Oczami groomera - pielęgnacja z przyjemnością?

Strzyc czy nie? Oto pytanie, na które każdy odpowiada inaczej. Czy lepiej oddać psa pod nożyczki specjalisty, czy zadbać o niego we własnym domu? A może nie chodzi o miejsce, ale o samą pielęgnację?

Źródło: Shutterstock

Wielu właścicieli uważa że ich pies skoro nie jest rasowy nie powinien chodzić do psiego fryzjera, że to zbędna, niepotrzebna ekstrawagancja, fanaberia. Cóż, może czasem ekstrawagancja, a czasem konieczność. O psa dbać trzeba. Pytanie tylko gdzie: w domu czy w salonie?

Domowe skubanie

Jeżeli pies ma długie włosy to popularnie się mówi „idę go ostrzyc”, choć tak naprawdę powinno się mówić: idę go trymować. Dzieje się tak w przypadku np. prawie wszystkich terierów. Wyjątek stanowi m.in. Yorkshire terier, czy bedlington terrier. Foksterier, czy terier walijski to typowi przedstawiciele ras przeznaczonych do trymowania, czyli skubania. Można tą czynność wykonywać w domu, nie potrzeba do tego żadnych specjalnych wymyślnych sprzętów. Wystarczą własne palce, nożyk trymerski i chęci.

Pytanie tylko czy właściciel się odważy skubać swego ukochanego pupila, jak, nie przymierzając, kurczaka na rosół? Czy starczy mu cierpliwości, siły i wytrwałości? Na te pytania każdy musi odpowiedzieć sobie sam.

Część właścicieli ma opory przed trymowaniem. Niesłusznie myślą, że wyjmowanie martwych włosów zalegających w psiej skórze, sprawia zwierzęciu ból. Nic bardziej mylnego. Trymowanie nie boli, tak samo jak obcinanie paznokci, czy czyszczenie końskich kopyt. Mało tego, zabiegi te są niezbędne i znacznie poprawiają komfort życia zwierzęciu.

Dużo łatwiej jest pielęgnować własne psy, takie których psychikę i zachowania znamy. Pies dużo lepiej znosi nawet te mniej przyjemne momenty, gdy manipuluje przy nim ręka kochanego i zaufanego właściciela. Np. hodowcy sami dbają o własne psy. Wszystkie niezbędne zabiegi pielęgnacyjne przy swoich psach wykonują własnoręcznie, a są takimi samymi ludźmi, jak my wszyscy.

Po pewnym czasie pielęgnacji własnego czworonoga tworzymy sobie w mózgu swego rodzaju  mapę psa. Właściciel czy opiekun jest w stanie najlepiej zamaskować ewentualne wady, a uwydatnić zalety wyglądu zewnętrznego swojego  psa. Bardzo przydatna rzecz, jeśli wybieramy się z psem na wystawę.

Przyjaciel od czesania

Wizyta w psim salonie piękności, wywołuje pewien rodzaj stresu u zwierzęcia. Zwłaszcza gdy groomer i pies się dopiero poznają. Muszą nabrać do siebie zaufania. Pies musi zapoznać się z dźwiękami, zapachami, sposobami manipulacji przy nim. Na to wszystko potrzeba czasu, spokoju, skupienia zarówno ze strony groomera jak i psa. Podczas zabiegów pielęgnacyjnych wykonywanych w domu przez osobę znaną, taką której pies ufa, jego stres się minimalizuje, a z czasem zupełnie znika. Najfajniej jest gdy pielęgnacja staje się czystą przyjemnością dla obu stron, człowiek się odstresowuje, a pies z kolei przywiązuje.

Z mojego punktu widzenia, jako groomera i właściciela 3 psów (pudla królewskiego, czarnego teriera rosyjskiego i małego kundelka), pielęgnacja własnego psa nie jest niczym nadzwyczajnym i można się jej łatwo nauczyć. Zarówno trymowania, jak i strzyżenia, przynajmniej na poziomie pielęgnacji domowej. Będą to tak zwane fryzury typu pet: łatwe, praktyczne i domowe. Trochę więcej wysiłku wymaga przygotowanie psa do wystawy, ale to też jest możliwe w warunkach domowych. Niezbędne jest jedynie dobra wola, chęci, trochę teorii, którą i tak się chłonie jako naturalny element wspólnej egzystencji z psem, odrobina delikatności i zdrowej empatii. Do tego wystarczy dołożyć podstawowy sprzęt w postaci trymera, własnych palców, dwóch par nożyczek, grzebienia i szczotki lub, dla bardziej zaangażowanych, maszynki z odpowiednim ostrzem. To wszystko. Psa można wytrymować i wystrzyc na piękność wystawową, w zaciszu domowego posłania.

Choć jestem groomerem i staram się bardzo dbać o komfort moich psich klientów, pielęgnacji własnych psów nie oddałabym w obce ręce. Uczmy się prawidłowo dbać o swoje psy, to bardzo dobra zabawa, zacieśniająca więzy i wzmacniająca obustronne zaufanie. My uczymy się rozumieć język ciała psa, a pies uczy się nam ufać.