Wścieklizna-śmiertelne zagrożenie ludzi i zwierząt

Wścieklizna to wciąż w Polsce aktualna, groźna i niemal zawsze śmiertelna choroba zagrażająca ludziom i zwierzętom, w tym także naszym domowym pupilom. Co robić w sytuacji pogryzienia? Jak się przed nią bronić?

Źródło: fot. Tomasz Mońko, www.facebook.com/tomasz.monko

Wścieklizna wywoływana jest przez wirus należący do rodzaju Lyssavirus z rodziny Rhabdoviridae. W środowisku rezerwuarem wirusa są głównie nietoperze, a także dzikie ssaki, takie jak lisy, borsuki czy jenoty. Źródłem zakażenia dla nas i naszych zwierząt najczęściej są dzikie oraz wolnożyjące zwierzęta bezdomne: psy, koty, czy lisy.

Po zarażeniu wirusy wędrują nerwami do centralnego układu nerwowego, a po namnożeniu się w nim rozprzestrzeniają się po organizmie. Jednym z ważnych narządów, do których docierają, są gruczoły ślinowe. To właśnie pogryzienia są główną i najczęstszą drogą zarażenia wścieklizną. Równie groźne jest także dostanie się śliny do otwartej rany choćby przez polizanie, czy kontakt jej z błonami śluzowymi (spojówki, błona śluzowa jamy ustnej). Opisano także zakażenia drogą oddechową u speleologów przy dużej koncentracji w powietrzu odchodów nietoperzy. Pozostałe drogi zakażenia jak śródmaciczna (od matki do dziecka) czy jatrogenna (przeszczepy narządów, zwłaszcza rogówek) są marginalne.

Czas od ugryzienia do wystąpienia objawów choroby jest różny i zależy m.in. od gatunku, odporności własnej, wieku, a także głębokości i lokalizacji rany. Ze względu na przemieszczanie się wirusów drogą nerwową 'bezpieczniejsze' są ugryzienia odległe, np. w nogi. Im bliżej głowy, tym szybciej wirus przedostanie się do centralnego układu nerwowego i wywoła chorobę.

U zwierząt mięsożernych, a więc także naszych kotów i psów, choroba rozwija się od 2 tygodni do 3 miesięcy po ugryzieniu przez osobnika zarażonego. U zwierząt roślinożernych choroba rozwija się dłużej, nawet do 6 miesięcy. W przypadku, gdy zwierzę zostało zaszczepione i wykształciło prawidłową odporność, wirus zostaje zneutralizowany i nie dochodzi do rozwoju wścieklizny.

Wścieklizna przebiegać może w dwóch postaciach: gwałtowna (szałowa) i cicha (porażenna). Postać gwałtowna występuje najczęściej u koni, psów i kotów. Stają się one bardzo podniecone i agresywne. W pierwszej, zwiastunowej fazie choroby zmienia się ich charakter, stają się nieposłuszne, mają nierównomierne źrenice i podniesioną temperaturę ciała. Następnie stają się nadmiernie pobudzone i znacznie agresywne, atakują wszystko, kłapią zębami, silnie reagują na wszystkie bodźce, mają spaczony apetyt i zjadają różne niejadalne przedmioty. Wraz z porażeniami kolejnych mięśni zmienia im się głos, który staje się ochrypły, a połykanie sprawia coraz większą trudność. Po napadach szału następuje 'odpoczynek', czyli faza porażenia. W ostatnim stadium choroby dochodzi do porażenia kończyn tylnych, pojawiają się napady drgawek, a na końcu śpiączka. Śmierć jest wynikiem porażenia mięśni oddechowych.

Postać cicha dotyczy głównie przeżuwaczy i ze względu na brak specyficznych objawów jest bardzo niebezpieczna. Zwierzę zachowuje się względnie normalnie, czasem pojawia się porażenie przełyku, trudności w przełykaniu i ślinotok. Choroba szybko wchodzi w fazę porażenia i śpiączki.

U ludzi choroba rozwija się z reguły od 1 do 3 miesięcy, czasem nawet do roku czasu, a okres wylęgania także zależny jest od miejsca ugryzienia i innych uwarunkowań osobniczych. Aby doszło do zarażenia, wirus znajdować się musi w śliniankach zwierzęcia chorego. Wiadomym jest, że od momentu wystąpienia wirusa w ślinie do jego śmierci upływa maksymalnie 12 dni. Zgodnie z polskim prawodawstwem wszystkie przypadki pogryzienia zgłaszane są przez lekarzy do Stacji Sanitarno-Epidemiologicznych oraz Inspekcji Weterynaryjnej.

W sytuacji, gdy doszło do pogryzienia, ważne jest szybkie i dokładnie wypłukanie i zdezynfekowanie rany. Udać się także należy bezwzględnie do lekarza. W przypadku pogryzienia przez zwierzę domowe, spisać należy dane jego właściciela. Zwierzę takie podlega obowiązkowej obserwacji w kierunku wścieklizny trwającej 15 dni. Obserwacja taka może odbyć się w trybie stacjonarnym lub dochodzącym, gdzie właściciel zobowiązany jest bezwzględnie do stawiania się u lekarza weterynarii w określonych terminach (w dniu pogryzienia oraz 5, 10 i 15 dni po nim). W czasie tym nie wolno ze zwierzęciem podróżować, czy nawet spacerować, zwłaszcza bez smyczy, gdyż stanowi potencjalne zagrożenie, a w przypadku zagubienia ponieść można konsekwencje prawne. Ważne, że obserwacji podlegają wszystkie zwierzęta, nawet te szczepione, gdyż nigdy nie ma stuprocentowej pewności, iż dany osobnik wytworzył prawidłową odporność. 

W Polsce obowiązek szczepienia dotyczy tylko psów. Podlegają mu wszystkie osobniki  powyżej 3 miesiąca życia, a szczepienie powtarzać należy regularnie co roku. Mimo, iż obowiązek ten nie dotyczy kotów, wskazane jest szczepienie wszystkich kotów wychodzących z domu, gdyż są tak samo, a może nawet bardziej niż psy, narażone na zarażenie od zwierząt dzikich i bezpańskich.

W przypadku śmierci zwierzęcia podczas trwania obserwacji lub wystąpienia objawów choroby, jego ciało przesyłane jest do Zakładu Higieny Weterynaryjnej i badane pod kątem obecności wirusa w mózgu. Wykrycie wirusa skutkuje serią szczepień u osoby pogryzionej, a także wprowadzeniem strefy zagrożonej i zapowietrzonej w miejscu, gdzie doszło do pogryzienia. W strefie takiej obowiązują specjalne regulacje prawne, m.in. nakaz szczepień, czy zakaz wywozu zwierząt (a więc także podróży z naszymi pupilami).

Co robić więc, aby uniknąć tej śmiertelnej choroby? 
- szczepić regularnie psy, a także wychodzące koty
- unikać kontaktu ze zwierzętami dzikimi, bezpańskimi, zwłaszcza zachowującymi się dziwnie (nadmiernie pobudzone czy nadmiernie ufne)
- w przypadku pogryzienia dokładnie umyć i zdezynfekować ranę, a następnie udać się do lekarza 
- spisać dane właściciela zwierzęcia, które nas pokąsało
- w miarę możliwości zabezpieczyć zwierzę dzikie (często są to podnoszone z ziemi nietoperze, czy wiewiórki, które zamknąć można w klatce i dostarczyć do lecznicy weterynaryjnej).

Wścieklizna to nie żarty, pamiętajmy o tym!