Optymistyczny koniec dramatycznej akcji!

Nie ma co ukrywać - bardzo lubimy takie wiadomości!  Po nietypowej akcji ratunkowej nie tylko udało się uratować psa, ale także błyskawicznie okazało się, że czeka na niego stęskniony właściciel. 

Nero- uratowany w Karkonoszach Nero- uratowany w Karkonoszach Źródło: internet

W środę 18 pażdziernika 2017 roku turyści zawiadmomili karkonoski odział GOPR, że rejonie Śnieżnych Kotłów pomiędzy skałami znajduje się wycieńczony biszkoptowy labrador. Ponieważ zgłoszenie otrzymali ratownicy juz po zachodzie słońca, do akcji przystąpili następnego dnia rano. Towarzyszyli im wolontariusze z sekcji jeleniogórskiej Fundacji Mondo Cane.

Źródło: internet
Pies znajdował się w trudnodostępnym miejscu około 200 metrów od zielonego szlaku między skałami. Labrador był w stanie skrajnego odwodnienia i wycieńczenia. Nie miał siły sie poruszać. GOPR-owcy nie wahali się ani minuty - wynieśli wyczerpanego czworonoga z pomiędzy skał na rękach, a potem położyli na nosze i zniesli na dół do weterynarza.
Okazało się, że pomoc przyszła w ostatniej chwili - labrador był w stanie krytycznym. Weterynarze szybko odkryli, że pies dodatkowo cierpi na epilepsję, co pogarsza jego stan. Interwencja medyczna na szczęście pomogła.
Źródło: internet
Kolejną dobrą wiadomością był fakt, że Nero, bo tak wabi się biszkoptowy "taternik" ma właścicieli, którzy szukają go od ponad trzech tygodni. Pod koniec września labrador bawił się na zamkniętej posesji z drugim psiakiem mieszkającym w tym samym domu. Udało im się otworzyć furtkę i uciec.  Jeden z psów szybko wrócił do domu, ale Neronowi zabrało to 25 dni.
Na szczęście jest to historia z happy endem i odnaleziony niemal w ostatniej chwili labrador dochodzi do zdrowia we własnym domu pod opieką stęsknionych właścicieli. Oby wszystkie psie opowieści konczyły się w ten sposób!