Zaklinacz Psów, czyli jak NIE należy szkolić

Od kilku lat rośnie rzesza fanów Cesara Millana tzw. „Zaklinacza Psów”. Poza programem emitowanym przez National Geographic pojawiła się masa jego publikacji z radami jak wychowywać psy. Sławę zawdzięcza swoim metodom, które dają natychmiastowy efekt zmiany zachowania. Niestety metody przez niego stosowane nie dość, że są mocno stresujące dla psów to jeszcze w dłuższej perspektywie mogą prowadzić do ciężkich zaburzeń behawioralnych. Od jakiegoś czasu środowiska eksperckie z zakresu szkolenia psów coraz głośniej wskazują działalność Cesara jako szkodliwą i ostrzegają przed przedstawiam kilka najważniejszych obiekcji.
Zaklinacz Psów, czyli przykład jak NIE należy szkolić Zaklinacz Psów, czyli przykład jak NIE należy szkolić Źródło: Facebook

Cesar większość swoich metod opiera na przeświadczeniu, że psy potrzebują funkcjonować jak wilcze stado oraz, że muszą żyć tak, jak żyją w naturze czyli bez człowieka. Oba podejścia ujawniają duże braki w wiedzy na temat zarówno wilków jak i psów. Zresztą sam się do tego przyznaje. Poza, krótkim okresem kiedy pracował jako technik weterynaryjny, wiedzę o psach czerpał z książek popularnych w latach 80-tych (których trafność została już dawno zweryfikowana). Jednak w głównej mierze swoje metody opiera na intuicji i wsłuchiwaniu się w „język energii” jaką wysyłają do niego psy. Nagle okazuje się, że najbardziej znany treser psów nie ma żadnych rzetelnych naukowych podstaw, które by leżały za jego metodami. Zamiast tego oferuje nam pseudonaukę. Nie dość, że teoria dotycząca życia w wilczym stadzie, na której w większości są oparte metody Millana, jest błędnie przytaczana w odniesieniu do psów, to nawet jest mylnie interpretowana w odniesieniu do samych wilków. Aby dokładnie wyjaśnić w czym tkwi problem, odnieśmy się najpierw do wilków i tego jak jest zorganizowana ich sieć społeczna.

Wilki na wolności nie są łatwym obiektem badań. Wynika to zarówno z ich stylu życia, który jest niezwykle dynamiczny, jak i z rozległych terenów, które zasiedlają. W związku z tym większość wniosków dotyczących budowy struktur społecznych u wilków zostały w dużej mierze oparte na podstawie badań przeprowadzonych po 1940 roku, które były przeprowadzone w nienaturalnych warunkach. Wilki często były przetrzymywane z obcymi osobnikami na niewielkich przestrzeniach. Powszechna opinia jaka powstała na bazie tych badań zakłada, że jest grupa chcąca dominować, która jest powstrzymywana przez samicę i samca alfa. Obecnie wiadomo, że wnioski te były błędne. Najnowsze badania obserwacyjne prowadzone na wilkach w ich naturalnym środowisku pokazują, że wataha wilków powinna być odbierana jako grupa rodzinna. W tej grupie dorośli rodzice, organizują aktywności grupy i dzielą przywództwo w systemie podziału obowiązków. Wataha składa się więc z jednej pary rodzicielskiej, która przewodzi stadem i od czterech do czterdziestu młodszych, zwykle spokrewnionych ze sobą wilków. Stado współpracuje i dzieli się obowiązkami. Wspólnie polują i bronią swojego terytorium a starsze osobniki pomagają wychowywać młode. Nawet sposób dzielenia się pożywieniem jest inny niż ten, który Cesar (i inni zwolennicy teorii dominacji) przedstawia tłumacząc właścicielom, że muszą jeść przed swoimi psami, ponieważ u wilków to przewodnik stada je pierwszy i do tego dostaje największy kawałek. Badania pokazały, że i ten argument wytaczany przez „Zaklinacza psów” jest błędny. W przypadku dużej zdobyczy wilki jedzą jednocześnie a zachowanie, które było interpretowane jako agresywne wyrywanie sobie pożywienia tak naprawdę ma na celu rozerwanie go na mniejsze kawałki. Natomiast w przypadku mniejszych zdobyczy pierwsze jedzą szczenięta lub osobnik, który ją upolował. A do obrony zdobyczy ma prawo każdy, nawet niższy rangą członek stada. 

Tak więc siłą wilka jest stado. Aby przeżyć w surowych warunkach muszą one tworzyć zwartą grupę, współpracować i unikać wzajemnych konfliktów oraz walk, aby nie tracić tym samym energii niezbędnej do przetrwania. Agresywne osobniki otrzymują reprymendę oraz są socjalizowane przez grupę, a nie wyrzucane z niej. Dzięki takiemu uszeregowaniu społecznemu możliwe jest osiągniecie celu, maksymalizacji korzyści stada jako jednostki. Natomiast gdy młode osiągną wiek 3 lat opuszczają stado aby założyć własne. 

A zatem struktura społeczna wilków jaką prezentuje Cesar odnosząc ją do psów nie istnieje. Najbliższe role jego „przywódcy stada” posiada najstarsza para w stadzie, która jest rodzicami pozostałych wilków w stadzie. Przewodzą stadu służąc dobrym przykładem i przekazując doświadczenie a nie kierując zachowania dominujące w stronę swoich potomków.

Poza błędną interpretacją struktur społecznych u wilków, Cesar popełnia jeszcze jeden poważny błąd. Kompletnie ignoruje aktualne wyniki badań, które potwierdzają, że psy nie żyją w stadnych strukturach jak wilki. Wolno żyjące psy większość czasu spędzają samotnie albo co najwyżej z jednym kompanem. Rzadko spotykane są większe grupy. Co więcej najczęściej te osobniki, w przeciwieństwie do wilków, nie są spokrewnione. Psy nie są zwierzętami stadnymi tylko socjalnymi. Ludzie i psy nie tworzą stada. Nie polują wspólnie ani nie wychowują razem potomstwa. Musimy zrozumieć, środowisko w jakim żyją wilki i psy i jakie korzyści ma dla nich formowanie się w grupy. 

W przypadku wilków, które zajmują duże obszary, a ich głównym źródłem pożywienia są zwierzęta kopytne, życie w dużych watahach jest z punktu widzenia przetrwania bardzo opłacalne. Z drugiej strony wolno żyjące psy żyją w aglomeracjach miejskich gdzie z jednej strony ich zagrożeniem są samochody i różne trutki, a z drugiej mają dostęp do resztek wyrzucanych przez ludzi. Dlatego więc życie w grupie nie przynosi im żadnej wymiernej korzyści (nie wychowują wspólnie potomków ani nie polują). Psy poprzez proces udomowienia zatraciły swoje zdolności łowieckie, które nie były im potrzebne. Oczywiście niektóre rasy psów są wykorzystywane w myślistwie, jednak została zaburzona sekwencja wszystkich etapów polowania. Tak więc psy nie dość, że są fatalnymi łowcami, to w ich przypadku wydatkowanie energii na upolowanie ofiary jest bez sensu biorąc pod uwagę dużo łatwiejsze źródło pożywienia jakim są resztki pożywienia wyrzucanego przez ludzi.

Kolejnym punktem, na który należy zwrócić uwagę jest jego twierdzenie, że musimy „pomóc psom odzyskać ich równowagę, jaką miały w swoim naturalnym środowisku, a jaka została zachwiana przez człowieka”. Jednak jak już opisywałam w artykule poświęconym udomowieniu psów nie ma czegoś takiego jak świat psów sprzed pojawienia się człowieka. Pierwszym etapem udomowienia wilka była zmiana naszego sposobu życia na koczowniczy. Resztki pożywienia generowane przez ludzi były atrakcyjnym kąskiem i co odważniejsze wilki podchodziły do wiosek aby wyjeść resztki. Po jakimś czasie ludzie zaczęli doceniać obecność wilków oraz dostrzegli korzyści jakie każdej ze stron może przynieść wspólne życie. Nie dość, że wilki przyczyniały się do zmniejszenia rozprzestrzeniania się chorób dzięki pozbywaniu się odpadów, to jeszcze były świetnymi łowcami. Na tym etapie ludzie zaczęli intencjonalną hodowlę wybierając do rozrodu te osobniki, które posiadały pożądane cechy. Splot tych wydarzeń doprowadził do powstania psów jakie dzisiaj znamy. 

Proces udomowienia na tyle odmienił psy od wilków, że pomimo tego, że psy i wilki mogą się krzyżować, to ich typowe zachowania podczas dobierania się w pary oraz ich społeczne środowisko w jakim żyją, sprawiają, że na tyle się różnią, że większość naukowców zgodna jest, że należy je uznać za odrębny gatunek. 

Ostatnim argumentem, który przemawia za uznaniem podejścia stosowanego przez Cesara Millana za niebezpieczne i nieprofesjonalne, są metody jakie stosuje w pracy z psami. Jego dwoma podstawowymi metodami jest zanurzenie oraz pozytywna kara (pozytywna oznacza dodanie bodźca awersyjnego). Obie metody są przestarzałe i od dawna mówi się o negatywnych skutkach jakie one przynoszą. Są zaprzeczeniem wszystkiego o czym mówią naukowcy badający zachowania psów, a także doświadczeni szkoleniowcy. 

Pierwsza metoda – zanurzenie polega na umieszczeniu zwierzęcia w takiej sytuacji, w której bodźce wywołujące niepożądane zachowanie (agresję bądź lęk), są w bardzo wielkiej ilości. Psa pozostawia się w tym prze-bodźcowanym środowisku do momentu aż ten przestanie na nie reagować. Millan często stosuje tę metodę albo zabierając psy do zamkniętych przestrzeni, w których są duże ilości psów albo zabierając je w miejsca gdzie jest szczególnie dużo stresującego bodźca. Po niedługim czasie następuje cudowne uzdrowienie i pies przestaje pokazywać oznaki stresu. 
Druga metoda, jaką jest pozytywna kara, jest tak samo niebezpieczna jak pierwsza. W tej metodzie w odpowiedzi na niechciane zachowanie używa się awersyjnego bodźca aby ukarać za nie psa. Jednak ważnym jest aby podkreślić, że metoda ta jest to nic innego jak tzw. wyuczona bezradność, która nie jest niczym innym jak odpowiedzią na bardzo stresujące, traumatyczne przeżycie. Stosowanie tej metody zarówno u psów jak i u ludzi może prowadzić do poważnych problemów behawioralnych w przyszłości.

Wywoływanie u psa strachu jest nie dość, że złe dla samego psa, to może też stanowić realne niebezpieczeństwo dla osób, które się nim zajmują. Pies jak każde inne zwierzę postawione pod ścianą będzie chciało się bronić i może ugryźć. Na filmach wielokrotnie widać jak psy wysyłają do Cesara tak zwane sygnały uspokajające jednak on ich nie widzi. A jego sposób na „zmianę energii” u psa poprzez dawanie mu „kick'ów” (kopnięć w bok psa) prowadzi do permanentnej sytuacji stresowej dla psa, ponieważ nie rozumie skąd i kiedy może się spodziewać kolejnego kopnięcia.

Najbardziej przerażające jest to, że Cesar Millan kompletnie ignoruje stan psychiczny psa i wszystkie niepożądane zachowania traktuje jako próbę zdominowania właściciela. Nawet pies, który skaczę na właściciela bo zwyczajnie cieszy się, że go widzi i chce się z nim przywitać jest posądzany o próbę zdominowania i w zamian zostaje sprowadzony siłą do podłogi. Pies wprawdzie przestanie skakać jednak jednocześnie zacznie bać się swojego właściciela, a w dalszej perspektywie może to się przelać na innych ludzi lub nawet doprowadzić do zachowań agresywnych o podłożu lękowym. Także w przypadku psa z zaburzeniami obsesyjno-kompulsywnymi zamiast pracować nad źródłem problemu Cesar zakłada mu kolczatkę, którą pociąga za każdym razem gdy pies rozpoczyna kompulsywne zachowanie. Takie metody prowadzą do jeszcze większych problemów behawioralnych psów.

Badania nad psami bardzo się rozwinęły w przeciągu ostatnich lat. Wiele metod, które kiedyś były stosowane, zostały zweryfikowane. Pomimo wielu rzetelnych danych nadal są ludzie, tacy jak Cesar Millan czy szkoleniowcy wykorzystujący „tradycyjne” metody, których działalność prowadzi do rozwoju jeszcze jednego zawodu – behawiorysty, do którego trafiają ponieważ tak jak wspomniałam wcześniej są tylko zmianą zachowania, a nie pracą nad źródłem problemu. Można natomiast pracować nad zachowaniami psów innymi metodami, które nie dość, że nie są stresujące dla psów, to jeszcze sięgają źródła problemu.