O kotach (i nie tylko) z Anną Kerth

Młoda i utalentowana aktorka, znana nie tylko w Polsce, ale i zagranicą. Postanowiliśmy dowiedzieć się, co sądzi na temat psów i dlaczego woli koty? Jeśli jesteście ciekawi, czy obecnie towarzyszy jej jakiś pazur, koniecznie przeczytajcie ten wywiad.

Źródło: Krzysztof Jarosz / FORUM

Czy w Twoim życiu jest obecny jakiś czworonożny przyjaciel?

W miejscu, w którym obecnie mieszkam, nie mam żadnego zwierzaka, natomiast w domu rodzinnym jest kotka, która z założenia jest moja. To ja nadałam jej imię, nazywa się Szkocja, czasem mówi się na nią Skoti. Natomiast na co dzień mam kontakt z ptakami, które witają mnie, gdy przechodzę obok drzew. To są na tę chwilę jedyne zwierzaki obecne w moim życiu, co prawda nie czworonożne, ale równie sympatyczne.

Nie posiadasz obecnie zwierzęcia ze względu na swoją pracę?

Tak, ze względu na pracę i tryb życia. Myślę, że w którymś momencie jednak ten kot się pojawi.

Kot, raczej nie pies?

Jestem kociarą. Od zawsze mieliśmy koty. Psa również mieliśmy, to był Welsh Terrier, który wabił się Happy, lecz niestety zginął w wypadku, co nie było dla nas przyjemnym doświadczeniem. Od tamtej pory nie potrafiłam zaprzyjaźnić się z innym psem na tyle, by psy znalazły miejsce w moim domu.

Tylko ze względu na wypadek, który przytrafił się Happy’emu, psy nie zdobyły Twojego serca?

Ja jestem, jak ten kot, który chodzi własną drogą. Można zatem powiedzieć, że utożsamiam się bardziej z naturą kota, niż z naturą psa. To łączy się również z moją wrażliwością na zapachy. Niektórzy hodowcy uważają, że jeśli dba się odpowiednio o psa, to nie pachnie on specyficznie. Jestem w stanie w to uwierzyć, ale niestety nie wiem, czy to się tyczy również oddechu psa (śmiech). Poza tym, przeraża mnie wczesne wstawanie i wychodzenie na spacery z psem, które przy moim trybie życia stanowiłyby problem. To koty towarzyszyły mi od dziecka, choć czasem bywałam dla nich okrutna.

Dlaczego okrutna?

Ponieważ wyobrażałam sobie, że koty to moje dzieci i próbowałam je wozić w wózku dla lalek. Szczęśliwie dorosłam i już więcej im tak nie robiłam. Biedne koty! Miały chorobę lokomocyjną i nie znosiły tego dobrze (śmiech).

Mówiąc o kotach używasz liczby mnogiej – dużo ich było?

Jak byłam dzieckiem, to mieliśmy wiele kotów, również na działkach. One chodziły swoimi drogami, dlatego czasem uciekały, a w ich miejsce przychodziły następne. Przykładowo, kiedyś mieliśmy czarnego kota- Murzyna, który lubił się zakochiwać, dlatego uciekał, potem wracał i znowu uciekał – taki amant.

A koty rozrabiaki też gościły w Twoim domu?

Wszystkie koty lubią się bawić! Ja nie wiem, czy one wiedzą, że czasem rozrabiają. Bardzo fajne jest, jak zaczepiają Cię i pokazują, że to jest właśnie czas na polowanie. Wtedy organizujemy sobie gonitwę po mieszkaniu ;)

Posiadasz wieloletnie doświadczenie aktorskie, nabyte nie tylko w Polsce, ale ostatnio szczególnie zagranicą. Czy zdarzyło Ci się kiedyś grać na planie filmowym lub w sztuce teatralnej ze zwierzakiem?

Ostatnio byłam na planie „Komisarza Alexa”. Co prawda z psem nie grałam, ale ileż to można nauczyć się od takiego psa- pies zawsze jest tu i teraz, zawsze dobrze słucha, ma wszystkie pożądane cechy aktora. No może czasem oprócz skupienia (śmiech). Myślę, że z kotami jest gorzej. Chociaż pewnie można je również wytresować. Znam koty, które zachowują się, jak psy, na przykład nasza Skoti aportowała. Tak samo, jak Miśka, którą mieliśmy przedtem.

W czerwcu minionego roku brałaś udział w wydarzeniu "Aktywna mama", promującym zdrowy styl życia. Czy uważasz, że opiekunowie zwierząt także powinni troszczyć się w szczególny sposób o formę odżywiania i aktywność fizyczną swoich pupili? Czy pies lub kot to powinny raczej leżeć na kanapie, czasem pobiegać i zjeść suchą karmę z miski?

Myślę, że jeżeli właściciel jest odpowiedzialny, to  w momencie, gdy wychowuje zwierzaka lub gdy chce go nabyć, to się orientuje, czego takie zwierzę potrzebuje. Jeżeli jest to mały York, to wiadomo, że nie ma on takich wymagań, co dog, wyżeł czy husky. To jest tak, jak z ludźmi. Każdy z nas ma różne potrzeby. Dobrze by było zatem, żeby właściciel biorący psa, który czuje się źle, jeśli nie przebiegnie kilku kilometrów, biegał z nim regularnie. A czy będzie on biegał obok niego, czy jechał na rowerze, czy też wynajmie osobę do biegania z psem, to już jest kwestia decyzji właściciela. Najważniejsze jest, żeby respektował potrzeby zwierzęcia, które także jest istotą żyjącą. Wyobrażam sobie, że osoba, która ma potrzebę posiadania zwierzaka w domu, ma nieco wykształconą empatię, więc lubi tego pupila, chce dobrze dla niego, dobrze go karmi i zapewnia mu odpowiednie warunki. Spójrzmy na psie ślepia… Patrząc na nie, wiemy, kiedy psiak jest smutny czy niezadowolony, albo kiedy się cieszy. Z kotem jest podobnie. Może nie okazuje tego tak wyraźnie, jak pies. Ja jestem w stanie powiedzieć, kiedy nasza Skoti jest przerażona, smutna, stęskniona. Podobnie jest z człowiekiem, z którym trzeba nauczyć się wspólnego języka, by razem dobrze funkcjonować.

Prowadziłaś audycję radiową, w której propagowałaś muzykę relaksacyjną oddziałującą na zmysły. A wiadomo powszechnie, że najbardziej rozwinięte zmysły mają zwierzęta.

Muzyka jest dla mnie bardzo ważna. Kiedy ma się zrelaksowane ciało, zmysły funkcjonują najlepiej i uruchamiają wiele bodźców, które pobudzają kreatywność. Muzyka bardzo w tym pomaga. Ale relaksacji ciała można uczyć się także właśnie od zwierząt. One wiedzą, jak natura funkcjonuje, a zmysły są dla nich najważniejsze. Bardzo zwracają uwagę na to, gdzie chodzą, jak chodzą, co słyszą, co wyczuwają w głosie. Wiele możemy się nauczyć od zwierząt.

Istnieje również muzyka relaksacyjna skomponowana specjalnie dla zwierząt. Może warto byłoby puszczać taką w radio, nie sądzisz?

Obecnie nie prowadzę audycji, ale prowadzę zajęcia Warm Up, które są tym wszystkim, czym była moja audycja. Teraz jednak mam możliwość pracować z ciałem bezpośrednio. Nie myślałam o zajęciach dla zwierząt i ich właścicieli i puszczaniu im muzyki relaksacyjnej, ale kto wie, czy kiedyś nie poprowadzę takich warsztatów lub nie powiem indywidualnemu klientowi: „Dobrze, to teraz na następne zajęcia przyprowadź swojego zwierzaka”  (śmiech).

Życzę Ci zatem ciekawych doświadczeń i dziękuję za miłą rozmowę!