Pies w Bieszczadach nie zawsze mile widziany

Dzikie Bieszczady kojarzą się z nieujarzmioną wolnością. Niektórzy oczyma wyobraźni już widzą się na szlakach razem ze swoim psem. W końcu gdzie, jak nie na bieszczadzkich połoninach, bezdrożach czy leśnych polanach, można doświadczyć prawdziwej, takiej pierwotnej więzi łączącej człowieka i zwierzę. Trzeba jednak pamiętać, że w Bieszczadach, oprócz prawa natury, rządzi prawo stworzone przez człowieka.

Źródło: Photodisc/Thinkstock

Zanim zdecydujemy się na wakacje z psem w Bieszczadach musimy to dobrze przemyśleć. Może okazać się, że trasy, które pragnęliśmy przejść, okażą się dla nas - wędrujących z psem – niedostępne. Zarządcy Bieszczadzkiego Parku Narodowego ściśle stosują się do przepisu ustawy o Ochronie Przyrody (art. 15.): – „Wprowadzanie psów na obszar parku dozwolone jest wyłącznie w obszarze ochrony krajobrazowej. Zabrania się wprowadzania psów na szlaki turystyczne i ścieżki przyrodnicze, za wyjątkiem odcinków prowadzących wzdłuż dróg publicznych”. Oznacza to, że nie będzie nam dane pospacerować z naszymi czworonogami po połoninach i innych miejscach w Bieszczadach objętych ścisłą ochroną parku narodowego.

Na szczęście spory obszar objęty jest ochroną krajobrazową, która nie zabrania właścicielom psów na ich wprowadzanie. Do dyspozycji mamy zatem wiele kilometrów tras, nie ma więc obaw, że zabraknie miejsca do spacerów. Parki krajobrazowe są świetną alternatywą dla Bieszczadzkiego Parku Narodowego, w którym zakaz wstępu dla psów jest egzekwowany pod groźbą mandatów do 500 zł. Zakaz wprowadzania psów uzasadnia się tak samo, jak w innych parkach narodowych: chodzi o bezpieczeństwo turystów, ochronę psów przed dzikimi zwierzętami i dzikich zwierząt przed psami.

W zamian za to Bieszczady zapraszają turystów ze zwierzęcymi pupilami do rezerwatów. Polecamy np. rezerwat leśno-krajobrazowy Sine Wiry, położony na terenie gmin Cisna i Solina, w którym możemy przejść kilkukilometrowy odcinek i podziwiać malowniczą rwącą rzekę Wetlinę oraz południowe stoki wzgórza Połoma. Oprócz tego warto odwiedzić rezerwat Koziniec, dwudziestoośmiohektarowy obszar na południowym stoku Kozińca (521 m n.p.m.) nad Jeziorem Myczkowieckim lub kilkunastohektarowy rezerwat Gołoborze w pobliżu zniszczonej wsi Rabe, na zboczu nad Rabiańskim Potokiem.

Tras jest o wiele, wiele więcej. Można wybrać się zarówno na spacery w doliny, jak i na górskie wycieczki. Wszystko w zależności od możliwości naszych i naszego psa. Bezwzględnie należy pamiętać jednak, że mimo przyzwolenia na wprowadzanie psów na teren rezerwatu, zwierzęta muszą być koniecznie prowadzone na smyczy. Żaden turysta nie chce spotkać na swojej drodze biegającego wolno psa, nawet jeśli byłby to najłagodniejszy czworonóg na świecie. Przypadkowo napotkany człowiek przecież nie wie, jakiego usposobienia jest zwierzę, a ponadto nie każdy lubi, gdy podbiega do niego nieznajomy pies. Prowadzenie psa na smyczy pozwala również zachować kontrolę nad pupilem i uchronić go przed zjedzeniem czegoś, co mogłoby mu zaszkodzić.

Gdy wybieramy się na dłuższą wędrówkę z psem, koniecznie weźmy dla niego wodę, aby mógł ukoić pragnienie w czasie wycieczki. Jeśli widzimy, że temperatura daje się mu we znaki, a wyprawa go już męczy, zróbmy przerwę. Wycieczka tylko wtedy jest udana, gdy zadowolony jest z niej każdy.