Historie

Pouczające historie pod psem Ewa Rembikowska

Dawno, dawno temu, gdy nasi pradziadowie byli jeszcze dziećmi ich rodzice i wychowawcy zastanawiali się, jak przekazać młodym ludziom wiedzę o minionych dziejach, by była ona podana w interesującej formie. W roku 1851 wydano w Warszawie książkę dla dzieci pod tytułem Zwierzęta słynne w historii, w której na przykładach, które faktycznie się zdarzyły, pokazywano, że zdrajcę czeka prędzej, czy później kara, zaś wierność i przywiązanie jest bardzo cenną cnotą. Spośród 22 opowiadań 3 poświęcono psom.

Pies i jego rycerz, rzeźba na Moście Karola w czeskiej Pradze. Pies i jego rycerz, rzeźba na Moście Karola w czeskiej Pradze. Źródło: Shutterstock

Psy na górze świętego Bernarda

Przez przełęcz świętego Bernarda łączącą masyw Mont Blanc z Alpami Pennińskimi  prowadził wojska Hannibal w drodze na Rzym. Stracił tam połowę swojej armii. Tędy szedł szlak, którym wędrowali kupcy, pielgrzymi, podróżnicy. Wielu z nich zginęło w tym wiecznym siedlisku lodów i śniegu. Koło roku 1050 Bernard z Menthon  założył na krańcach przełęczy dwa klasztory-gościńce.

Zadaniem mnichów było poza nocowaniem i karmieniem strudzonych podróżnych również odszukiwanie zaginionych i udzielanie im pomocy. Ich pomocnikami były psy nadzwyczajnej wielkości oraz wyjątkowej inteligencji. Od samego rana psy, z zawieszonymi na szyjach koszykami, szły patrolować teren. Na ogół chodziły w zespołach składających się z czterech psów. Po odnalezieniu zasypanego nieszczęśnika, odkopywały go, dwa kładły się obok, by go ogrzać, jeden lizał twarz i ręce, by go ocucić a gdy to nie pomagało, czwarty sprowadzał na pomoc mnichów.

Tak opowiadano tą historię: – „W ten czas, kiedy obrywają się bryły śniegu lub wieją uragany, zakonnicy podwajają czujność i działalność, całe bractwo wychodzi z klasztoru, psy prowadzą je po ścieżkach, które oni tylko mogą znaleźć we mgle i zawiejach. Zakonnicy poddają ludzki rozum instynktowi zwierząt i ślepo ufają tym przewodnikom wiedząc, że psy poprowadzą ich przez drogi najmniej niebezpieczne, szczególnie tam, gdzie trzeba ratować podróżnych”.

Bernardyn ratuje człowieka, ilustracja ze starej książki. Źródło: Zwierzęta słynne w historii, Warszawa 1851 s. 123

Któregoś razu pies trafił na dziesięcioletniego chłopca, którego matka spadła w przepaść. Kroniki podają: – „Zmęczony zimnem i głodem, znużony i pozbawiony sił, biedny chłopczyna położył się w śniegu i żałośnie jęczał. Biegnie pies, głową wskazuje na zapasy w koszyku, zamieszczonym na jego szyi. Nie rozumiejąc, dziecko drży z przelęknięcia i chce uciekać. Pies, aby go ośmielić, cicho podnosi łapę, kładzie jeszcze ciszej na jego nogi, liże mu ręce zdrętwiałe od zimna. Chłopiec uspokoił się, chce się podnieść, lecz jego członki tak zziębły i odrętwiały, że nie mógł się ruszyć. Dobre zwierzę wyraźnymi znakami pokazuje mu, aby usiadł na jego grzbiecie; i tak się stało. Pies go z ostrożnością niesie do gospody, gdzie udzielono mu potrzebną pomoc. Wypadek ten zwrócił na siebie uwagę bogatego człowieka, który wziął w opiekę sierotę, i polecił umiejętnemu malarzowi, aby odmalował obraz tak wzruszającego wypadku”.

Pies z Montarżysu

Działo się to w okresie, gdy król Karol V wypędzał Anglików z Francji. Kawaler Maker, rycerz króla, zapałał wtedy ślepą nienawiścią do rycerza Obry z Mondidieru. Któregoś razu, gdy Obry udał się na polowanie wraz ze swoim wyżłem w podparyskim lesie, Maker urządził zasadzkę i zabił rywala, przeszywając mu bok mieczem. Z odsieczą przyszedł pies. Między zabójcą a zwierzęciem rozegrała się straszliwa walka, w której zwyciężył człowiek. Zabójca rzucił ciało psa do wąwozu a ciało Obrego zakopał pod drzewem. Jednakże okazało się, że pies był tylko ogłuszony. Jakoś wydostał się z wąwozu i odnalazł grób swego pana. Położył się i wył. W końcu trapiony głodem i pragnieniem pobiegł do Paryża do mieszkania przyjaciela swojego pana. Tam wyciem usiłował opowiedzieć o swojej stracie, ale nie zrozumiano go. Pies wrócił na grób. Tymczasem przyjaciele Obrego zaczęli się zastanawiać, co się z nim stało. Gdy pies wrócił do nich po raz wtóry, nie zignorowali jego znaków, tylko poszli za nim. Ciało zabitego odnaleziono i pochowano z należytymi honorami, zaś psem zaopiekował się jeden z krewnych ofiary. Któregoś razu pies spotkał się z zabójcą swego pana. Z wściekłością rzucił się na niego i uchwycił za gardło. Odpędzano go, lecz  od tej każde spotkanie kończyło się tak samo. Takie napady ciągłe i uporczywe zwierzęcia, które na co dzień było nadzwyczaj spokojne i łagodne, zaczęły budzić podejrzenie, że to Maker jest zabójcą Obrego. Skojarzono, że kiedy Obry zniknął, Maker był na urlopie, a kiedy powrócił, ubranie jego było w strzępach. Pamiętano też wściekłość Makera, gdy król nagradzał Obrego.

Pogłoski te dotarły do króla, który przywołał do siebie rycerza Makera oraz psa, który: – Tylko co wszedł, rzucił się na zabójcę z zwykłą wściekłością, i zdawało się, że żałosnym szczekaniem wołała o zemstę i błagał monarchę o sprawiedliwość”.

 

Wróć do cyklu

1 2