Psi asystent Wagnera

Pies muzykiem? Może nie do końca, ale na pewno najwierniejszym krytykiem. Ryszard Wagner nigdy nie opublikował żadnego utworu, którego nie zatwierdziłby jego ukochany pies. Czy pies może mieć muzyczny talent, czy mamy raczej do czynienia z szaleństwem artysty?
Źródło: Shutterstock

Jak się okazuje, psy potrafią odcisnąć swoje piętno nie tylko na życiu prywatnym ich właścicieli, ale i… zawodowym. Częstokroć stają się inspiracją, muzą, natchnieniem... To w końcu wyjątkowo wdzięczny obiekt i to nie tylko uczuć.

Słynny niemiecki kompozytor, Ryszard Wagner, stał się któregoś dnia szczęśliwym właścicielem uroczego psiaka rasy cavalier king charles spaniel. Peps, bo tak mu było na imię,  rozkochał w sobie wielkiego muzyka do granic możliwości. Psiak towarzyszył swojemu panu  przez cały dzień nawet, gdy tamten zajęty był pracą. Zresztą Wagner nie wyobrażał sobie tworzyć muzyki bez swojego czworonożnego przyjaciela. Kompozytor był bowiem przekonany, że psy mają wybitne wyczucie muzyczne. Pies muzyka miał więc w gabinecie swojego pana, przygotowane specjalne siedzisko, z którego przysłuchiwał się dźwiękom nowo powstałych utworów.

Wagner podobno podczas tworzenia swoich dzieł nie spuszczał z pupila wzroku, modyfikując muzykę stosownie do jego reakcji. Można wręcz powiedzieć, że Wagner grał jak mu pies zatańczył. A zachowanie  psa bywało różne. Podobno słysząc kawałek w E-dur, Peps wstawał na równe nogi entuzjastycznie machając ogonem, a na tę samą tonację z dodanym bemolem na przykład, raczył zaledwie machnąć uszami.

Po śmierci Pepsa Wagner był kompletnie zdruzgotany. Długo nie potrafił odnaleźć się również w swojej pracy. Po przeżytej żałobiey Ryszard Wagner sprawił sobie nowego psa, przez sentyment  tej samej rasy co Peps. Fips zajął dawne miejsce pierwszego psiaka: legowisko tuż obok pianina. Tak samo jak poprzednik stał się wkrótce muzą i recenzentem muzycznym w jednym.

A więc, miej psa i… twórz! Kto wie, może w tym duecie czai się jakiś geniusz?