Nie daj się pokryć włosem!

Każdy właściciel psa czy kota, zwłaszcza długowłosego ma ten sam problem. Sierść, która przyczepia się do każdego skrawka ubrania. Jak z nią walczyć i czy w ogóle jest to możliwe? Dziś przedstawimy kilka sposobów na radzenie sobie z futerkowym problemem.

Źródło: iStochphoto

Kto z nas nie zna tego scenariusza: Wychodzimy na ważne spotkanie. Garnitur czy mała czarna już dawno czekają przygotowane na wieszaku. Ubieramy się, kończymy makijaż lub poprawianie krawata i wtedy „to” zauważamy. Mamy włosy naszego zwierzaka na prawym rękawie. Szybko je ściągamy, ale okazuje się, że sierść jest również na dole spódnicy albo lewym mankiecie marynarki. W usuwaniu sierści zaczyna nam pomagać partner/partnerka. Mija 20 minut, mamy już wychodzić, sierści nie ma teoretycznie nigdzie, nawet na kołnierzu. Zakładamy płaszcz, a tu niespodzianka… on również cały jest pokryty włosami naszego ulubieńca. I tak bez końca.

Bez paniki

Z pewnością niejednokrotnie przeklinaliśmy pod nosem, odgrażając się naszemu pupilowi, że jeszcze jeden włosek i będzie spał na wycieraczce albo w budzie (oczywiście szybko żałujemy tych słów, gdy nasz ulubieniec patrzy na nas tymi swoimi rozbrajającymi oczkami). Niemniej problem pozostaje. Najprostszym sposobem na radzenie sobie z fruwającą sierścią jest regularne wyczesywanie zwierzaka. Niestety podczas prowadzenia tej czynności w powietrzu mogą zacząć unosić się leciutkie włoski (z podszerstka) i przylepiać do naszego ubrania. Dlatego najlepiej jest czesać naszych pupili poza domem. Może to być podwórko albo balkon. Jeśli nie mamy dostępu ani do jednego, ani do drugiego, możemy wybrać się z naszym ulubieńcem do parku albo do znajomych, którzy mają ogródek. Zawsze zostaje nam też wizyta u psiego fryzjera. Ważna jest też szczotka, którą wyczesujemy psiaka. Na rynku jest dostępnych wiele szczotek przeznaczonych specjalnie do podszerstka i luźnej sierści, które maja usuwać nawet do 90% niechcianych włosków.

Na początek

Jeśli włosów nie jest zbyt dużo i łatwo schodzą, można je ściągnąć przy pomocy wilgotnego ręcznika. Wystarczy spryskać ręcznik zraszaczem do kwiatów i kilka razy przetrzeć ubranie. Lepiej nie przyciskać ręcznika zbyt mocno, bo ubranie może naciągnąć wodę i będziemy musieli iść na spotkanie w wilgotnej bluzce.

Szczotka dobra na wszystko

W wielu domach do usuwania niechcianej sierści używa się specjalnej gęstej szczotki. Zbiera ona nie tylko sierść, ale i nitki, kłaczki, kulki i wszystko, co przyczepia się do ubrań. Można jej używać wielokrotnie (do czasu aż się rozpadnie, co pewnie nie nastąpi zbyt szybko). Jej wadą jest to, że po każdym użyciu trzeba ją ręcznie czyścić. Niestety dokładne wyczyszczenie szczotki z każdego paproszka graniczy z cudem, dlatego przeważnie zalegają w niej włoski i nitki, które mogą potem zostać z powrotem przeniesione na nasze ubranie.

Rolka pierwszej pomocy

Jeśli masz psa z długą sierścią, warto zaprzyjaźnić się z rolką/wałkiem do czyszczenia odzieży. Kosztuje kilka złotych i naprawdę się przydaje. Wygląda jak wałek do malowania ścian, z rączką wystającą poziomo z boku. Aby go użyć, należy odkleić folię ochronną (nie wyrzucać jej!) i przejechać klejącą rolką po ubraniu. Czynność powtórzyć kilka razy do uzyskania zadowalającego efektu. Kiedy skończymy czyszczenie, z rolki odklejamy zużyty pasek, a pod spodem pojawia się kolejny czysty i gotowy do pracy. Aby go nie zabrudzić zaklejmy go z powrotem folią ochronną. Jeśli nie kupiliście jeszcze rolki albo właśnie się skończyła, możecie zamiast niej awaryjnie użyć zwykłej taśmy klejącej. Oczywiście możliwie jak najszerszej. Sześciocentymetrowa powinna wystarczyć. Trzeba owinąć ją wokół dłoni, lepką częścią po zewnętrznej stronie, a następnie przejechać po ubraniu. Powinna zebrać niechciane włoski równie skutecznie, co rolka.

Nowa lepsza rolka

Niektóre gadżety stworzono w konkretnym celu. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby zmieniły swoje zastosowanie, o ile się sprawdzają. Tak jest w przypadku samochodowych podkładek pod różne drobne przedmioty (klucze, okulary czy komórkę). Z pewnością wielu z was spotkało się z małą gumową podkładką (około 12 na 7cm), przyklejoną do deski rozdzielczej w samochodzie. Nie ma na sobie kleju, a mimo to utrzymuje na sobie przedmioty jakby były przyklejone (niektóre z nich trzymają tak mocno, że potrafią wyrwać telefon z obudowy). Teraz tę samą gumę producenci postanowili przenieść do wałków do czyszczenia ubrań. Zamiast pasków taśmy klejącej, mamy obrotową rolkę obłożoną gumą. Używamy jej tak samo jak zwykłego wałka z tą różnicą, że zamiast odrywać kolejny pasek taśmy, wsadzamy rolkę pod wodę i myjemy ją. „Sprzęt” jest wielorazowego użytku i powinien wystarczyć na dłużej niż tradycyjna rolka z taśmą.

Niektóre pralki mają specjalną funkcję wypierania sierści. Ale czy to działa...? Źródło: shutterstock

Technologia w służbie czystości

Jeśli nasz portfel jest akurat ciut bardziej zasobny, możemy zastanowić się nad kupnem specjalnej pralki z funkcją usuwania sierści. 

Jak opisuje producent: „Podczas prania woda zostaje dogrzana do temperatury 90 stopni. Wysoka temperatura powoduje rozszerzenie się tkanin podczas prania, co ułatwia uwalnianie sierści. […]. Pralka cztery razy pobiera wodę, następnie przepłukuje zawartość bębna, po czym następuje płukanie końcowe. Sierść jest bezpośrednio odprowadzana do kanalizacji bez ryzyka utknięcia w filtrach”. Jest to dość duży wydatek i „działa” tylko na ubrania, które właśnie pierzemy, pozostawiając te wiszące w szafie czy w przedpokoju (lub na nas) bez pomocy. Do tego nie wszystkie ubrania można prac w wysokiej temperaturze. Niemniej urządzenie może stanowić pomocne uzupełnienie gadżetów do walki ze zwierzęcą sierścią.

Jak kocha…

Jeśli kochamy nasze zwierzęta to i tak zawsze będziemy mieli na sobie ich sierść (od ciągłego przytulania). Koniec końców, czego byśmy nie stosowali i tak zawsze jakiś psi włosek przypałęta się na nasze czarne spodnie. Nie da się w stu procentach opanować problemu. Można go jednak znacznie ograniczyć i to na kilka sposobów.

Natomiast, jeśli psia czy kocia sierść w naszym domu absolutnie nie wchodzi w rachubę można przemyśleć, jakiego psa chcemy mieć w domu i czy na pewno chcemy, aby był włochaty? Grzywacze chińskie czy sfinksy to tak samo przyjazne i kochające zwierzęta jak każda inna rasa psa czy kota. Ich zaletą jest natomiast to, że włosów nie mają wcale albo zaledwie kilka. A to praktycznie rozwiązuje problem przyklejającej się do ubrań sierści. Natomiast za miłośników wielogodzinnego głaskania pupili po puszystym futerku, mocno trzymamy kciuki, aby fruwające włoski nigdy nie stały się kością niezgody między człowiekiem, a jego pupilem.