Tajemnice sędziów psich wystaw

Krytyczne badanie, skrupulatna ocena, całe podsumowanie psa zawarte w kilku liczbach. Krótkie minuty wystarczą, by kandydat na championa został należycie utytułowany lub by odpuścił ring z podkulonym ogonem. Jakie tajemnice skrywają sędziowie – wszechwiedzący bogowie wystaw?

Źródło: fot. Katarzyna Piotrowska

Osoby sędziujące w ramach psich wystaw nie mają prostego życia: jakiej decyzji by nie podjęli, znajdzie się grupa ludzi, która nie zgodzi się z jego orzeczeniem. W kompetencje sędziego wątpią zwłaszcza właściciele psów, które otrzymały niższe noty...

Ocena zawsze subiektywna

Choć w teorii sędzia zna dokładne wytyczne, które decydować mają o urodzie czworonoga, trudno jest egzekwować je w praktyce. Przede wszystkim: nie ma psa idealnego. Każdy zwierzak posiada jakiś mankament i to sędzia podjąć ma autorytatywną decyzję, który z nich ma większe znaczenie – zbyt krótki ogon czy za małe ucho? Zadania nie ułatwiają wystawcy źle przygotowujący i wystawiający psiaki. Sędzia musi dokonać decyzji, czy nagrodzić powinien psa, który został wzorowo zaprezentowany pomimo wad, czy jednak postawić na źle wystawionego, lecz bliskiego perfekcji. Pomóc w rozstrzygnięciu sporu może nie tyle wiedza teoretyczna, doświadczenie w sędziowaniu, jak i prowadzenie własnej hodowli (co nie jest wymogiem koniecznym w Polsce).

Ponieważ sędzia ma na ringu władzę ostateczną i nieodwołalną, ciąży na nim spora presja, a tym samym sposób postępowania z biegiem lat się zmienia. Utarło się, że startujący sędzia chce pokazać swoją wiedzę i sprostać oczekiwaniom – ocenia zatem ostro i krytycznie. Po kilkuletniej praktyce w sędziowaniu czas na stabilizację. Taki sędzia nie czuje się już na każdym kroku oceniany, a zaczyna zależeć mu na sympatii otoczenia. Z biegiem lat znów jednak rośnie krytycyzm, ponieważ zaczyna mniej potrzebować przyjacielskiego nastawienia wystawców.

Jak oceniają sędziowie?

Nie ma wielu metod sędziowania, a każdy sędzia wybiera najlepszą dla siebie. Pierwszą z nich jest metoda porównawcza. Sędzia wybiera wówczas jednego psa i porównuje go z resztą osobników. Każdy pies zostaje po kolei porównany z sąsiadem i ten bliższy wzorcowi przechodzi do dalszej konfrontacji. Istnieje także wariant polegający na podzieleniu wszystkich wystawianych psów na grupy, po czym wybierane są najlepsze osobniki, które dopiero porównywane są z innymi wybrańcami. Metoda ta jest krytykowana za brak obiektywizmu – bywa, że pies o dużej ilości wad wybija się w wyjątkowo słabej grupie. Metoda ta stosowana najczęściej jest w przypadku dużej ilości zwierząt do oceny.

Drugie podejście ma charakter indywidualny i sprawdza się najlepiej w mniejszych grupach zwierząt. Sędzia ocenia tu każdego psa z osobna, nadając mu osobistą ocenę, w oparciu o którą szereguje później najlepsze osobniki. Stosowana bywa także ocena punktowa. Opiera się ona na ustanowionych wytycznych, w oparciu o które można przyznać na przykład tyle punktów za prawidłowy kształt łapy, a tyle za ogólną prezencję. Doświadczony sędzia podlicza wówczas punkty i pies z największą liczbą staje się zwycięzcą.

Ręka rękę myje

Świat hodowców psów jest bardzo mały i hermetyczny. Choć szereg zapisów regulaminowych ogranicza kontakt wystawców z sędziami (na przykład zakazując wspólnej jazdy na miejsce imprezy) nie jest tajemnicą, że większość miłośników danej rasy zna się osobiście. Niestety, powiązania personalne i chęć przypodobania się konkretnym osobom (w końcu mogą one oceniać na kolejnej wystawie psy obecnego sędziego) czasem bywa, że nadwyrężają bezstronność i obiektywizm w wydawaniu noty. Na nic zdaje się anonimowe wystawianie psów. Eksperci rozpoznają konkretne osobniki, które nieraz prezentowane były już na ringu. Pozostaje więc mieć tylko nadzieję, że wyjątkowa uroda naszego psa nie przejdzie bez echa.