Psy wojny - co się z nimi stało?

Czy zastanawialiście się kiedykolwiek, co działo się z czworonogami podczas II wojny światowej? Jak żyły na co dzień, co jadły, jak znosiły bombardowania i co działo się z nimi, gdy traciły właściciela? Pewnie nie. Wojna kojarzy się nam bowiem przede wszystkim z masową śmiercią ludzi, ze zniszczeniami, głodem i terroryzmem. Taka optyka pomija zazwyczaj naszych czworonożnych przyjaciół. Ale oni byli, mieli imiona, żyli w tamtych okrutnych czasach, a także służyli człowiekowi z nieprzeciętną inteligencją i nieprawdopodobnym poświęceniem, wyciągając go często z opresji i ratując mu życie. Psy wojny. Poznajcie tych czworonożnych bohaterów!

Źródło: www.lisak.net.pl/Agnieszka Lisak - blog historyczno-obyczajowy

Psy wojny
Psy wartownicy. Tropiciele. Psy spadochroniarze. Psy "żywe miny", celowo głodzone, a  następnie wabione przez żołnierzy Armii Czerwonej jedzeniem, nieświadome, że za chwilę zginą, wysadzając w ten sposób czołgi niemieckie ładunkiem wybuchowym przywiązanym do swojego grzbietu. Na polu walki najbardziej cenione były owczarki niemieckie i belgijskie, dobermany, collie, syberian husky, malamuty i psy eskimoskie. Psy, które wiernie towarzyszyły milionom żołnierzy w trudach walki. Pilnowały posterunków, przekazywały meldunki, wykrywały miny, odnajdowały rannych i dostarczały im środków pierwszej pomocy.

Ale nie tylko. Niemcy wykorzystywali psy do szczucia i gryzienia więźniów, a także pilnowania jeńców w obozach koncentracyjnych. Heinrich Himmler słynął ze swojego szczególnego upodobania w owczarkach, które polecał innym strażnikom. Kurt Franz – komendant obozu zagłady w Treblince, posiadał psa o imieniu Barry, którego ćwiczył w atakowaniu więźniów i mawiał przy tym do swego czworonoga: „Człowieku, bierz tego psa!”. Bo właśnie jak zwierzęta traktował więźniów. Co ciekawe, podobno te same psy szkolone do atakowania ludzi, pozwalały się głaskać, gdy w pobliżu nie było ich nadzorców... Sam Hitler miał owczarka o imieniu Blondie, choć na temat jego stosunku do zwierząt krążą bardzo skrajne opinie: od podejrzeń o zoofobię, po sympatię do tych czworonogów, nad którymi mógł mieć pełną kontrolę. Ostatecznie historia Blondie skończyła się niestety tragicznie. Podobno Hitler nie chciał, by dostała się w ręce Rosjan. Zanim popełnił samobójstwo, podał psu ampułkę z cyjanowodorem -  niektórzy twierdzą, że zanim sam ją zażył, chciał jej skuteczność wypróbować na biednej psinie...

Źródło: www.lisak.net.pl/Agnieszka Lisak - blog historyczno-obyczajowy
 

Wojna doprowadziła do sytuacji skrajnych, nieludzkich, barbarzyńskich. Zmuszała do przetrwania i szukania sposobów na przeżycie, niekiedy za wszelką cenę. Psy i inne zwierzęta traciły swoich właścicieli, umierały z głodu, ginęły pod gruzami bombardowanych budynków lub padały ofiarą.... (nie)ludzkiego głodu. Chodziliśmy głodni jak psy - czytamy we wspomnieniach powstańców warszawskich. Coraz większej liczbie osób głód zaglądał w oczy. Właściciele psów ze zdwojoną czujnością strzegli swoich czworonogów, wiedząc, że dla wygłodniałych sąsiadów ich pudel czy buldożek zaczyna być niczym więcej niż materiałem na kotleta.*

Następna strona                                                                                                                                 

1 2 3