Po czym poznać, że koty w Twoim domu się nie lubią

Potrzeba zdo­by­wa­nia i obrony tery­to­rium nie­uchron­nie dopro­wa­dza do starć z innymi kotami. W oko­li­cach zamiej­skich koty domowe żyją na ogół w gru­pach, co wynika z naszego zwy­czaju zamiesz­ki­wa­nia w zwar­tych wsiach, a nie w poje­dyn­czych sie­dzi­bach roz­pro­szo­nych w tere­nie – a to bar­dziej odpo­wia­da­łoby kotom, gdyż nawią­zy­wa­łoby do ich wła­snego odwiecz­nego spo­sobu życia.

W tej sytu­acji zwie­rzęta ogra­ni­czają kon­flikty, kie­ru­jąc swoją eks­pan­sję w róż­nych kie­run­kach, co spra­wia, że układ ich tery­to­riów przy­po­mina kwiat o wielu płat­kach z osadą w środku. Dzięki luź­niej­szemu poję­ciu „przy­na­leż­no­ści” kota na tere­nach wiej­skich, gdzie zwie­rzę podwó­rzowe może stać się domo­wym ulu­bień­cem i vice versa, jeden z dwóch osob­ni­ków żyją­cych nie­wy­god­nie bli­sko sie­bie może zna­leźć sobie wolną niszę w sąsiedz­twie.

 

Więk­szość wła­ści­cieli ocze­kuje dziś, że kot pozo­sta­nie z nimi, dokąd­kol­wiek się prze­niosą. Nie rozu­mie­jąc kociego przy­wią­za­nia do okre­ślo­nego śro­do­wi­ska fizycz­nego, sądzą, że wystar­czy zwie­rzę­ciu zapew­nić poży­wie­nie, schro­nie­nie i ludz­kie towa­rzy­stwo. Gdy to zro­bią, kot nie będzie miał powodu, by ich porzu­cać. W rze­czy­wi­sto­ści wiele kotów wybiera sobie innego „pana”, a nie­które stale migrują.

 

Bada­nia, które prze­pro­wa­dzi­łem w Wiel­kiej Bry­ta­nii, potwier­dziły ten obraz: „gubi się” wiele kotów, nawet z domów zapew­nia­ją­cych im świetne warunki. Co się dzieje z tymi zwie­rzę­tami, można było pośred­nio wnio­sko­wać ze znacz­nej liczby osób – w nie­któ­rych rejo­nach sta­no­wiły nawet jedną czwartą wszyst­kich wła­ści­cieli – które zapy­tane, skąd wzięły swo­jego kota, odpo­wia­dały: „Po pro­stu kie­dyś się przy­błą­kał”. To nie były dzi­kie koty. Entu­zjazm, z jakim adap­to­wały się w nowym domu, dowo­dzi, że jesz­cze nie­dawno miały pana i roz­pacz­li­wie pra­gnęły zna­leźć innego. Zapewne tylko nie­liczne naprawdę się zgu­biły i bez powo­dze­nia usi­ło­wały odna­leźć drogę do domu, więk­szość świa­do­mie zmie­niała miej­sce pobytu w poszu­ki­wa­niu lep­szego miej­sca do życia niż to, które ofe­ro­wał im poprzedni wła­ści­ciel. W tych nie­licz­nych przy­pad­kach, w któ­rych udało mi się prze­śle­dzić ich drogę, kot naj­wy­raź­niej ucie­kał nie dla­tego, że był kiep­sko kar­miony czy ską­piono mu czu­ło­ści. Coś innego musiało być nie w porządku, jeśli zwie­rzę rezy­gno­wało ze sta­bil­nego źró­dła poży­wie­nia, a w więk­szo­ści przy­pad­ków także zry­wało więzy sym­pa­tii łączące je z wła­ści­cielem. Naj­bar­dziej praw­do­po­dobne wytłu­ma­cze­nie brzmi, że kot nie dys­po­no­wał obsza­rem, na któ­rym mógłby czuć się swo­bod­nie i nie musiałby sta­wiać czoła innym kotom.

 

Zagro­że­niem może być kot z sąsiedz­twa albo nawet inny kot z tego samego gospo­dar­stwa domo­wego. W domu nie bra­kuje oka­zji do kon­fliktu. Z faktu, że dwa koty mają tego samego wła­ści­ciela, nie wynika auto­ma­tycz­nie, że będą dobrze ze sobą żyły. Wiele z nich hoł­duje kar­dy­nal­nej zasa­dzie kociej spo­łecz­no­ści: bądź ostrożny, gdy spo­ty­kasz kota, który – o ile możesz stwier­dzić – nie jest człon­kiem two­jej (kociej) rodziny. Wielu wła­ści­cieli kotów zdaje się lek­ce­wa­żyć tę zasadę, bez­tro­sko zakła­da­jąc, że jeśli weź­mie się do domu dru­giego kota, to zwie­rzęta szybko się zaprzy­jaź­nią. Jest to w zasa­dzie prawda w przy­padku psów, lecz koty znacz­nie czę­ściej jedy­nie się tole­rują (zob. kap­sułę „Po czym poznać, że koty w twoim domu się nie lubią”). Aby zała­go­dzić kon­flikt, czę­sto zaj­mują w domu osobne, choć nakła­da­jące się czę­ściowo tery­to­ria, ale spo­ra­dycz­nie mogą mimo to wda­wać się w bójki. W przy­bli­że­niu co trzeci wła­ści­ciel dwóch kotów poda­wał w ankie­cie, że jego zwie­rzęta w miarę moż­li­wo­ści uni­kają się wza­jem­nie, a jedna czwarta przy­zna­wała, że nie­kiedy wal­czą ze sobą. Każdy z dwóch kotów będzie praw­do­po­dob­nie omi­jał ulu­bione miej­sca wypo­czynku dru­giego – więk­szy lub dłu­żej miesz­ka­jący w domu kot zaj­mie naj­wy­god­niej­sze miej­sce – ale napię­cie nie znik­nie, jeśli oba będą kar­mione w tym samym pomiesz­cze­niu lub jeśli będą miały wspólną kuwetę z pia­skiem. Mogą też rywa­li­zo­wać o prawo do korzy­sta­nia z drzwi­czek dla kotów, jeżeli jeden z nich uzna, że leżą na jego tery­to­rium. Sytu­acja będzie zwy­kle bar­dziej akcep­to­walna dla obu, jeśli każ­dego będziemy kar­mili w innym pokoju i roz­mie­ścimy kilka kuwet w róż­nych punk­tach domu (ale nie w pomiesz­cze­niach prze­zna­czo­nych do kar­mie­nia).

Zatem, po czym poznać, że koty w Twoim domu się nie lubią:

Jeśli koty uwa­żają się za człon­ków tej samej grupy spo­łecz­nej, to:

  • przy spo­tka­niu trzy­mają ogony zadarte do góry;
  • ocie­rają się o sie­bie, kiedy się mijają;
  • stale sypiają w kon­tak­cie fizycz­nym ze sobą;
  • bawią się ze sobą, uda­jąc walkę;
  • korzy­stają z tych samych zaba­wek.


Jeśli koty usta­no­wiły sobie w ramach domu odrębne tery­to­ria, to:


  • jeden z nich czę­sto ucieka przed dru­gim, a tam­ten go ściga;
  • syczą lub par­skają na sie­bie przy spo­tka­niu;
  • uni­kają kon­tak­tów – jeden z nich zawsze wycho­dzi z pokoju, gdy poja­wia się drugi;
  • śpią w odda­lo­nych od sie­bie miej­scach, czę­sto jeden wybiera miej­sce wysoko poło­żone, na przy­kład półkę, żeby unik­nąć bli­sko­ści;
  • śpią czuj­nie: kot ma zamknięte oczy i wygląda na pogrą­żo­nego we śnie, ale zacho­wuje spiętą postawę i nasta­wia uszu;
  • wyraź­nie z roz­my­słem blo­kują sobie nawza­jem swo­bodę ruchów, na przy­kład jeden prze­sia­duje godzi­nami przy drzwicz­kach dla kotów lub u szczytu scho­dów;
  • bacz­nie się nawza­jem obser­wują;
  • prze­ja­wiają nie­nor­malne napię­cie, kiedy są w tym samym pomiesz­cze­niu;
  • kon­tak­tują się z czło­wie­kiem oddziel­nie, na przy­kład sia­dają po jego prze­ciw­nych stro­nach, by unik­nąć kon­taktu ze sobą.
Fragment na podstawie książki "Zrozumieć kota"