Znajdź przyjaciela w bibliotece

Schroniska, fundacje i stowarzyszenia prozwierzęce próbują różnych sposobów, aby znaleźć porzuconym zwierzętom nowe domki. Zabrzańskie schronisko wpadło na niecodzienny pomysł. Psiaki są prezentowane w miejskich bibliotekach. O ciekawej inicjatywie rozmawiamy z  Małgorzatą Witkowską, pracownikiem schroniska dla bezdomnych zwierząt PsitulMnie w Zabrzu:

Plakat promujący akcję "Adoptuj psa w bibliotece" Plakat promujący akcję "Adoptuj psa w bibliotece" Źródło: http://www.psitulmnie.pl/aktualnosci.php?show=news&id=241

Karolina: Zabrzańskie schronisko ruszyło z niecodzienną akcją „Adoptuj psa w bibliotece”. Na czym ona polega?

Małgosia: Pomyśleliśmy, że jest spore grono ludzi, którzy nie wiedzą o tym, że istnieje nasze schronisko, o tym, że w ogóle są schroniska. Nie mają też dostępu do Internetu – na przykład osoby starsze, lub takie osoby, które po prostu nie chcą mieć Internetu (jak się okazuje, są i tacy). Dlatego pomyśleliśmy, że można trafić do tych osób poprzez biblioteki. Czyli takie spokojne miejsca, gdzie można dowiedzieć się czegoś o psiaku, nie przyjeżdżając do hałaśliwego schroniska.

K: No właśnie, niektórzy boją się schronisk – z różnych powodów. Odstrasza ich szczekanie zwierzaków, zapach. A niektórzy obawiają się, że od razu zakochają się w jakimś zwierzaku, i że będą musieli go zabrać, bo nie znajdą w sobie dość siły, aby odmówić tym wielkim smutnym oczkom.

M: Zgadza się. Często zdarza się, że ludzie przechodzą przez całe schronisko i nawet nie patrzą na zwierzęta, bo są przerażeni ich liczbą. I bywa też, że chcą wyjść ze wszystkimi, albo właśnie nie są w stanie wybrać i wychodzą bez żadnego z nich. Przerosło ich to, nie wiedzą, co mają zrobić, bo zbyt wiele oczu jest w nich wpatrzonych. Wtedy właśnie nie biorą żadnego.

K: No i po to akcja w bibliotekach. Jak ona wygląda?

M: Akcja polega na tym, że w 15 zabrzańskich bibliotekach są rozłożone albumy, w których przedstawiliśmy zdjęcia i opisy naszych psiaków. Postaraliśmy się wybrać jedne z najspokojniejszych psiaków - takich już sprawdzonych, do mieszkania, łagodnych wobec dzieci, i tak dalej. W albumach włożone są karteczki, a każda z nich poświęcona jest innemu pieskowi. Można sobie taką kartę zabrać do domu, jeśli nas zainteresuje. Przygotowaliśmy po kilka takich samych kart, aby kilka osób mogło zainteresować się tym samym zwierzakiem. Karty można pokazać całej rodzinie, aby decyzję skonsultować. Myślę, że to fajny pomysł, ponieważ decyzje można przemyśleć, a nie tak, jak w schronisku podejmować je pod wpływem impulsu, kiedy kierujemy się współczuciem dla zwierzaka. Dopiero po przemyśleniu decyzji można przyjechać do schroniska z zamiarem przygarnięcia konkretnego psiaka. Wtedy nie trzeba wchodzić na teren schroniska, nie trzeba przechadzać się między boksami, gdzie jest 300 szczekających zwierząt, co w gruncie rzeczy może być trudnym przeżyciem dla osoby nieprzyzwyczajonej do schroniskowych warunków, a zwłaszcza dla kogoś, kto w schronie jest po raz pierwszy. My wtedy wyciągamy konkretnego pieska, wyprowadzamy go poza teren schroniska i możemy go dać na spacer, aby był czas na zapoznanie się.

K: Ile psiaków jest prezentowanych w albumach?

M: To jest po kilkanaście zwierząt i to maksymalnie adopcyjnych. Nie chcieliśmy dawać zwierząt bardzo trudnych, z którymi ktoś mógłby sobie nie poradzić. Są dobrane tak, aby nie sprawiać problemów ewentualnym przyszłym właścicielom. Takie kochane przytulaski, ciapusie i inne słoneczka, bez cienia agresji czy problemów behawioralnych.

K: A były już może pierwsze sygnały od zainteresowanych?

M: To dopiero początek akcji, mamy nadzieję, że akcja się rozkręci i telefon zacznie dzwonić.

K: Czy albumy trafiły do każdej biblioteki w mieście?

M: Tak. Albumy są we wszystkich zabrzańskich bibliotekach i naprawdę mamy nadzieję, że trafią do szerokiego grona odbiorców.

K: A jeśli się uda, jeśli będzie sukces, to czy planujecie rozszerzenie akcji? Może o Urząd Miasta, Urząd Stanu Cywilnego, centra handlowe, o inne placówki, gdzie przychodzi dużo ludzi?

M: Chcemy sprawdzić jak to będzie wyglądało w praktyce. Na razie w bibliotekach. Robimy to po raz pierwszy, nie wiemy, czy ma to sens i czy się uda dotrzeć do kogokolwiek. Organizujemy różne akcje dla zwierząt. Niestety czasem wydaje nam się, że coś jest super pomysłem, ale w praktyce okazuje się klapą. Także cały czas czegoś próbujemy. Staramy się trafiać do różnego grona odbiorców. Wiadomo, niektórzy oglądają psiaki w internecie, inni ich szukają w gazecie. Myślimy, że w bibliotece trafimy po prostu do kolejnych odbiorców, którzy nie znaleźli dla siebie pupila w innym miejscu. To są ludzie, do których po prostu jeszcze nie dotarliśmy.

K: Czyli każdy sposób jest dobry.

M: Tak, na pewno, jeśli tylko możemy w ten sposób znaleźć domy dla naszych podopiecznych.

K: Jak długo akcja potrwa?

M: Na razie bez ograniczeń.

K: W których miejscach w bibliotece znajdują się albumy?

M: Albumy są położone w widocznych miejscach. Są też oznakowane specjalnymi plakatami, aby każdy mógł na nie zwrócić uwagę i miejmy nadzieje wypatrzeć dla siebie jakiegoś psiaka.

K: A skąd w ogóle pomysł na taką akcję? To wasz pomysł czy gdzieś zasłyszany?

M: U nas na ten pomysł wpadła jedna z naszych wolontariuszek. Z tego co pamiętam, to ona już gdzieś wcześniej spotkała się z podobną praktyką. My przełożyliśmy to na nasz grunt. Przy okazji wolontariuszka, która wpadła na ten pomysł, koordynowała akcję. Przygotowywała albumy, wybierała psiaki, starała się rzetelnie zrobić opisy, aby jak najbardziej zwiększyć szanse psiaka na adopcję. Też w tych albumach podany jest numer, nie tylko do schroniska, ale i do wolontariusza, który zajmuje się danym pieskiem i może coś więcej na jego temat powiedzieć.

K: Po takim kontakcie z wolontariuszem można poprosić go, aby podczas naszej wizyty wyprowadził pieska poza teren schroniska?

M: Jak najbardziej. Wolontariusze mają troszkę więcej wolnego czasu niż pracownicy schroniska i mogą dodatkowo sprawdzić nam psiaka: jak reaguje na kota, albo jak się zachowuje w jakiejś konkretnej sytuacji. Wszystko, co możemy, staramy się sprawdzić, aby psiaki trafiły do jak najlepszego domu. Jak najbardziej pasującego do zwierzaka.

K: Przygotowanie albumów to dla was nic nowego. Na stronie internetowej schroniska niemal każdy psiak, który jest teraz w schronisku, ma swój profil. Można nie tylko poczytać o ich historii czy charakterze, ale i zobaczyć całą galerię zdjęć.

M: Wiemy, że ludzie lubią widzieć. To im dużo daje. Staramy się, żeby tych zdjęć było dużo. Żeby były jak najbardziej dokładne i żeby było widać wielkość pieska. To jest ważne, bo dla jednych mały piesek, to jest prawdziwa miniaturka, a dla innych to piesek ważący 15 kilogramów. Często się spotykamy z tym, że pokazujemy pieska około 10 kilogramów jako małego, a ktoś mówi „nie, przecież to już jest duży pies, takiego to nie chce”. To się często niestety zdarza. Dlatego staramy się, aby te opisy były możliwie jak najbardziej dokładne.

K: Chyba ostatnio modne są psiaki wagi tak zwanej „toy” czyli 2-4 kilogramowe.

M: Takim psiakom jest najłatwiej znaleźć domek. Ponieważ one są podręczne, najłatwiej jest je ze sobą zabrać, na przykład na wakacje. Weźmiemy go pod pachę czy na ręce w pociągu i nie ma problemu. Z tym, że każdy ma inne podejście do tematu. Niektórzy muszą mieć psa dużego, z dużą głową, żeby było go po czym głaskać, a inni lubią miniaturki mniejsze nawet od kota.

K: A prawda jest taka, że wśród 300 zwierzaków, które w tej chwili znajdują się w zabrzańskim schronisku, każdy może znaleźć przyjaciela dla siebie.

M: Wybór jest duży. Trudno by było przyjechać do schroniska i nie znaleźć psiaka, który odpowiadałby nam wielkością i charakterem. Zapraszamy do zabrzańskich bibliotek, a później do schroniska. Poczytajcie, zobaczcie, przemyślcie, a nuż znajdziecie tu swoją psią bratnią duszę. Taka jest idea projektu.