trwale dotąd pozostawały". Technicznie rzecz biorąc, koty żyjące w piwnicy czy na śmietniku nie są więc bezdomne, bo... nigdy nie miały domu ani właściciela. Można porównać ich sytuację do wolno żyjących zwierząt leśnych, których nie trzeba oddawać do zoo, bo nigdy w nim nie były a las jest ich środowiskiem naturalnym. Jeśli z jakimś kotem szczególnie się zaprzyjaźniliśmy, spróbujmy namówić kogoś bliskiego, by go przygarnął. Być może zafundujemy obu stronom przyjaciela na całe życie.

Domowy, czy dachowiec?

Łatwym sposobem na sprawdzenie, czy kot, z którym mamy do czynienia jest domowy, czy dziki, jest próba nawiązania kontaktu, np. pogłaskania. Kot domowy zwykle będzie bardziej ufny, niż wolny dachowiec, który sam radzi sobie ze zdobywaniem pożywienia. Do schroniska możemy oddać kota, który np. ma obróżkę lub jest wyraźnie ranny. Jeśli nie mamy warunków, by organizować takiemu zwierzęciu ewakuację, warto zadzwonić na Eko Patrol. To jedna z sekcji Straży Miejskiej, która w zeszłym roku w samej tylko Warszawie pomogła ponad 13 tysiącom zwierząt. Przekazano je później do schronisk, lecznic weterynaryjnych lub ogrodów zoologicznych. Niektóre urzędy gmin lub miasta wspierają również osoby decydujące się na dokarmianie kotów darmową karmą czy pokrywaniem części kosztów sterylizacji i szczepień. Warto zapytać o to w lokalnym urzędzie.