Legenda o czarnym psie

W pobliżu miasteczka Ogrodzieniec, na szczycie Góry Zamkowej, w niesamowitej scenerii skał wapiennych wznoszą się okazałe ruiny tajemniczego gotycko-renesansowego zamczyska. Na ich szczycie, co jakiś czas, w blasku księżyca dojrzeć można krążącego, wielkiego, czarnego psa. I nie byłoby w tym z zasadzie nawet nic dziwnego, gdyby nie to, że pies ten ciągnie za sobą trzymetrowy łańcuch i… widziany jest w tym miejscu przez kolejne już pokolenie.

Czy ruiny zamku w Ogrodzieńcu nawiedzane są przez diabelskiego psa? Czy ruiny zamku w Ogrodzieńcu nawiedzane są przez diabelskiego psa? Źródło: Renata i Marek Kosinscy / FORUM

Ruiny zamku w Podzamczu, koło Ogrodzieńca, to jedna z najbardziej znanych warowni na Szlaku Orlich Gniazd. Miejsce ciekawe nie tylko ze względu na widoki i historię. Podobno to, co dzieje się tam o zmroku, niezmiennie mrozi wszystkim tamtejszym osadnikom krew w żyłach. Mówi się, że są to widoki zarezerwowane wyłącznie dla ludzi o silnych nerwach. No i takich, którzy nie boją się psowatych.

Gdy zapada zmierzch, mało kto (czy z turystów, czy bywalców) z własnej inicjatywy wybiera się w kierunku zamczyska. Opowieści miejscowej społeczności o tym, co wciąż zobaczyć można nocą na murach warowni (choć jest to historia przekazywana z dziada-pradziada), są przerażająco jednogłośne, a co dziwniejsze – dla wielu ludzi prawdziwe. Na ruinach w Podzamczu wiele już osób widziało przerażającego czarnego psa nienaturalnych rozmiarów, który ciągnął za sobą trzymetrowy łańcuch i pobrzękiwał nim złowieszczo. Tubylcy z oburzeniem odrzucają nieśmiało podsuwane przez turystów sugestie, że może są to po prostu psy, które urwały się z łańcucha gdzieś w osadzie, która graniczy przecież z zamczyskiem. Mieszkańcy Podzamcza jednak widzieli swoje. Postać przerażającej, czarnej bestii wpisuje się w legendę, którą słyszy się w okolicach Ogrodzieńca już od wielu, wielu lat.

Otóż w 1669 roku właścicielem Ogrodzieńca stał się niejaki Stanisław Warszycki – kasztelan Krakowski, wiernie swego czasu stojący u boku Jana Kazimierza. W Rzeczpospolitej magnat ten zasłynął jednak z powodu dwóch jeszcze innych niebagatelnych kwestii: po pierwsze, nigdy nie poddał się Szwedom, po drugie – prywatnie cechował się wyjątkowo parszywym charakterem. Po prostu, kasztelan był człowiekiem wybitnie chciwym i bezlitosnym. Okropnie traktował nie tylko wrogów, służbę i swoich poddanych, ale również najbliższe mu osoby, czyli własne żony (w liczbie cztery) oraz córkę. Jak podania historyczne donoszą, swe liczne drugie połówki poniewierał okrutnie – a to jedną kazał zamurować na swoim dworze (a potem wysadzić tę część zamku), a to inną regularnie skazywał na chłostę (upajając się jej męczeńskimi jękami). Córce Barbarze, natomiast, już miał przekazać część swojego wielkiego majątku w posagu, ale w końcu jednak mu się odwidziało i nie mogąc zwalczyć swej chciwości pozostawił córcię na świecie ostatecznie z niczym. Podobno też Warszycki z upodobaniem osobiście nadzorował torturowanie swych niepokornych poddanych. Po dziś dzień na zewnętrznym dziedzińcu zamku zachowała się grota zwana męczarnią Warszyckiego, w której to właśnie ówczesny pan Ogrodzieńca z lubością oddawał się swym sadystycznym pasjom. Według legendy, Warszycki do końca swych chwil hołdował parszywym wartościom, a nawet podpisał pakt z diabłem. Oddał swą duszę, a jednokopytny z rogami przemienił go w wielkiego, czarnego psa, który uwiązany będzie już na zawsze łańcuchem do murów zamku w Ogrodzieńcu. Wbrew pozorom jednak był to układ obustronny. Zaślepiony chciwością kasztelan ochoczo przyjął podobno propozycję szatana, gdyż dzięki temu był pewien, że przemieniony w groźne psie widmo, już zawsze będzie mógł czuwać nad swoimi bogactwami, które, jak głosi legenda, zakopał gdzieś na terenie zamczyska.

Ta legenda oraz dziwne kształty rzekomo pojawiające się nocą na ruinach zamku w Podzamczu (oraz towarzyszące im dźwięki brzęczącego łańcucha), nakazują tubylcom trzymać się od nich z daleka, gdy zapada zmrok. Jednak nieodparty urok tego miejsca w dzień, bez względu na legendę i paranormalne doniesienia, przyciąga ludzi z całej Polski. Co roku w Podzamczu odbywa się też wiele imprez kulturalno-oświatowych takich jak: improwizacja Najazdu Barbarzyńców lub Szwedów na Zamku, Turniej Rycerski, czy Święto Gminy Ogrodzieniec. Tajemniczy w nocy i zniewalający w dzień zamek ogrodzieński ujął także samego Andrzeja Wajdę, który właśnie w tych murach, w 2001 roku nakręcił sławną adaptację Zemsty Aleksandra Fredry. Tak więc, tam gdzie według wierzeń ludu nocą przechadza się wielki, czarny pies, tam (czasami do naprawdę późnych godzin nocnych) beztrosko poruszały się takie sławy polskiego kina jak: Janusz Gajos (Cześnik Raptusiewicz), Andrzej Seweryn (Rejent Milczek), Roman Polański (Papkin), Daniel Olbrychski (Dyndalski), Cezary Żak (kuchmistrz Perełka), Katarzyna Figura (Hanna Postolina), Henryk Gołębiewski (murarz), Rafał Królikowski (Wacław) oraz Agata Buzkówna (Klara). I nikomu nic się złego nie stało.

Może więc nie taki czarny pies straszny, jak go malują? Mrugnięcie