John Dolan nie miał łatwego życia. Ogromne problemy rodzinne sprawiły, że chłopak już jako nastolatek trafił na ulice Londynu. Później było jeszcze gorzej – poprawczak, uzależnienie od narkotyków, brak domu i niemożność podjęcia jakiejkolwiek pracy spowodowały, że John był nie tylko wrakiem człowieka, ale i zmagał się z ciężką depresją.
Źródło: www.kochampsy.org
Prawdopodobnie skończyłby jak reszta uzależnionych od heroiny bezdomnych, gdyby nie.... pies, którego odkupił za puszkę piwa. Bulterier George, którego zdecydował się przygarnąć, sprawił, że Dolan zaczął być nie tylko za niego odpowiedzialny, ale postanowił stworzyć z nim prawdziwą, pełną rodzinę.
John zaczął więc szkicować – najpierw obrazy miasta, a potem także portrety swojego pupila. Jego prace podobały się tak bardzo, że artysta mógł pozwolić sobie nie tylko na wynajęcie mieszkania dla siebie i oczywiście towarzysza niedoli, ale doczekał się także kilku wystaw. W planach jest także publikacja książki zawierającej portrety czworonożnego przyjaciela Dolana.