Przytulne mieszkanie, kanapa pełna miękkich poduszek, a na niej kot. Właścicielka tego dobytku, kobieta po 30-tce, wraca z pracy, karmi swojego pupila i zwierza się mruczkowi z rozterek samotnego życia. Znacie ten filmowy obrazek? Stereotyp starej panny w towarzystwie kotów, choć wywodzi się z dawnej literatury - ciągle ma się całkiem nieźle we współczesnej popkulturze. A ile w nim prawdy?
Na temat kociarzy krążą różne opinie. Te najczęściej spotykane, to że są to ludzie dziwni, wyalienowani i że wolą towarzystwo kota niż człowieka. Jeśli stara panna, to zapewne posiada w domu przynajmniej jednego kota. Takich stereotypów mamy sporo w kulturze, ale czy, a jeśli tak to ile, mają one wspólnego z rzeczywistością?
Starą panną być
Zaczerpnijmy do źródeł. W tym temacie najwięcej do powiedzenia ma literatura, która dała początek archetypowi starej panny - kobiety niemajętnej, nieatrakcyjnej, często zgorzkniałej i wzbudzającej litość, a nawet pogardę, naznaczonej niechlubnym piętnem samotności. Kobiety, dla której brak męża u boku oznaczał niski status społeczny, a nawet wykluczenie. W dawnej literaturze zazwyczaj przedstawiana była jako uboga krewna pozostająca na łasce rodziny. Wystarczy wspomnieć stare panny z rodu Buddenbrooków z sagi Tomasza Manna, z którymi znakomita rodzina kupiecka nie miała ochoty się afiszować, czy Martę Korczyńską z Nad Niemnem, która jako starsza, niezamężna kobieta spędza swoje życie pomagając w gospodarstwie kuzyna. Z czasem do tego dość smutnego wizerunku starej panny dołączył także kot. To właśnie ten czworonogi przyjaciel miał wypełnić pustkę życia oraz potrzebę bliskości i troski o kogoś, a jego obecność w domu zastąpić brak rodziny. Ale czy odnosi się to tylko do życia kobiety?
Dorobek literacki pokazuje, że swoją miłość do kotów wyrażają twórcy obu płci. Albert Schweitzer pisał, że istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia - muzyka i koty, a Jean Paul Clebert uważał, że kot nadaje domowi duszę. Jedna z najbardziej lubianych polskich poetek - Wisława Szymborska, w wierszu zatytułowanym Kot w pustym mieszkaniu, pisała: Umrzeć - tego się nie robi kotu, sugerując że posiadanie kota to zarówno remedium na samotność, jak i ogromna odpowiedzialność. Julia Hartwig dodaje, że koty kocha się nie za cnoty i charakter, ale za wdzięk i niepokorność, za życie samo w sobie z całej jego oczywistości, wielka jest bowiem w nas potrzeba kochania.
Rolę kota w życiu osamotnionego człowieka dobitnie spuentował Krzysztof Kamil Baczyński: kiedy kot wyfrunie przez okno (...) zostanę ja i ogień, i moja samotność. A Andrzej Waligórski dodaje: dobrze jest usiąść w fotelu, a kot niech się zwinie obok. Wyznania przedstawicieli męskiego grona artystów pokazują zatem, że towarzystwo kota może być także domeną samotnych mężczyzn.
Singielka i kot
Po erze starych panien nastała epoka singli. Dziś określenie stara panna/stary kawaler, odbierane negatywnie, zostało zastąpione angielskim odpowiednikiem "singiel". Wraz z nową nazwą pojawił się także nieco unowocześniony wizerunek osoby samotnej. Dzisiejsza singielka to już nie jest uboga panna, żyjąca na łasce swoich krewnych. To zazwyczaj przedsiębiorcza i niezależna kobieta, która ma jeden problem - nie może znaleźć odpowiedniego towarzysza życia. Taki obrazek kreują liczne współczesne filmy i seriale, w których głównym wątkiem pozostają perypetie singielki.
Jednak, czy stara panna z XIX wieku, czy nowoczesna singielka - jeden element się nie zmienia: kot pozostaje jej wiernym towarzyszem życia. Któż z nas nie pamięta rudzielca, który zagrał u boku Audrey Hepburn w kultowym Śniadaniu u Tiffany'ego? W kinie amerykańskim bardzo często powielana jest także charakterystyczna scena, w której samotna kobieta wraca z pracy i karmi kota, bo on jako jedyny czeka na nią w pustym domu. To właśnie ten czworonogi mruczek staje się powiernikiem rozterek swojej pani. Tak wyglądają powroty do domu głównej bohaterki filmu Ja Cię kocham, a ty śpisz, w którą wcieliła się Sandra Bullock. W kinie francuskim również nie brakuje kotów towarzyszących samotnym kobietom. Wystarczy wspomnieć rudzielca "Brada Pitta", ukochanego pupila Joséphine, nazywanej francuską Bridget Jones. I w polskich serialach znajdziemy singielkę i mruczka - wielu z nas dobrze pamięta perypetie prawniczki z serialu Magda M. i jej kota Mariana.
Przykładów wyjątkowej więzi pomiędzy człowiekiem i kotem, obrazowanej w literaturze, filmie i szeroko pojmowanej popkulturze można by tu mnożyć. I choć wiele z nich powiela stereotyp starej panny z kotem, to nie sposób nie zgodzić się z jednym, bądź co bądź, męskim głosem, Christopherem Sandtem, który uważał, że koty prowokują człowieka do nieustannych wyznań miłości. A Mark Twain pytał bez ogródek: Czy dom bez kota - najedzonego, dopieszczonego i należycie docenionego - zasługuje w ogóle na miano domu?