Nie tak łatwo adoptować

Adopcje zwierząt są szlachetnym czynem, ale w wbrew pozorom nie jest to takie proste. Wolontariusze dbają o los oddawanych do adopcji zwierząt, sprawdzając intencje i warunki ludzi, którzy pragną przygarnąć psa czy kota.

Źródło: Shutterstock

Adopcje „na własną rękę”.

Adopcja to akt szlachetności. Dobrze, że są ludzie gotowi podarować zwierzętom nowe życie oraz tacy, którzy próbują znaleźć nowy dom.

Proces adopcji zwierząt znam dość dobrze z dwóch stron. Adoptowałam dwa koty i psa oraz uczestniczyłam w adopcjach działając w schronisku oraz organizacji pro zwierzęcej. Szukałam również na tzw. „własną rękę” domów dla zwierząt przebywających aktualnie pod moją opieką, a także pomagałam szukać takich domów innym. To właśnie z uwagi na te ostatnie z wymienionych doświadczeń z niepokojem obserwuję adopcje przeprowadzane przez ludzi dobrego serca, którzy choć mają dobre zamiary, popełniają naprawdę wiele błędów adopcyjnych mogących odbić się na przyszłości ich podopiecznych. Pamiętajmy, że niestety nie każdy kto lubi i ma zwierzęta wie, co jest dla nich dobre. Ale po kolei.

Umowa adopcyjna – kij na opiekunów

Częstym problemem osób szukających nowych domów dla zwierząt jest niechęć do informowania zainteresowanych o konieczności podpisania umowy adopcyjnej, gdyż w ich założeniu odstraszy to tylko potencjalnych opiekunów. Dobrzy ludzie robią nam przysługę chcąc przygarnąć psa czy kota, a my mamy ich jeszcze do czegoś zobowiązywać na piśmie?

Zanim zdecydujesz się na adopcję, zadaj sobie pytanie,
czego od niej oczekujesz.
Być może pies nie jest tym,
czego w tej chwili potrzebujesz.

To nie uchodzi – myślą. A już kto to widział podpisywać umowę adopcyjną na fretkę czy chomika, które można po prostu kupić w sklepie bez zbędnych formalności! Zwierzę nie jest jednak rzeczą, nie powinno się go, ot tak sobie, przekazywać w obce ręce. Ponadto umowa adopcyjna nadaje powagę całej sytuacji – nowy opiekun zobowiązuje się prawnie do spełnienia pewnych wymogów względem adoptowanego oraz daje nam prawo do skontrolowania jak się z tych wymogów wywiązuje. Poza tym: nad taką umową trzeba się porządnie zastanowić.

100 pytań do…

Zdarza się również, że osoby szukające nowych domów dla zwierząt nie chcą zadawać zbyt wielu pytań samym zainteresowanym z obawy, że ich to zdenerwuje i zrezygnują z adopcji traktując nasze pytania jako brak ich kompetencji czy naszego zaufania. Pamiętajmy, że nie wystarczy zapytać o to, czy pies będzie mieszkał w domu czy w ogrodzie, czy kot będzie wychodzący, a królik wypuszczany codziennie z klatki. Koniecznie zapytajmy również o:

  • powody decyzji o adopcji: chęć posiadania takiego samego zwierzęcia jak to, które niedawno odeszło może spowodować, że nowe zwierzę niestety nie spełni pokładanych w nim oczekiwań; chęć pójścia na rękę dzieciom męczącym rodziców o kotka lub pieska również nie jest dobrym powodem do adopcji;
  • dokładne warunki w jakich będzie mieszkało zwierzę: Jeśli będzie to ogród, to czy pies będzie miał tam budę? Czy jej konstrukcja będzie chronić przed zimnem? Czy zimą pies będzie spał w mieszkaniu? Czy pomimo posiadania ogrodu, nowi opiekunowie zamierzają chodzić z nim na spacery?
  • innych zwierzęcych współlokatorów: Jakiej są płci? Ile mają lat? Czy mieli już kontakt ze zwierzęciem tego gatunku i w tym wieku? Jak opiekunowie planują przedstawić sobie zwierzęta? Nie zawsze łączenie ze sobą zwierząt tej samej płci lub pewnych grup wiekowych jest najrozsądniejszym rozwiązaniem;
  • dzieci mieszkające w domu: Czy są już w takim wieku, by zrozumieć, czego w stosunku do zwierząt robić nie wolno? Jakie zasady dotyczące obcowania ze zwierzętami mają już wpojone?;
  • zaaranżowanie środowiska w jakim zwierzę będzie przebywało tak, by dać mu możliwość realizowania naturalnych dla jego gatunku potrzeb takich jak latanie, wspinanie się, gryzienie, drapanie, etc. Brak możliwości ich zaspokojenia może powodować poważne problemy behawioralne, a  nasz podopieczny będzie po prostu nieszczęśliwy;
  • pod czyją opieką zostanie zwierzę podczas wakacyjnych wyjazdów nowego opiekuna lub jego choroby?;
  • jak zabezpieczymy ewentualny balkon, aby kot z niego nie wypadł, okno, by ptak z niego nie wyfrunął czy kable, by nie pogryzły ich gryzonie, fretka czy królik?
  • jakie środki ostrożności podejmą nowi opiekunowie by zapewnić zwierzętom bezpieczeństwo w przypadku ich wychodzenia na dwór?
  • jak zainteresowani wyobrażają sobie dzień swojego nowego pupila? Jeśli np. tak, że rano je, potem, kiedy domownicy pracują zwierzę śpi 8 czy 10 godzin, wieczorem otrzymuje swoje pięć minut uwagi a po kolacji znów idzie spać, to powinno nas to zaniepokoić. 

Oczywiście lista pytań, jakie powinniśmy lub moglibyśmy zadać jest o wiele dłuższa. Polecam zaczęcie rozmowy od tych najważniejszych, a potem wypisanie kwestii, o których nie rozmawialiśmy lub o których zaledwie wspomnieliśmy i wręczenie ich zainteresowanym, by  mogli je sobie na spokojnie przemyśleć. W takiej liście możemy zawrzeć m.in. wykaz obowiązkowych szczepień wraz z ich cenami, sposoby aranżacji mieszkania by było bezpieczne dla zwierząt, informacje czym i jak zwierzę było do tej pory żywione oraz koszt takiego pożywienia, czy wreszcie adres polecanego przez nas weterynarza czy zoopsychologa. Wszystko po to, by przyszli opiekunowie mogli zobaczyć czy faktycznie psychicznie, finansowo i lokalowo są przygotowani na przyjęcie pod swój dach nowego członka rodziny.

Wielki brat patrzy czyli wizyta poadopcyjna

Przygotowując się do odebrania zwierzaka zadbaj o jego bezpieczny przewóz. Kot lepiej będzie się czuł w specjalnej klatce niż zwykłej torbie. Źródło: Shutterstock

Jakby tych wszystkich pytań było mało, zdarzyło mi spotkać się z niepomiernym zdziwieniem ze strony osób prowadzących domy tymczasowe, gdy doradzałam informowanie zainteresowanych o późniejszej wizycie poadopcyjnej. Jak to, nie wystarczy, ze ktoś zrobi dobry uczynek, mamy go jeszcze kontrolować? Zdjęcia z nowego domu nie wystarczą? Otóż nie wystarczą – na zdjęciach nie zobaczymy jakie relacje panują między zwierzęciem a opiekunem, jak ten reaguje, gdy podopieczny zrobi coś, co nie podoba się domownikom. 

Wizyta jest naszym obowiązkiem względem zwierzęcia, to o jego samopoczucie mamy dbać, a nie o jego opiekuna. Przedstawmy wizytę kontrolną jako miłą pogawędkę o tym, jak zmieniło się zwierzę w nowym domu, jakie postępy poczyniło oraz jako szansę na np. doradzenie opiekunowi w sprawie diety nowego podopiecznego. Uspokójmy zainteresowanych adopcją, że nikomu nie chcemy zwierzęcia zabierać – wszystkim zależy na tym, by zwierzę w nowym domu czuło się szczęśliwe.

Akcja sterylizacja…

Niestety nadal, nawet w dużych miastach, bardzo popularny jest pogląd, że samców psów i kotów sterylizować nie trzeba. Nic bardziej błędnego! Zastanówmy się przez moment: przecież ktoś zapładnia te wszystkie kotki i suki! Nie możemy gwarantować, że nasz pies nie pokryje jakiejś suczki na spacerze w parku, wychodzącego kocura nie jesteśmy zaś w stanie w żaden sposób upilnować. Poza tym pamiętajmy, że samce czują bardzo silną potrzebę podążania za samicą: czując jej zapach z bardzo daleka są pobudzone i niespokojne, czyli po prostu się męczą; są również skłonne pobiec za nią na oślep przez ulicę, znacznie oddalić od stałego miejsca zamieszkania (a więc być może nawet zgubić), czy też narazić na sytuację konfliktową z udziałem innych pobudzonych samców.

Transportera jeszcze nie mam ale wzięłam reklamówkę…

To niestety nie jest wymyślony argument osoby, chcącej adoptować kota (na szczęście w tym wypadku adopcja nie doszła do skutku). Często jednak jest tak, że ludzie nie są przygotowani do adopcji i nie podchodzą do niej tak, jak należy. Nie posiadają niezbędnego ekwipunku pozwalającego przetransportować lub trzymać zwierzę w bezpieczny dla niego sposób; nie zadają żadnych pytań odnośnie zwierzęcia, którym są zainteresowani i myślą, że jeśli zwierzę im się spodoba na zdjęciu, mogą po prostu przyjechać i zabrać je do domu.

A przecież ludzie nie wybierają swych towarzyszy życia, tak ludzkich i jak zwierzęcych, jedynie na podstawie zdjęcia. Musimy zobaczyć jak zwierzę zachowuje się w grupie, czy jest spokojne czy żywiołowe, odważne czy lękliwe, tak, by mieć pewność, że będzie pasowało do nas, naszego trybu życia i pozostałych domowników.  Jeśli zobaczenie zwierzęcia „na żywo” nie jest możliwe ze względu na znaczną odległość, postarajmy się sami opowiedzieć zainteresowanemu jak najwięcej o zachowaniu zwierzęcia w różnych sytuacjach.

Szybko, bo się rozmyślą!

Świat pełen jest psów, które ktoś wziął tylko "na chwilę". Źródło: Shutterstock

I tu chyba dochodzimy do sedna. Boimy się, że zwlekając, zadając te wszystkie pytania i stawiając wymagania stracimy potencjalnych zainteresowanych. Czasem też stajemy przed dylematem – oddać zwierzę tej czy innej osobie? W zasadzie wolelibyśmy jeszcze trochę poczekać ale jeśli nikt inny się nie trafi, a ta osoba przygarnie już inne zwierzę? Niektórzy tak bardzo się spieszą, że oddają młode zwierzęta jeszcze przed czasem, w którym mogą być one oddzielane od matki, co może prowadzić do tego, że wyrosną na osobniki lękliwe z  problemami; to bardzo często spotykany i niestety bagatelizowany problem. Pamiętajmy: jeśli ktoś nie chce poczekać tygodnia czy dwóch, to znaczy, że nie zależy mu na zdrowiu  i dobru zwierzęcia!  Inni poprzestają na tym, że osoby zainteresowane adopcją są dobrze sytuowane materialnie, co ich zdaniem jest gwarancją, że zwierzę będzie miało wszystko, czego potrzebuje. Nic bardziej mylnego, pieniądze nie są przecież gwarancją, że ktoś zna się na potrzebach zwierzęcia, jego wychowaniu oraz  że  otoczy je miłością i opieką.

Znajdowanie nowych, dobrych domów dla zwierząt nie jest wcale łatwe i dlatego, moim zdaniem, każdy powinien poważnie zastanowić się, czy jest gotowy, by się tego podjąć. Przede wszystkim zadajmy sobie pytanie, czy aby na pewno chcemy powoływać na ten świat (lub przyczyniać się do ich powoływania) kolejne zwierzęta, jeśli ich tysiące wciąż czeka na lepszy los w schroniskach? Jeśli już decydujemy się adoptować  jakiekolwiek zwierzę zastanówmy się czy ważniejsze  jest dla nas oddanie go, czy znalezienie naprawdę dobrego domu nawet jeśli to potrwa naprawdę długi czas? Co zrobimy, gdy nie uda nam się znaleźć nowego opiekuna? Czy będziemy w stanie zatrzymać zwierzę i pokryć koszty jego utrzymania?

Im więcej osób angażuje się w szukanie zwierzętom nowych domów tym lepiej. Dobrze jest jednak, gdy robią to osoby profesjonalnie do tego przygotowane, posiadające wiedzę na temat rozwoju i potrzeb zwierząt, którymi się opiekują. Jeśli nie wiemy, jak prawidłowo przeprowadzić adopcję możemy zwrócić się do organizacji pro zwierzęcej lub fundacji, która z pewnością odpowie na wszystkie nasze pytania lub do wykwalifikowanego zoopsychologa, który doradza w procesach adopcyjnych i specjalizuje się w rozwoju, potrzebach i częstych problemach naszych podopiecznych – on również powinien nam pomóc Wzory umów adopcyjnych możemy znaleźć w internecie. Kiedy zaś już rozdzwonią się telefony (czego wszystkim przeprowadzającym adopcje serdecznie życzę) pamiętajmy, że od jednej naszej decyzji zależy całe życie naszego podopiecznego – to naprawdę wielka odpowiedzialność, postarajmy się jej sprostać.