Pod jurysdykcją Najjaśniejszego…
Irytuje nas konieczność prowadzenia psa na smyczy w parku, sprzątania po nim, zakładania kagańca podczas przejazdu komunikacją miejską. Mamy często wrażenie, że szczegółowość przepisów regulujących nasze życie jest przytłaczająca, nie pozwala nam cieszyć się swobodą. Po cichu zazdrościmy naszym przodkom, że nie mieli takiego biurokratycznego gorsetu utrudniającego codzienne funkcjonowanie. Zobaczmy zatem jak przestawiała się psia sprawa w Królestwie Polskim, czyli w Polsce pod zaborem rosyjskim w XIX wieku.