Pies, który ma pojechać koleją

Podróżowanie po Polsce z psem to, wydawałoby się, sama przyjemność. Owszem, jeśli poruszamy się samochodem, ewentualnie samolotem. Do wojaży koleją trzeba przygotować się psychicznie i fizycznie. Przygotowania dotyczą także psa.

Źródło: Shutterstock

Czy pamiętacie taką książkę z podstawówki pod tytułem: "O psie, który jeździł koleją?". A przypominacie sobie może jak bezproblemowo owy psiak poruszał się tym środkiem transportu?  Otóż, w dzisiejszych realiach podróż psa pociągiem pkp, to w cale nie jest tak łatwa sprawa.

Kolejowe przepisy w naszym kraju pozwalają, i słusznie, na przewóz w wagonach pasażerskich psiaków jedynie pod opieką osoby dorosłej. Każdy z nas może podróżować tylko z jednym czworonogiem i to bez względu na wielkość zwierzaka. Trzeba jednak pamiętać o wykupieniu dla naszego pupila specjalnego biletu z adnotacją „Pies”. Taki bilet do przygody z PKP dla naszego psiaka (która w polskich realiach przypomina raczej jazdę na rollercoaster), kosztuje ok. 15 zł – niezależna od długości trasy, psa, czy jego wagi).

Źródło: istock

Należy też zabrać ze sobą aktualne   świadectwo szczepienia psa. W pociągu nasz pupil przez cały czas musi być trzymany na smyczy, a na pysk powinien mieć założony kaganiec. Musimy być także świadomi, że według regulaminu PKP: psa nie wolno kłaść na miejscu do siedzenia, podróżny odpowiada za stan sanitarny miejsca, w którym przewozi psa, pies nie może zakłócać spokoju. Okazuje się jednak, że jeśli inni pasażerowie zgłoszą sprzeciw z powodu towarzystwa psa w jednym przedziale, będziemy zmuszeni przenieść się do innego przedziału lub wagonu, który wskaże nam konduktor (kierownik pociągu).

Podczas wakacji, ferii czy w okolicach świąt, kiedy to w przedziałach może brakować miejsca, rośnie też ryzyko niechęci reszty pasażerów do dzielenia się ciasną przestrzenią z psem. W najgorszym wypadku może się okazać, że kolejne wagony wskazywane przez kierownika pociągu mogą być tak samo przepełnione. Wówczas zaczynają się problemy. Bo o ile z małym yorkiem czy maltańczykiem przeniesiemy się, biorąc psiaka na ręce nawet na korytarz  (o ile tam szczęśliwie akurat będzie miejsce), to na przykład z psem rasy rhodesian ridgeback jakiekolwiek przemieszczanie będzie sporym problemem. I to dla absolutnie wszystkich. W ogóle podróż na przykład z takim dogiem niemieckim, nawet jeśli pies ma bilet, a właściciel miejscówkę, to nie lada wyzwanie.

Według przepisów czworonóg powinien zajmować w przedziale część przestrzeni między nogami pasażerów. Czyli taki do rozkładając się przepisowo, zająłby absolutnie całą przestrzeń pomiędzy jednym rzędem siedzeń, a drugim w przedziale (bo tyle mniej więcej gabarytowo zajmuje taki pies). Wiadomo, że dla niektórych ras taka przestrzeń to stanowczo za mało. Ale co w tej sytuacji? Odpuścić sobie podróż w ogóle, czy poczekać (i być może się nie doczekać) aż obłożenie  kolejnego pociągu będzie mniejsze? A co z nogami pasażerów (przypominam przykład doga niemieckiego)? A co z turystami, którzy zwyczajnie boją się psów, nawet tych małych i z założonymi kagańcami? Co z alergikami, małymi dziećmi i bagażami, które często z powodu braku miejsca na górnych półkach lądują pomiędzy nogami podróżnych? No właśnie – duży problem, a przedziałów specjalnie przeznaczonych do przewozu zwierząt nadal nie ma, choć być miały...

Na koniec rzeczy, o których każdy odpowiedzialny właściciel psa powinien pamiętać wybierając się z nim w podróż: obroża, smycz, kaganiec, adresówka/identyfikator, miski, jedzenie i woda, kocyk lub posłanie dla psa, książeczka zdrowia, preparat przeciwko kleszczom, mała apteczka, numer telefonu do weterynarza, ulubiona zabawka psa, ewentualnie środki na chorobę lokomocyjną

A więc jeśli uznaliśmy, że jesteśmy jednak gotowi tak fizycznie, jak i psychicznie na podróż z psem koleją, to nie pozostaje nam nic innego jak ściskając nerwowo kamyk zielony, patrzeć jak wszystko dookoła nadal pozostaje w tyle...