Lola Santoro z pomysłem

Atelier Lola Santoro to niezwyczajna firma robiąca zakręcone i magiczne akcesoria dla zwierzaków. Wszystkie zrobione są z najwyższej klasy materiałów i uszyte ręcznie, przez co mają prawdziwy zapach domu, pracowni i ludzi, którzy zwierzęta kochają.

Sprawdź w naszym butiku, jakie akcesoria od Lola Santoro możesz mieć już dziś! Sprawdź w naszym butiku, jakie akcesoria od Lola Santoro możesz mieć już dziś! Źródło: Lola Santoro

Za całym przedsięwzięciem stoi autentyzm i niesamowita energia. Projekty są niebanalne stylistycznie i wpasują się nawet w najbardziej szalony design - każdy coś tu dla siebie znajdzie! Dedykowane są przede wszystkim osobom z poczuciem humoru, mają być zabawą dla wielbicieli mody i nowych trendów. I te wszystkie ekskluzywne, i przy tym użyteczne produkty można już zakupić w butiku Zpazurem.pl! O tym, jak powstają torby, schodki i przede wszystkim łóżeczka, które są hitem wśród amerykańskich celebrytów opowiada Ewa Defitowska, pomysłodawczyni, projektantka i właścicielka Loli.

 

- Skąd pomysł na firmę, jak to się wszystko zaczęło?

Jestem projektantką wnętrz, wnętrzami zajmowałam się kilkanaście lat zanim otworzyłam moją firmę. W pewnym momencie zaczęłam zwracać uwagę na to, że kiedy robię jakiś dom czy mieszkanie, gdzie jest zwierzak, to ma on zazwyczaj jakieś najtańsze, nieładne, kretonowe łóżeczko - nawet, jeżeli za właścicieli ma zamożnych ludzi. To było 6 lat temu, teraz już się to trochę zmieniło na lepsze, jest dużo lepsze wzornictwo.

- Skąd się wzięła włoska nazwa firmy? 

Lola we własnej osobie Źródło: Lola Santoro

Lola jest naszym psiakiem zaadaptowanym z pizzerii w Genui, co jest niesamowitą historią. Wszyscy mieszkaliśmy we Włoszech i pewnego dnia pojechaliśmy nad morze. Poszliśmy na pizzę, na bulwarze, i w pewnym momencie wyszedł właściciel pizzerii mówiąc, że ma trzy szczeniaki - i albo wezmą je klienci, albo je wyrzuci. Natychmiast ludzie się pozgłaszali, jednego wzięliśmy my. Lola miała wtedy cztery tygodnie i jeszcze jadła z łyżeczki. Przyjechała do Como, gdzie mieszkaliśmy i gdzie aktywnie i kompletnie uczestniczyła w naszym życiu np. jeżdżąc z nami do pracy. Następnie wróciliśmy do Polski, gdzie zaczęłam myśleć o łóżeczkach, żeby wprowadzić je do sprzedaży. I oczywiste było, skąd wziąć nazwę - oczywiście, Lola Santoro! I nie jest to żaden chwyt marketingowy- Lola pochodzi od imienia psa, a Santoro od nazwiska osoby bardzo ważnej w życiu Loli. Pierwsze łóżeczko powstało właśnie we Włoszech, a Lola ma włoską książeczkę zdrowia. Jesteśmy dość mocno powiązani z tym krajem. Plus to, że Lola najpierw stała się sławna za granicą.

- Trafiła Pani w pewną niszę, nie wydaje się, żeby miała Pani wielu konkurentów, którzy tworzyliby łóżeczka dla zwierzaków na tak wysokim poziomie, jak Pani.

Chyba nie ma w ogóle nikogo, kto szyje wszystko ręcznie. Właściwie pod względem designu też nie mamy się do kogo porównywać. Ale jedno jest związane z drugim. Ci, którzy szyją na maszynie, nie uzyskają takiego efektu, efektu sztuki użytkowej. Robimy rzeczy przeznaczone do użytku codziennego, ale zaprojektowane i wykonane z największą starannością. I przez to otrzymujemy efekt ciuchów od dobrych krawców- nasze projekty mają w sobie powietrze i duszę, po prostu żyją. Ta ręczna robota daje najwyższą jakość, a klienci którzy kupują nasze łóżeczka, przez kolejna lata nie muszą szukać nowego - są one niesamowicie wytrzymałe, odporne na czas.

Wdarłam się w ten świat biznesu bez milionów dolarów, jednak teraz, w rankingach w Stanach jestem wymienia wśród sześciu firm, które już są od 10-15 lat na rynku, i za którymi stoi potęga finansowa. Udało mi się zaskoczyć czymś świat. Poza tym, naszymi klientami są celebryci, nasze produkty najczęściej trafiają do domów czy rezydencji w Hollywood i w Beverly Hills. Jedne z naszych łóżeczek (Pasha Grey) trafiły do najdroższego domu Ameryki, do rezydencji kupionej przez Petrę Ecclestone.

- Skąd Pani czerpie inspirację?

Z  filmów, z mody, z historii, z najnowszych trendów modowych. Jeżeli jest modny np. welur, czy kolory, typu khaki czy bordo na jesień, to możemy zrobić coś takiego.  Nie ukierunkowujemy się do tego, że w danym sezonie bardziej na topie jest przepych, czy minimalizm. Zawsze jest dostępnych kilka kolekcji i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.

Na przykład projektując model Pasha Grey z guzikami Swarovskiego, wzorowałam się modzie futrzarskiej, na tym, jak się teraz szyje futra. Skupiłam się na tym, co inspirującego można wyciągnąć z kroju dla siebie. Dlatego teraz to łóżeczko wygląda jak takie śliczne, przewiązane pomponami futerko dla kobiety. Ale muszę podkreślić - wykorzystujemy tylko sztuczne futerka ! :)

Dla nas najważniejsze jest zaskakiwanie klienta. Nie jestem tylko biznesmenem, przede wszystkim jestem projektantką.  Sama nie mogę się nudzić tym co robię, lubię wymyślać nowe koncepcje a potem przekładać je na język użytkowy, żeby "chwyciły" i podobały się moim klientom. Te bardziej szalone projekty i wizje też mają wzięcie, przede wszystkim w Ameryce. Jakiś czas temu jeden pan zamówił trzy łóżeczka z kolekcji Marii Antoniny. Nie wiem, jakie miał psy, jednak zawsze kiedy wysyłam paczkę w świat, to się zastanawiam, do kogo ona trafi. Na pewno muszą to być ludzie, którzy bardzo kochają swoje zwierzaki, bo dają im wszystko co najlepsze. Ale jednocześnie jestem ciekawa, dlaczego wybierają właśnie ten, a nie inny model? Jaka to jest osoba, jaki psiak i jaki dom?

- Duża część z Pani projektów składa się na kolekcje. 

Stylowe łóżeczko inspirowane znanym projektantem mody - dostępne w naszym butiku Źródło: Lola Santoro

To prawda. Jest na przykład seria łóżeczek, wymyślona w hołdzie Louboutin. W oparciu o tę czerwoną podeszwę, powstało np. klasyczne łóżeczko w panterkę. Oczywiście wszystkie produkty z serii mają czerwone dno. Często znany projektant, czy ktoś z branży rozrywkowej  mnie inspiruje, ale ja nigdy niczego nie kopiuję, ani nie przekraczam granicy dobrego smaku.

Niedługo wejdzie odnowiona i odświeżona kolekcja „Ikony”. Chodzi oczywiście o ikony kobiece, takie jak Marilyn Monroe, Donatella Versace, Maria Antonina, Anna Karenina, Jackie O. czy Coco Channel. Współpracowałyśmy jeszcze z Horn&More i pojawił się pomysł, żeby zrobić dla nich łóżeczka z Crazy Horse, nawiązujące do stylu tego miejsca, ubrań tancerek, do ich wyglądu i atmosfery tego klubu. Wobec tego nazwałyśmy jedno łóżeczko Yolanda, a drugie Kitty, jedno z różowym futrem z podwiązkami, dno a’la lateks, pikowane jak buduar, drugie podobne dekorowane, w innej kolorystyce. Te łóżeczka, bardzo podobały się w Holandii. Uczymy się cały czas i muszę przyznać, że mamy już sporą wiedzę o tym, jaki kraj lubi jakie łóżeczka. Na przykład wszystkie najbardziej "odjechane" i szalone pomysły najlepiej sprzedają się w Stanach.

Mamy także dużo znajomych we Włoszech w biznesie jachtowym, którzy zawsze nam mówili, że nie mają łóżeczek dla psów na swoich statkach. Pojawił się więc cała linia na jachty, Saint Tropez i Monte Carlo. W paseczki, pepitki, wszystko związane z tą morską, żeglarską tematyką.

Dodam także, że nasze wszystkie produkty mogą być też personalizowane, np. wyhaftowaną pierwszą literą, czy monogramem lub logo klienta. Istnieje możliwość zapakowania każdego legowiska na prezent, w ekskluzywne opakowania, z wstążeczką i wizytówką.

- A co najbardziej podoba się Polakom?

Beż, brąz. Modele LOFT - minimalizm. Ale także modele  Champagne i Chocolate. Tutaj przy okazji dodam, że pierwsze łóżeczko Champagne w Polsce kupiła pani Dorota Soszyńska dla swojej stareńkiej yorczki.

Torba jak marzenie! Już dostępna w butiku Zpazurem.pl Źródło: Lola Santoro

- Jakie są plany rozwoju firmy? 

Obecnie poszerzamy asortyment. Łóżeczka oczywiście będziemy sprzedawać cały czas, dzięki nim Lola została zauważona w świecie. Do sprzedaży wchodzą torby i schodki. Odnośnie schodków wiemy już, że się podobają, mamy wiele bardzo pozytywnych opinii. Bo schodki według wielu producentów mają być tylko praktyczne. My chcemy, żeby były zarówno praktyczne, jak i ładne. Mamy do tego takie samo podejście, jak do łóżeczek. Chcemy je dostosowywać do aktualnych trendów wnętrzarskich - jeżeli ma to się przystawić do kanapy, to wszystko powinno do siebie pasować.

Torby bardzo podobają się klientkom w Zachodniej Europie, m.in. we Francji i w Niemczech. Mają wykończenia trochę jak te, które robi Louis Vuitton- juchtową skórę, która ciemnieje i podobne przeszycia. Jeżeli chodzi o architekturę torby, to jest to nowe i totalnie rewolucyjne rozwiązanie. Wielu osobom podobają się do tego stopnia, że chcą je kupować nawet jeśli nie mają psa!  Niedługo więc wychodzi kolekcja dedykowana paniom. A jaka, to niespodzianka!

- Działają Panie także charytatywnie.

To bardzo ważne dla nas, czujemy, że nasza firma jest odpowiedzialna społecznie. Ja prowadzę dom tymczasowy. Zawsze, oprócz moich czterech psów, mieszka jeden czy dwa psiaki dodatkowo. Lola, jako znana marka, jest w stanie pomagać i to robi. Ponadto jest to jest przecież prawdziwy pies, który przyjmuje do swojego domu inne psy! Ona z tej pizzerii trafiła w ramiona ukochanego człowieka, jest właścicielką firmy, a teraz jakby spłaca swój dług. Bierzemy także udział w wielu akcjach.  Dajemy np. nasze produkty na licytacje czy wspieramy schroniska.  Współpracuję obecnie z dwoma fundacjami-  z „Mikropsami” i z „Burki i Kocurki”. Wpadłam też na pomysł zrobienia kalendarza charytatywnego z małymi kundelkami i z łóżkami Loli- bo nasze produkty, mimo że są dość ekskluzywne, to przeznaczone są dla każdego zwierzaka - nie tylko rasowego.


Jeżeli chcecie zobaczyć, jak piękne i stylowe posłania oraz torby wykonuje Lola Santoro, zajrzyjcie do naszego butiku Zpazurem.pl.  Wszystkie produkty są dostępne w atrakcyjnych cenach.