Mówi się, że każdy pisarz żyje w swoim odrębnym świecie, w którym jest miejsce tylko na biurko, pióro (lub laptop), hektolitry kawy i dużego kota. Historia pokazuje, że niewielu wybitnych pisarzy było odpornych na koci urok.
Mruczki towarzyszyły swoim opiekunom w najgorszych chwilach braku weny, były ich najlepszymi i niekiedy jedynymi przyjaciółmi, zawsze odpornymi na narzekania, a nawet grafomanię. Przedstawiamy słynnych ludzi pióra, którzy mieli prawdziwego kota na punkcie kotów! Te sierściuchy nie miałaby kłopotów z ortografią i opanowałyby interpunkcję do perfekcji!