Robot i pies. Para idealna?

Czy maszyna może zastąpić człowieka w funkcji najlepszego przyjaciela psa?  Badanie opublikowane w uznanym czasopiśmie Animal Cognition dowodzi, że nasze ukochane czworonogi większą atencją obdarzają roboty, które zachowują się w sposób zbliżony do ludzi, nawet jeśli z wyglądu ludzi nie przypominają.

Źródło: Hemera/Thinkstock

Badanie przeprowadzone przez węgierskich naukowców przetestowało 41 psów podzielonych na dwie grupy. Grupa pierwsza najpierw przyglądała się interakcji pomiędzy dwojgiem ludzi (właścicielem i inną uczestniczącą w eksperymencie osobą), potem obserwowała scenkę rozgrywaną między właścicielem a robotem. Kolejność obserwowanych scenek w drugiej grupie była odwrotna. Naukowcy przygotowali dwa rodzaje robotów – zachowujące się bardziej towarzysko i zupełnie aspołeczne. Maszyny z wyglądu nie przypominały ludzi – były podobne do urządzeń z siłowni z ramionami zakończonymi imitującymi dłonie białymi rękawiczkami.  Robot przejawiający „ludzkie zachowania” wyposażony był w ekran dotykowy, na którym wyświetlała się twarz. Dodatkowo zaprogramowano go na wypowiadanie wcześniej nagranych przez człowieka komunikatów.

Uczestniczące w eksperymencie psy były świadkami następującej sceny: do pomieszczenia wchodził właściciel czworonoga, witał się z maszyną za pomocą uścisku ręki, po czym para spacerowała po pokoju „rozmawiając” (aby wyeksponować ludzkie cechy robota, fakt jego socjalizacji i umiejętności nawiązania kontaktu). Następnie maszyna wołała po imieniu psa i wskazywała miejsce, gdzie została ukryta smaczna przekąska. Robot „aspołeczny” zachowywał się zupełnie inaczej. Wydawał nieskoordynowane dźwięki (typowe dla maszyn stukoty i piski), a właściciel psa rozmowę z nim zastępował klikaniem w klawiaturę. Scenka również kończyła się wskazaniem miejsca ukrycia jedzenia, w tym wypadku w sposób mechaniczny, bez wołania po imieniu i bez użycia przypominających ludzkie gestów.

Co się okazało? Psy były chętne nawiązywać kontakt z „uspołecznionymi” robotami prawie w takim samym stopniu, jak gdyby przebywały z ludźmi. Nawet jeśli te maszyny zupełnie ludzi nie przypominały – istotne było ich zachowanie, nie wygląd. Czworonogi w towarzystwie robotów zaprogramowanych na „ludzkie” zachowania spędzały zdecydowanie więcej czasu, chętnie też przyglądały się miejscu, gdzie powinna znajdować się głowa (czyli monitorowi, na którym wyświetlana była ludzka twarz). Częściej i chętniej angażowały się również w odnajdywanie jedzenia, gdy do poszukiwań zachęcały je te maszyny.

Badacze wierzą, że na nastawienie psa do robota, a tym samym na efekt eksperymentu, duży wpływ miała obserwowana wcześniej scenka z właścicielem. Interakcja opiekuna z przejawiającym typowe dla ludzi zachowania robotem była dla zwierząt dowodem na to, ze ma ją do czynienia z istotą przyjazną i reagująca tak, jak zareagowałby dobrze znany czworonogom człowiek.

Wiemy już, że psy mają ochotę na kontakt z pozornie nieprzyjazną, zimną maszyną pod warunkiem, że ta zachowuje się tak, jak ludzie (nawiązuje kontakt, rozmawia, gestykuluje) – nawet jeśli na pierwszy rzut oka szalenie trudno byłoby pomylić tę maszynę z istotą ludzką.  To ważna wskazówka dla konstruktorów inteligentnych maszyn – kluczowy nie jest wygląd, ale sposób zachowania.

Pocieszający jest fakt, że mimo całego entuzjazmu, z jakim psy odnosiły się do „uspołecznionych” maszyn, w żadnym wypadku kontakt ten nie był aż tak intensywny, jak więź miedzy zwierzęciem a człowiekiem. Być może czworonogi znakomicie sprawdziłyby się w funkcji testerów prototypów robotów, miejsce istoty ludzkiej u psiego boku pozostaje jednak (na szczęście!) niezagrożone.