Ni pies, ni wydra

Znudził ci się wygląd twojego pupila? Od dziecka marzyłeś o oswojeniu dzikiego zwierzęcia? Chińczycy znaleźli sposób na spełnienie twoich marzeń: zużywając hektolitry kolorowych farb przekształcają psy w dzikie zwierzaki.

Źródło: Shutterstock

Szczeniaka chow-chow możemy zmienić w uroczą pandę, a naszego golden retrievera w budzącego postrach tygrysa. Jak? W Chinach narodziła się moda na malowanie i strzyżenie psów w taki sposób, żeby przypominały dzikie zwierzęta. Najbardziej popularne są niedźwiadki panda, tygrysy czy lwy. Czasem można trafić na nie mniej egzotycznego wielbłąda. 

W Chinach są organizowane konkursy na najlepiej pomalowanego psa, rozwija się rynek usług groomerów, którzy w cennikach umieszczają farbowanie à la dziki zwierz. W sieci można natknąć się na mnóstwo ofert sprzedaży „robionych” tygrysów czy pand. Niektórzy proponują przemalowanie zwierzaka lub bezpłatnie doradzają w kwestii domowych sposobów farbowania sierści.

Nie wiadomo, czy moda ma okazję wejść na stałe w kanon groomerskich usług. Skoro zwierzaki przyodziewa się w barwne ubranka, funduje się im zmyślne fryzury i serwuje nie mniej fantazyjne posiłki, być może farbowanie „na dziko” stanie się trwałym trendem.

Ładne czy brzydkie kolorowanki?

Obrońcy praw zwierząt zwracają uwagę na dwie strony zjawiska. Z jednej: cieszy zmiana stosunku Azjatów do psów. Jeszcze dekadę temu zwierzaki figurowały jako pozycja w menu wielu restauracji. Przerażały warunki, w których przetrzymywano psy hodowane na ubój. Spożywanie ich mięsa łączyło się z kwestiami religijnymi; wierzono, że posiada ono właściwości lecznicze. Przekonania o magicznych cechach niektórych zwierząt przysparzają kłopotów chociażby zagrożonym wyginięciem tygrysom, z których kości i mięsa gotuje się rzekomo prozdrowotne wywary.

Dziś spożywanie psów coraz częściej traktuje się jako wstydliwe wspomnienie o zaprzeszłej biedzie. Pupile pojawiają się w restauracjach nie na półmiskach, a przy boku kochających je właścicieli. Według ekonomistów rośnie liczba środków pieniężnych przeznaczanych na pielęgnację psów. Wśród listy wydatków wyróżnia się wysoka pozycja mody kreującej nowe potrzeby ubierania i czesania swojego ulubieńca. Czy ludzie podświadomie traktują takie zachowania jako zadośćuczynienie względem psów?

Dinozaur? Eksperci spierają się, czy farbowanie jest dla psów zdrowe. Źródło: iStochphoto
Złośliwi uważają, że „pokuta” odbywa się niestety kosztem samych zwierzaków. Drugą stroną orientalnej mody na farbowanie psów może być szkodliwość takich zabiegów. Malowanie sierści nie jest nowym wymysłem, jednak do dziś trwają dyskusje nad oddziaływaniem środków chemicznych używanych przez groomerów. Farby mogą powodować wypadanie sierści i reakcje alergiczne. Dodatkową wątpliwość budzi sensowność samego zabiegu. Czy malując sierść pupila, nie traktujemy go jak zabawki? Czy myślimy o potrzebach zwierzaka, czy własnej chęci zabawy i doznań estetycznych?

Kolory tęczy są kojarzone z tolerancją, jednak barwne futra farbowanych psów nie zawsze spotykają się ze zrozumieniem czy aprobatą. Czasem pozostaje jedynie przysłowiowo gapić się jak cielę w malowane wrota i zastanawiać się, czego to jeszcze ludzie nie wymyślą.