Współcześnie największym europejskim dogiem jest mastif, w którego żyłach - być może - płynie krew assyryjskich molosów i rzymskich psów bojowych. Historia tych psów sięga najstarszych cywilizacji. Były znane w Asyrii, Mezopotami, Babilonie.
Od zarania dziejów historia świata jest historią wojen, jakie prowadziły ze sobą plemiona, narody państwa. Wygrywała ta strona, która miała lepszych wojowników, lepszą strategię i taktykę. Od zawsze też dowódcy zastanawiali się, jak zaskoczyć przeciwnika, jakiej nowej broni użyć.
Starożytni, by zwiększyć siłę rażenia, wykorzystywali wszystko, co ich otaczało. Katapultowali płonące żagwie i wypuszczali w stronę przeciwnika płonące świnie. Konie, wielbłądy i słonie poza tym, że transportowały ludzi i sprzęt brały udział bezpośrednio w walkach.. Podobnie było z psami. Starożytni wyhodowali psy, które miały odstraszać samym wyglądem – ogromne, muskularne, z potężnymi szczękami, odporne na ból i bardzo waleczne.
O tym, jak były groźne, przekonali się rzymscy legioniści podczas bitwy z Cymbrami. Świetnie wyszkoleni i karni Rzymianie szybko uporali się ze źle wyposażoną i dowodzoną germańską armią. Problemem natomiast stały się psy, które do upadłego broniły warownego obozu Cymbrów. Zabicie wszystkich psów zajęło im więcej czasu niż rozgromienie wroga.
Celtowie swoje molosy uzbrajali w pancerze ochronne zaopatrzone u naszyjnika w kosy, które raniły koniom nogi. Potem to samo robili Rzymianie.
Po bitwie zadaniem psów był pościg za rozbitym w boju nieprzyjacielem. Juliusz Cezar napisał o nich w swych pamiętnikach: były najwierniejszymi sprzymierzeńcami, nigdy nie tchórzyły i służyły bez żołdu.
Podczas leży zimowych protoplaści dzisiejszych mastifów pilnowały obozowisk oraz stad bydła pędzonych za każdym z legionów.
Gdy w I wieku p.n.e. legiony rzymskie dotarły do Brytanii podziw ich wzbudziły tamtejsze ogromne psy bojowe, które były potężniejsze od ateńskiego molosa i tak silne, że były w stanie ukręcić kark bykowi. Rzymianie nazwali je Brytanami i zaczęli wywozić do siebie, by tam wykorzystywać je do walk na arenie podczas licznych igrzysk. Psy walczyły zarówno z gladiatorami, jak i z dzikimi zwierzętami (lwami, tygrysami, bykami) podczas inscenizacji polowań.
W antraktach rzucano im na pożarcie skazańców.
Rzymianie wykorzystywali mastify również do obrony swoich latyfundiów oraz do polowań na dziki i niedźwiedzie a także w pogoni za zbiegłymi niewolnikami.
W średniowieczu wielkie psy z wyraźnymi skłonnościami do wojaczki oraz stróżowania nazywano mastifami, bandogami, alauntami, brytanami, buldogami.
Nazwa mastif ukształtowała się w Anglii w XIV wieku i pochodziła od określenia jego roli jako postrachu na złodziei (mase the fese).
Nowożytny mastif stracił wiele ze swej krwiożerczości. Stał się dobrym stróżem oraz wiernym i łagodnym towarzyszem swojej ludzkiej rodziny. W genach pozostał mu jednak instynkt obronny. Mimo z pozoru ociężałego, misiowatego wyglądu potrafi w mgnieniu oka zmienić się w zażartego wojownika, jeśli tylko uzna, że sytuacja tego wymaga.
Pies ten ze względu tak na rozmiary, jak i charakter nie nadaje się do mieszkania w bloku. Potrzebuje też przewodnika doświadczonego, konsekwentnego, potrafiącego nad nim w każdej chwili zapanować. Trzeba pamiętać, że są to psy o silnym, niezależnym charakterze ze skłonnościami do samodzielnego podejmowania decyzji.
Współcześnie nazwa mastif stosowana jest do kilku ras z grupy molosów w typie doga, charakteryzujących się masywną budową ciała. Do grupy tej należą mastif angielski, neapolitański, brazylijski, duński, włoski i japoński.