Życie po stracie ukochanego psa. Niezwykła historia!

Ben Moon, fotograf i podróżnik, rok temu poruszył świat swoim filmem nakręconym w hołdzie ukochanemu psu Denali. Czworonóg towarzyszył mu wiernie podczas dalekich podróży, a także czuwał przy łóżku szpitalnym, gdy ten zachorował na raka. Byli nierozłączni. Śmierć Denali była ogromnym ciosem dla Bena i kolejnym bardzo trudnym momentem w jego życiu. Czy i jak sobie poradził ze stratą czworonożnego przyjaciela? Jest ciąg dalszy tej poruszającej historii!

Źródło: Whitney Hassett/ Ben Moon Facebook

Gdy gasną światła jupiterów...

O tej niezwykłej parze przyjaciół pisaliśmy w naszym serwisie jakiś czas temu, gdy film dokumentalny Denali obiegł świat i poruszył miliony widzów. Otrzymał wówczas nagrody na festiwalu filmowym Colorado's 5 Point.

Światła jupiterów jednak zgasły, a pustka po stracie ukochanego psiaka pozostała. Denali nie odstępował bowiem Bena na krok od momentu, gdy ten znalazł psinę topiącą się w jeziorze. Przemierzali razem świat i byli nierozłączni, co pokazuje wzruszające video. I w zdrowiu i w chorobie, a ta ostatnia dotknęła ich obu. Niestety Denali przegrał tę walkę.

Co dalej?

Ben postanowił wyjechać do Oregonu, by tam się wyciszyć i naładować baterie. Utrata przyjaciela była dla niego wielkim emocjonalnym ciosem. Tam postanowił napisać książkę o przyjaźni z Denali oraz o swojej walce z rakiem. Choć wszyscy dookoła pytali, kiedy zdecyduje się na nowego pupila, Ben nie potrafił odpowiedzieć, czy i kiedykolwiek to się stanie. "Nie chciałem się spieszyć z taką decyzją, to nie było proste po ponad 14 latach spędzonych wspólnie z Denali."- mówił Ben w wywiadzie udzielonym dla National Geographic.

Nieszczęścia chodzą parami...

To niestety nie był koniec trudnych doświadczeń dla fotografa. Ben, w ostatnich dniach życia Denali poznał swoją nową dziewczynę Whitney, także miłośniczkę psów i posiadaczkę suczki o imieniu Sadie. Tej wiosny udali się wspólnie na wybrzeże, kiedy u psiny pojawiły się objawy choroby. Agresywny rak - diagnoza była bolesna i nie pozostawiała złudzeń. Po ponad dwóch latach od śmierci Denali - odeszła także Sadie.

Jest happy end!

Po burzy jednak wychodzi słońce. Tak i  w życiu Bena znowu zawitała radość o imieniu Nori. Ben myślał o adopcji psa, ale po wizycie w schronisku był załamany: "Tam było tyle wspaniałych psów, które potrzebują domu. Nie byłem w stanie wybrać tylko jednego" - wspomina Ben. I wtedy Whitney, któregoś dnia, wysłała mu link do zdjęcia Nori, które znalazła na stronie serwisu adopcyjnego Petfinder. "Kiedy zobaczyłem jej zdjęcia, moje serce eksplodowało, wiedziałem że ona jest tą jedyną." - tłumaczy fotograf.

Tego samego dnia postanowili zobaczyć psiaka osobiście. Spotkanie z Nori potwierdziło intuicyjne przeczucie Bena, że jest to początek niezwykłej więzi. "Okazało się, że ma wspaniałą osobowość. Myślę, że zdecydowałam o zabraniu jej już wtedy, gdy zobaczyłem jej zdjęcie. Miała w spojrzeniu coś, co mnie wzruszało" - wspomina Ben.

Czy Nori przypomina mu poprzedniego przyjaciela? "Nigdy nie zapomnę o Denali, tyle przeżyliśmy razem! Doceniam jego obecność w moim życiu i zamierzam to opisać w mojej książce. Nori jest podobna do niego pod kilkoma względami, także zewnętrznie. Przede wszystkim jednak ma podobną osobowość." - mówi Ben.

Na pytanie o to, co szczególnego jest w relacji człowieka z psem, Ben odpowiada:

"Miłość, jaką dzielimy z naszymi psami jest czysta. My kochamy je, one kochają nas. Bez żadnych obciążeń. Teraz, kiedy mam Nori, zdałem sobie sprawę z tego, czego mi tak bardzo brakowało i czego potrzebuję dla własnego uzdrowienia i poczucia pełni. Moje życie stało się wreszcie kompletne."


Źródło: www.nationalgeographic.com