Historie

Ziajek i wścibskość Katarzyna Redmerska

 Nasz pupil jest wyjątkowo wścibskim kotem. Mimo usilnych starań moich i Piotra, mających na celu oduczenie go tego, nazwijmy to oględnie - mało eleganckiego zachowania - jak dotąd nie odnotowaliśmy żadnego sukcesu, niestety. Pociesza nas fakt, że to nie wina braku umiejętności wychowawczych - po prostu spośród wszystkich zwierząt kot jest najbardziej wścibski. 

Wścibskość u Ziajka objawiła się w dzieciństwie. Od pierwszych dni swojej bytności u nas, właził we wszystkie możliwe zakamarki. Łapkami macał wszelkie dostępne przedmioty i obwąchiwał, co się tylko dało obwąchać.

Nadmiernie rozwinięta ciekawość niejednokrotnie była powodem popadnięcia przez Ziajętego w tarapaty:

- podczas „przeglądania” segregatora pozostawionego nieopatrznie na dywanie, zaklinował w nim łapkę,

- „sprawdzając” zawartość pralki, tak się szamotał w bębnie, że zamknął za sobą klapę,

- wąchając zapachową świeczkę (dopiero, co zgaszoną) osmolił sobie brew,

- chodząc po brzegu wanny i obserwując pływające w niej karpie …zsunął się do nich

Przykładów można by było podawać bez końca. Wścibskość u Ziajętego jest nawet silniejsza od snu. Potrafi spać kamiennym wydawać by się mogło snem, wystarczy jednak, gdy do ucha doleci mu jakiś „interesujący dźwięk” (np. ściszone głosy) - nieborak zrywa się wtedy z posłania i na wpół przytomny, potykając się o swoje łapki maszeruje tam skąd ów „interesujący dźwięk” dochodzi. Krótko mówiąc: wszystko musi mieć pod kontrolą.

Jedno z wścibskich zachowań Ziajka jest nader krępujące. Lubi otóż siadywać przed drzwiami toalety, gdy ktoś jest w środku. Siedzi i uważnie nasłuchuje. Następnie obserwuje wychodzącą z tego przybytku osobę. Wygląda to dosyć dziwnie jak swojego rodzaju monitoring. Z początku nas to krępowało. Przyzwyczailiśmy się jednak do tego i obecnie nie zwracamy na to uwagi. Problem skrepowania jednak nabrzmiewa, gdy z toalety zechce skorzystać osoba, która nie jest zaznajomiona z „nawykami” naszego kota. Dochodzi czasem do zabawnych sytuacji np. tłumaczenia się Ziajętemu w zwięzłych słowach, co też się w toalecie robiło bądź też teatralnego udawania, że nie zauważa się go siedzącego niczym strażnik przed drzwiami toalety.

Nasz kot nie lubi, gdy robi się coś „interesującego” za jego plecami. W związku z tym nie akceptuje zamkniętych drzwi. Domaga się by zawsze były otwarte, gdy są zamknięte - najpierw cicho miauczy, gdy to nie skutkuje, zaczyna drapać pazurkami drzwi, gdy i to nie odnosi zamierzonego efektu, napiera na drzwi całym swoim kocim ciałem i miauczy donośnie - skutek jest natychmiastowy (czyt. otwarte drzwi). Kot zadowolony wkracza do środka, po czym się rozgląda. Następnie obchodzi pokój w kółko, zaglądając do każdego, nawet najmniejszego zakamarka. Po zakończonej inspekcji spogląda na nas z dezaprobatą, jakby chciał powiedzieć: i po co się było zamykać, co?

Szczególnym zainteresowaniem Ziajętego cieszą się kuchenne szafki (zwłaszcza te z garnkami). Nasz pupil wręcz ubóstwia wieczorną „inwentaryzację”, którą przeprowadza nader analitycznie. Otwiera szafkę i ładuje się do środka w celu, jak się domyślamy, przeliczenia naczyń kuchennych. Robi przy tym okropny raban. Kilka razy owa „inwentaryzacja” tak go zmogła, że zasnął w brytfannie. 

Wróć do cyklu