Wychowanie psa to z pewnością prawdziwe wyzwanie dla niejednego opiekuna. Postanowiliśmy rozstrzygnąć, które metody są tak naprawdę skuteczne i sprawdzić, na czym polega pozytywne, tradycyjne i zrównoważone szkolenie. A wszystko to oczywiście w trosce o nasze kochane pupile!
Pozytywnie
Z czym wam się kojarzy hasło pozytywne szkolenie? Nie macie wrażenia, że propagowane przez wielu trenerów stało się swego rodzaju zaklęciem? Prawda jest jednak taka, że nazwa wcale nie przesądza o wszystkim, a prezentowane techniki nierzadko odbiegają od takiego właśnie podejścia. Wygląda to trochę tak, jakbyśmy chcieli frytki i pizzę zmienić w zdrowe jedzenie, określając posiłek dietetycznym.
Sprawdźmy więc, na czym tak naprawdę polega szkolenie pozytywne. Okazuje się, że ta metoda opiera się głównie na wykorzystaniu wniosków behawiorystów, którzy badają mechanizmy wzmocnień. Dzięki temu tworzy się precyzyjne i powtarzalne procedury, które umożliwiają wywołanie pożądanych zachowań u naszych czworonogów. Najbardziej efektywne, biorąc pod uwagę tempo nauki i trwałość przyswajanej wiedzy, jest wzmocnienie pozytywne. O co tak naprawdę chodzi? Oczywiście o nagradzanie. Zwierzę wykonuje nasze polecenie, a my dajemy mu za to nagrodę. Tego rodzaju wyróżnienie sprawia, że nasz psiak powtarza oczekiwane zachowanie. Komenda staje się tym samym informacją dla naszego psa, co może zrobić, aby zasłużyć na odpowiednią premię. Rozwój praktyki szkoleniowej i badań naukowych przyczynił się do tego, że trenerzy zaczęli zwracać szczególną uwagę na emocje psa związane z danym zachowaniem. Z ich obserwacji wynika, że nagradzany czworonóg wysyła bardzo pozytywne emocje, a osoba przewodnika staje się w jego oczach źródłem wszystkiego, co dobre. Dzięki tej technice pomiędzy człowiekiem i zwierzęciem tworzy się wyjątkowa relacja obfitująca w pozytywne doznania i doświadczenia.
Pozytywne, a może jednak bezstresowe?
Bywa tak, że szkolenie pozytywne błędnie łączy się ze szkoleniem bezstresowym. Stres towarzyszy człowiekowi tak naprawdę nieustannie. Według naukowców istnieje jednak „dobry stres” – eustres, stanowiący pozytywną tremę mobilizującą do działania i „zły stres” – dystres, który uaktywnia się, gdy nasz organizm nie jest w stanie uporać się z czynnikiem wywołującym niepokój. Nabywanie nowych zachowań i umiejętności zawsze wiąże się z pewnego rodzaju stresem. I tutaj na ratunek przychodzi nam trener, który przygotuje zestaw ćwiczeń dopasowany do potrzeb i możliwości naszego psiaka, a przy tym zapewniający dawką solidnej motywacji. Jeśli nasz pupil osiągnie sukces, będzie miał większy apetyt na podejmowanie kolejnych, bardziej skomplikowanych wyzwań.
Bez klikera ani rusz…
Szkoleniowcy, którzy propagują pozytywne wzmocnienie, wykorzystują w swoich treningach klikera. Pewnie zastanawiacie się, co to takiego? Dzięki temu urządzeniu łatwiej identyfikuje się te zachowania psa, które zasługują na nagrodę Dobrze wiemy, że słowo często nie ma odpowiedniej mocy, a kliker zawsze brzmi tak samo, jest przede wszystkim dokładny, powtarzalny i co najważniejsze jednoznaczny – jego dźwięk bowiem zawsze zwiastuje wygraną. Automat sprawia, że pies bardzo chętnie uczestniczy w szkoleniu, czeka na kliknięcie i wydanie upragnionej nagrody. Dzięki takiemu rozwiązaniu uruchomiona zostaje jego inteligencja i kreatywność. Nasz pupil zaczyna szukać tych właściwych – premiowanych rozwiązań. Kolejne etapy treningu (utrwalenie i utrzymanie zachowań oraz wypracowanie odporności na rozproszenie) odbywają się już bez klikera. Trzeba wiedzieć, że użycie tego urządzenia wymaga pewnej wprawy, nie powinno jednak przysparzać większych problemów i nawet laik powinien sobie z nim poradzić. Wykorzystując aparat, nie musimy obawiać się, że wyrządzimy naszemu psu jakąś krzywdę.
Zmotywuj swojego psiaka
Jakie macie sposoby na motywowanie swojego psiaka? My znamy cztery metody, które powinny skłonić go do nauki. Są one oczywiście związane z zaspokojeniem potrzeb zwierzęcia, do których należą: jedzenie, „polowanie”, zbudowanie silnej więzi z grupą (przewodnikiem) i zminimalizowanie niebezpieczeństwa. Jeśli chodzi o szkolenie pozytywne, to wykorzystywane są trzy pierwsze techniki. Udowodniono, że przymus absolutnie nie wywołuje pozytywnych emocji, dlatego nie bierze się go pod uwagę podczas treningu.
Karać czy nie?
Decydując się na szkolenie pozytywne, musimy zadbać o to, żeby zachowanie naszego psiaka zmieniało się zgodnie z naszymi oczekiwaniami i wyznaczonymi celami. Zdarza się, że przewodnik traci kontrolę nad wzmocnieniami, które mogą doprowadzić do pojawienia się niepożądanych zachowań. W takiej sytuacji powinniśmy je zignorować albo sięgnąć po negatywne wygaszanie. Pierwsza metoda nie przyniesie zamierzonego efektu, jeśli na „wybryk” psa nie zareagujemy wzmocnieniem. Przeważnie to wystarcza, bo przecież logiczne jest, ze zwierzę nie będzie trwonić energii i powtarzać tego, co nie przynosi mu żadnej korzyści. Sytuacja może się jednak skomplikować, wszak wiele zachowań ma swoje źródło w wewnętrznym wzmocnieniu. Mowa o zachowaniach „samonagradzających”. Wtedy można wykorzystać negatywne wygaszanie, które będzie polegało na pozbawieniu psa spodziewanej nagrody. Musimy wiedzieć, że negatywne wygaszanie ma postać dwóch form: znane jest jako cena reakcji oraz time-out. Mówiąc o pierwszej, mamy na uwadze odbieranie psu przyjemności (np. przewodnik nie zwraca uwagi na psa, jeśli ten na niego skacze). Druga forma opiera się na chwilowym izolowaniu czworonoga od miejsc i sytuacji, w których zachował się niewłaściwie. W obu przypadkach najważniejsze jest to, żeby stworzyć naszemu pupilowi możliwość zrobienia czegoś, za co dostanie nagrodę. Możemy np. wydać polecenie, żeby wykonał „siad” zamiast skakania. Co ważne, w szkoleniu pozytywnym unikamy działań, które mogą sprawić psu ból albo go po prostu wystraszyć.
Szkolenie tradycyjne
Tak naprawdę to stosunek do kar wyznacza linię podziału między szkoleniem pozytywnym a tradycyjnym. Mamy dostęp do wielu opracowań naukowych, które podejmują temat awersji w szkoleniu. Wniosek jest jeden: zwierzę, które wyraża lęk i obawy, tak naprawdę wolniej przyswaja wiedzę. W krwi czworonoga wzrasta poziom kortyzolu, który tamuje proces zdobywania nowych umiejętności. Warto też wiedzieć, że jeśli dla psiaka bodziec awersyjny nie jest adekwatny do sytuacji, może pojawić się syndrom wyuczonej bezradności (Seligman) i wtedy możemy mieć do czynienia z tzw. złamaniem psa. Stosowanie awersji nie jest więc dobrym rozwiązaniem, bo może doprowadzić do paradoksu – pies w każdym swoim zachowaniu będzie widział zwiastun bólu.
Doskonale zobrazuje nam to przykład, gdy podejmujemy próbę uczenia psa chodzenia na smyczy przy użyciu szarpnięcia kolczatką. Logiczne jest, że za sprawą luźnej smyczy szarpnięcie będzie skuteczne. Jej poluzowanie staje się więc zapowiedzią bólu.
Podejście tradycyjne zakłada, że pies musi popełnić błąd, dopiero wtedy zostaje ukarany. Zwierzę więc robi coś nie tylko w oczekiwaniu na nagrodę, ale także obawiając się kary. Przy tym zupełnie nie zdaje sobie sprawy z tego, ze jakieś zachowanie może być uznane przez człowieka za nieodpowiednie. Pies przecież nie musi rozumieć, że przewodnik wymaga od niego chodzenia na luźnej smyczy lub wytrzymywania w pozycji „siad” albo waruj podczas jego nieobecności przez kilka minut. Nie rozumie więc związku między zachowaniem a korektą. Karanie go w tego typu sytuacjach wywołanie w nim strach i nierzadko agresję. Właściciel odczytuje to oczywiście po swojemu, twierdząc, że jego pies nie nadaje się do szkolenia, jest złośliwy i uparty.
Dziś, szkoląc psy, nie możemy ograniczać się tylko i wyłącznie do przymusu i kar. Takie podejście dominowało w minionej epoce i wiązało ze szkoleniem wywodzącym się od Williama Koehlera i Konrada Mosta. To ich metody zakładały przekonanie, że pies najlepiej przyswaja wiedzę, jeśli unika przykrych bodźców i najlepiej zapamiętuje te komendy, które odsuwają zagrożenie. Oczywiście takie podejście jest racjonalne. Jednak co z tego, że pies będzie szybo reagował na komendy, skoro jego zachowanie będzie podszyte lękiem i strachem?
Nie można krzyczeć na zwierzęta, wszak tego typu praktyka sprawia, że pies nie jest kreatywny. Polecenie wykonuje automatycznie, bo zależy mu jedynie na tym, żeby przetrwać szkolenie.
Szkolenie zrównoważone
Musimy wiedzieć, że istnieje jeszcze podejście zrównoważone – zbalansowane. Tutaj wykorzystuje się cały „kwadrat wzmocnień”, stosując także pozytywne i negatywne wygaszanie. Najważniejsza jest oczywiście skuteczność i to ona decyduje o tym, po jakie narzędzia trzeba sięgnąć.
Z jednej strony najlepsze efekty przynosi nagradzanie, ponieważ pies szybciej przyswaja nowe umiejętności. W odróżnieniu jednak od podejścia czysto pozytywnego, w którym kreuje się środowisko tak, aby pies za każdym razem odnosił sukces, trenerzy zrównoważeni stawiają przed nim trudniejsze zadania. Liczą na to, ze zwierzę wykona polecenie, mimo pojawiających się przeszkód i rozproszeń. Wprowadzają więc element kary jako konsekwencję niewłaściwego zachowania pupila. Sięgają po środki awersyjne, jednak starają się je stosować z umiarem, oczywiście w zależności od potrzeb. W szkoleniu zrównoważonym praktycznie w ogóle nie sięga się po negatywne wygaszanie propagowane przez pozytywnych szkoleniowców.
Izolacja źródłem dużego stresu
Wielu trenerów sądzi, ze izolowanie psa jest dla niego dużo bardziej bolesne, aniżeli np. szarpnięcia kolczatki. Dla wielu z pewnością może wydawać się to mało racjonalne, ale badania potwierdzają tę teorię. Eksperyment przeprowadzony w 2008 roku w Hanowerze przez dr Yademin Salgirli, podczas którego porównano poziom stresu u psów poddawanych rozmaitym karom, przyniósł zaskakujące wyniki. Okazuje się, ze izolacja absolutnie nie jest skuteczną metodą. Wręcz przeciwnie, powoduje, że pies jeszcze bardziej się stresuje. Naukowcy grzmią, ze pies mniej przeżywa chwilowe doświadczenie fizycznej kary, aniżeli rozłąkę z bliskimi osobami. Dzieje się tak, bo zwierzę nie rozumie tej izolacji, jest to dla niego bardzo stresująca sytuacja, doświadczenie obce, wywołujące lęk i strach.
Lepsza kara czy brak nagrody?
Szkoleniowcy, którzy stosują kary i nagrody podkreślają, żee należy delikatnie obchodzić się z psem i ich opiekunem. Klient nie może czuć, że jego zwierzęciu dzieje się krzywda. W takim przypadku mówimy o zupełnie innych korektach. Nie stosuje się bowiem wygaszania zachowań. Potrzebna jest tylko nauka z wykorzystaniem warunkowej reakcji unikania. O co tak naprawdę chodzi? Załóżmy, ze chcemy wygasić jakieś określone zachowane. W tym celu mamy od razu na uwadze wykorzystanie jakiegoś mocnego bodźca. Zastanawiamy się np. nad wstrząsem elektrycznym, gdy pies kopie dół w ogrodzie. Co prawda możemy go w ten sposób oduczyć takie niewłaściwego postępowania, ale czy zależy nam na tym, żeby nasz psiak bał się wychodzić na zewnątrz? Przecież to oznacza duży dyskomfort i ból. Powinniśmy więc wiedzieć, ze zamiast takich metod można pokazać zwierzęciu zachowanie alternatywne, które uchroni go przed czymś przykrym. Najważniejsze pytanie: jak ma się pies zachowywać, żeby uzyskać dodatkową nagrodę?
Bart Bellon bardzo ceniony szkoleniowiec na świecie propaguje postępowanie NE-PO-PO (negatywne – pozytywne – pozytywne). Dobrze wiemy, ze niepożądane zachowanie psa skutkuje pojawieniem się nieprzyjemnego bodźca (np. celowe napięcie smyczy). Pies musi jednak wiedzieć, co może zrobić w zamian. Okazuje się, że gdy wykona polecenie, nieprzyjemny bodziec znika i wtedy pojawia się przyjemne uczucie ulgi, a pies dostaje nagrodę w postaci smakołyka lub jakiejś zabawki. Dzięki tej metodzie uczy się znacznie szybciej w codziennych warunkach, które mogą go rozpraszać.
Co komu tak naprawdę służy?
W dalszym ciągu nie znamy jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: czy warto sięgać po środki awersyjne w treningach z psem sportowcem, by osiągnąć upragniony sukces? Musimy pamiętać jednak o tym, ze zwierzę wcale nie wykazuje ambicji, żeby zdobywać największe szczyty. Tak samo jest z ludźmi, nie wszyscy muszą być mistrzami. Zachowajmy więc zdrowy rozsądek. Warto zastanowić się, czy zastosowane metody faktycznie będą służyły naszemu podopiecznemu. Ważne jest, żeby dopasować szkolenie do temperamentu i możliwości czworonoga. Wszystko zależy od trenera, który musi być świadomy i wrażliwy. I nie ma znaczenia, czy będzie orędownikiem pozytywnego, tradycyjnego albo zrównoważonego podejścia. Wystarczy, że zrobi wszystko, by nie przysporzyć zwierzęciu cierpienia!
Jak znaleźć najlepszego trenera?
Z pewnością należy wybrać się na zajęcia bez naszego psiaka i zaobserwować, w jaki sposób trenerzy traktują czworonogi i ich opiekunów. Potem warto odpowiedzieć sobie na następujące pytania:
Im więcej się dowiesz, tym łatwiejsze będzie podjęcie decyzji! Powodzenia!