Historie

Kotów jest pełno, nikt nie nazywa się Pies! Redakcja

Kot to jedno z najpopularniejszych polskich nazwisk. Co ciekawe jednak nikt w Polsce nie nazywa się Pies. Właściwie dlaczego? Tego do końca nie wiadomo, pewne jednak jest, że Kotów w Polsce jest, nomen omen, jak psów. Ale koniec żartów! Aż 20 tysięcy Polaków nosi dumnie to sympatyczne nazwisko o szlacheckiej proweniencji.

Jak miło być kotem.... i Kotem! Jak miło być kotem.... i Kotem! Źródło: jessie4185/sxc.hu

Dokładne pochodzenie nazwiska Kot nie zostało jednak jasno sprecyzowane. Mimo oczywistej relacji z nazwą zwierzęcia, nazwisko to według językoznawców wcale nie musi od niej pochodzić, a może wywodzić się od nazwy miejscowości z rdzeniem „Kot” np. Kotowa lub Kotowic.

Wśród polskich Kotów znajduje się wiele znanych osób – i co ciekawe wszystkie z nich lubiły czy  lubią chodzić własnymi drogami. W XV wieku najsłynniejszym Kotem był Wincenty, arcybiskup gnieźnieński i prymas Polski, podkanclerzy koronny. Ale to nie koniec związków Kotów z polityką – nie można zapominać o Stanisławie Kocie, działaczu politycznym, historyku kultury i wychowania, który choć nosił wiele pseudonimów, książki podpisywał swoim krótkim  nazwiskiem. Kotów znajdziemy też w świecie mediów. Wiesław Kot to znany i lubiany polski publicysta, autor filmowego magazynu o sympatycznej nazwie „Kina Kota”.

Tomasza Kota też nie trzeba nikomu przedstawiać – dowcipy aktor w wywiadach wielokrotnie mówił, że  i bardzo lubi swoje nazwisko. I choć nazwisko Kot ma przecież wydźwięk bardzo pozytywny, nie każdy o tym nazwisku jest  potulnym stworzeniem. Karola Kota, seryjnego mordercę, znanego też jako Wampira z Krakowa, najchętniej wykreślilibyśmy z historii Polski. Nikogo nie powinno jednak dziwić, że zręczne i sprytne Koty osiągają sukcesy w sporcie. Maciej i Jakub Kotowie, bo o nich mowa, to polscy skoczkowie narciarscy. Za tego pierwszego mocno trzymamy kciuki podczas zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi. Leć daleko, no bo przecież koty zawsze spadają na cztery łapy, nawet gdy lądują to za telemarkiem. 

Wróć do cyklu