Historie

Walentynkowa historia z psem w tle Ewa Kapelusz

Walentynki - święto zakochany zbliża się wielkimi korkami, a poniższa historia pokazuje, że czasami zwierzęta mogą zbliżać do siebie dwoje, a nawet więcej ludzi.

Źródło: Photo credit: Tracy Lee / Foter / CC BY-NC-ND

Pewna młoda kobieta zamieszkująca jedno z wielu dużych i tłocznych miast w Polsce wiodła spokojne i dostatnie życie u boku swego kochającego męża. Jedyne, czego brakowało jej do pełni szczęścia, to dziecko, o którym marzyła i którego z dnia na dzień pragnęła coraz bardziej. Nic więc dziwnego, że dzień, kiedy okazało się, że jest w ciąży, był jednym z najszczęśliwszych w jej życiu. Równie zadowolony był mąż, który z dumą i nadzieją czekał na pierworodnego potomka. Ich szczęście zapewne trwałoby bardzo długo, a radość z malca byłaby ogromna, tym bardziej, że faktycznie był to chłopiec, gdyby nie fakt, że dziecko miało wrodzoną wadę rozwojową- niegwarantująca pełnej sprawności fizycznej i samodzielności.

Lata mijały, chłopiec dorastał- jego matka codziennie znajdywała w sobie siłę, pokorę, miłość i nadzieję, pomagające opiekować się, uczyć i rehabilitować biedne dziecko. Ojciec spędzał coraz więcej czasu w pracy, tłumacząc, że jakoś musi zarobić na dom, coraz mniej czasu i uwagi poświęcał rodzinie, zdawał się nie unosić psychicznie balastu, jakim jest choroba dziecka. Toteż, gdy chłopiec miał 6 lat- ojciec wyszedł z domu i więcej do niego nie wrócił. Początkowo żona szukała swego męża, wierząc, że jego zniknięcie nie było świadomym wyborem, aż do czasu, gdy policja poinformowała ją, że jej wybranek kontaktował się z nimi z prośbą, aby nie uznawać go za osobę zaginioną i nie poszukiwać, a jego odejście od rodziny jest przemyślaną, ostateczną decyzją. Zrozpaczona kobieta zrozumiała, że urodzenie przez nią chorego dziecka było dla jej męża ciosem i nie pasowało do jego wizji idealnej rodziny. A, że kochała swego syna miłością ogromną, postanowiła nie poddawać się i walczyć o jego szczęśliwe życie ze zdwojoną siłą. Zostawiła porażkę związaną z nieudanym wyborem partnera za sobą i poczęła całą swą uwagę skupiać na terapii malca.

Pewnego dnia, w przedszkolu integracyjnym, do jakiego uczęszczał syn- pojawił się człowiek z wielkim, czarnym, kudłatym psem, od którego dzieci wręcz nie mogły oderwać oczu na próbnych zajęciach dogoterapeutycznych. Początkowy lęk i przerażenie matki, szybko zamieniły się w ciekawość, podziw i radość, kiedy widziała jak jej mały syn niezwykle pozytywnie reaguje na czworonoga, łaknie kontaktu z nim i chętnie uczestniczy w ćwiczeniach z psem- rozwijających jego koordynację ruchową i zmysły. 

Źródło:

Po zakończonych zajęciach, kobieta postanowiła dowiedzieć się więcej o terapii z udziałem zwierząt, jej elementach i o wielkim, czarnym psie, który tak pozytywnie wpływał na dzieci. Rzeczony terapeuta z cierpliwością i zainteresowaniem odpowiadał na pytania, okazało się, że on i jego pies należą do organizacji zrzeszającej osoby chcące pomagać innym ludziom, że pies to nowofundland, który przeszedł wszystkie niezbędne testy, aby zostać psem terapeutą. Jako, że reakcja większości rodziców na psa pracującego z ich dziećmi była pozytywna, nowofundland i jego opiekun na stałe zagościli w przedszkolu na zajęciach terapeutycznych. Chory 6 latek łatwo nawiązywał kontakt z kudłaczem, toteż jego matka coraz częściej rozważała decyzję o zakupie psa tej rasy i coraz częściej rozmawiała na ten temat z fachowcem w tej dziedzinie, czyli terapeutą jej dziecka.

Częste rozmowy i wiele wspólnych tematów, bardzo zbliżyły samotną kobietę i równie jak się okazało samotnego opiekuna nowofundlanda. Szybko się okazało, że ich znajomość wykroczyła poza ramy przedszkola i spotykali się nie tylko w celach oficjalnych, ale również z czystej chęci. Bardzo cieszyło to niepełnosprawnego chłopca, który uwielbiał dużego, czarnego, łagodnego i przyjacielskiego psa, który coraz częściej bywał w ich domu.

Częste wizyty równie mocno cieszyły terapeutę, który szybko odkrył, że jego uczucia do porzuconej kobiety wykraczają poza sympatię, o czym niezwłocznie ją poinformował, spotykając się ze zrozumieniem, a nawet odwzajemnieniem uczuć z jej strony.

Mały chłopiec dzięki częstym kontaktom z czworonogiem, bardzo się z nim zaprzyjaźnił, a nowofundland jak to nowofundland zachowywał się jak troskliwa niańka. Szczęśliwe dziecko wykazywało bardzo szybkie postępy w rozwoju psycho- fizycznym, a miłość jego matki i terapeuty być może kwitnie po dziś dzień. I taka to historia z okazji nadchodzącego Dnia Św. Walentego- jak można połączyć przyjemne z pożytecznym.

Wróć do cyklu