Pianino z... żywych kotów. Coś nieprawdopodobnego!

Doprawdy, aż trudno czasami uwierzyć, co potrafi wymyślić człowiek i jak daleko jest się w stanie posunąć w imię innowacyjności...  Zamiast strun w pianinie - żywe koty, które na skutek zadawanego bólu wydają dźwięki płaczu. Nieprawdopodobne? Dziwne? Straszne? Niestety prawdziwe. Co więcej - takie instrumenty wymyślono już w XVI wieku!

Źródło: La Nature/ Wikimedia Commons

Kocie pianino

Najprawdopodobniej po raz pierwszy instrument ten, nazywany kocim pianinem lub kocimi organami (Katzenklavier), został opisany przez Athanasiusa Kirchera, niemieckiego jezuitę, który opublikował w XVII wieku kilkadziesiąt pozycji poświęconych różnym dziedzinom nauki. Interesował się również technologią oraz projektowaniem wynalazków, w tym instrumentów muzycznych, między innymi kociego pianina.

Koci płacz muzyką...

W jaki sposób miał działać ten okrutny wynalazek? Koty były umieszczone w oddzielnych przedziałach, ogony jak struny, napięte i unieruchomione, klawisze połączone z młoteczkami, których końce były zaostrzone. Po każdym uderzeniu w klawisz, koty miały wydawać dźwięki wywołane bólem... Zwierzęta ustawione były w kolejności odpowiadającej tonom ich głosów i w ten sposób ich jęki bólu miały stać się muzyką...

Procesja w rytm kociego lamentu...

Nie ma żadnych oficjalnych nagrań, które potwierdzałyby fakt, że ten okrutny instrument został rzeczywiście skonstruowany. W literaturze jednak można znaleźć kilka wzmianek świadczących o tym, że kocie pianino istniało i służyło zabawie, np. w teatrze do kociej muzyki miały tańczyć zwierzęta. Pisał o tym francuski kompozytor i autor pozycji muzycznych - Jean-Baptiste Weckerlin, w swojej książce pt. Musiciana, extraits d’ouvrages rare ou bizarre. Wspomina on procesję towarzyszącą wizycie króla Filipa II w Brukseli w 1549 roku oraz organy, z których wystawało szesnaście kocich głów, a ich ogony miały służyć jako struny w pianinie. Każde uderzenie w klawisz wywoływało lamentacyjne miauczenie:

"A później był wóz... A na wozie niedźwiedź grał na organach. A organy nie miały rur. Zamiast nich było szesnaście kocich głów. Koty były oddzielone od siebie, a ich ogony wystawały jak struny w fortepianie. Naciśnięcie klawisza powodowało pociągnięcie za ogon, co skutkowało rozpaczliwym... Miaauuu...!"


Koci płacz lekiem na choroby psychiczne...

To niestety nie koniec. Okazuje się, że ten bestialski instrument miał znaleźć swoje zastosowanie także w medycynie. Dowiadujemy się o tym z pracy niemieckiego fizyka, Johanna Christiana Reila, który twierdził, że wstrząs wywołany słuchaniem tego instrumentu miał... przywrócić chorego do zdrowia...

 

Film The Cat Piano

Obok takiego okrucieństwa trudno przejść obojętnie, a jeszcze trudniej wyobrazić sobie, że taki instrument naprawdę niegdyś istniał. Historia jest tak poruszająca, że stała się kanwą krótkiego filmu animacyjnego The Cat Piano, w reżyserii Eddie White i Ari Gibson. Film zrealizowany nie tak dawno, bo w 2009 r., był wielokrotnie nagradzany i nominowany podczas prestiżowych festiwali filmowych. Obejrzyjcie!

 

Źródło Wikipedia