Labrador retriever, czyli fanatyk wody

Nazywane były niegdyś psami świętego Jana. Posądzano ich przodków o mezalians z jakimś wodnym stworzeniem, ponieważ jak żaden inny pies kochają wodę. Labrador retriever zapracował na taką opinię przez wiele lat psiej ewolucji tej rasy.

Labradory sa jedną z najpopularniejszych obecnie ras hodowlanych. Labradory sa jedną z najpopularniejszych obecnie ras hodowlanych. Źródło: fot. Natalia Karpińska, www.facebook.com/karpinska.picture

Ten pies kochał pracować dla człowieka. Zawsze również czuł nieprzeparty pociąg do wody. Złośliwi mówili nawet, że któraś z przodkiń zapatrzyła się w pana wydrę i mezaliansu tego wyszły psy o grubych, prostych ogonach, służących za ster, oraz gęstym, nie przepuszczającym wody podszerstku. Jak było naprawdę, mogliby powiedzieć Indianie plemienia Beothuk, zamieszkujący wyspę Nowa Funlandia, oddzieloną od Półwyspu Labrador cieśniną Belle Isle, ale niestety wraz z napływem kolonistów brytyjskich zaczęli wymierać, dziesiątkowani przez choroby przywleczone z Europy. Plemię Beothuk trudniło się rybołówstwem a pomagały im w tym właśnie te wyjątkowe psy. Indianie wymarli, psy zostały przejęte przez osadników pracujących dla brytyjskich kompanii rybackich. Tylko wówczas nie nazywały się jeszcze  labradorami, tylko psami świętego Jana.

Były dość duże (60 – 65 cm w kłębie), budowy bardzo silnej i harmonijnej. – „Głowy mają średnio długie; mordy tępo zakończone, z wargami lekko obwisłymi, uszy niedługie, zwieszone, u góry szerokie, zwężające się ku końcowi; ogony średniej długości, proste, długie z silnym uwłosieniem, nietworzącym jednak pióra; sierść na całym ciele dość długą, bardzo gęstą, leżącą dość gładko, lecz nie jedwabistą, maści bywają tylko jednolicie czarnej” – opisywał je dziennikarz Łowca Polskiego w 1904 roku.

Psy te pomagały rybakom zakładać sieci w wodzie, wyciągać je i łapać wyskakujące z sieci ryby. Były istnymi pracoholikami, gdyż po całodziennym brodzeniu i pływaniu w lodowatej wodzie, po przyjściu do domu, dalej były gotowe do wspólnych zabaw z dziećmi.

 Osadnicy używali ich ponadto do pilnowania domów. Lambert De Boilieu, agent kupiecki w Labradorze na początku lat 1850-tych tak wyuczył swojego psa, że ten każdego gościa pod nieobecność pana domu lub służącego chętnie wpuszczał, pozwalał gościowi usiąść w fotelu, zapalić światło oraz fajkę, wziąć książkę, czy gazetę do poczytania. Jeśli jednakże gość zniecierpliwiony nieobecnością gospodarza chciał wyjść, w drzwiach czekał na niego stróż pokazujący piękny garnitur białych zębów, co z góry wykluczało wszelkie próby negocjacji. Gość nie miał wyboru, musiał wrócić na fotel i czekać na powrót właściciela mądrego i czujnego psa.

W Nowej Funlandii psy świętego Jana ostatecznie wymarły prawdopodobnie pod koniec XIX wieku. Powodem był pomysł zarządu wyspy, datowany na 1780 rok, by rozwinąć tu hodowlę owiec. Pozwolono trzymać tylko jednego psa w rodzinie, nałożono wyższy podatek na suczki niż na samczyków, co prowadziło do likwidacji tych pierwszych w każdym miocie. Hodowla owiec się nie rozwinęła, ale psy świętego Jana wyginęły. Jednak nim to się stało kilka, czy kilkanaście sztuk trafiło koło 1800 roku za sprawą agentów handlowych do Anglii, gdzie psy te wzbudziły absolutny zachwyt u tamtejszych myśliwych. Aby poprawić ich zalety myśliwskie (zwłaszcza węch) książę Malmesbury zaczął sprowadzone z Nowej Funlandii psy krzyżować z psami świętego Huberta, psami dowodnymi z Portugalii, europejskimi pointerami. W efekcie powstał wzorowy aporter, bezbłędnie przynoszący zestrzelone ptactwo z lodowatej wody.

Nazwę labrador wymyślono w 1887 roku. W 1892 roku wpisano do ksiąg rodowodowych pierwsze dwa labradory koloru czekoladowego, zaś w roku 1899 – koloru żółtego. Pierwsze uszlachetnione psy świętego Jana, już pod nazwą labrador, popłynęły do swojej byłej ojczyzny na początku XX wieku. W Stanach Zjednoczonych pierwszy Klub Labradora Retrievera powołano do życia w 1931 roku. Dziś jest to najpopularniejsza rasa zarówno w Europie jak i Ameryce. Zadecydowała o tym wszechstronność oraz usposobienie labradora.

Miłość labradorów do wody oraz ich potrzebę zużytkowania nadmiaru energi najlepiej połaczyć w sporcie, np. dog diving. Źródło: FORUM / FORUM / REUTERS/Gus Ruelas/Purina/Handout
Dalej jest to wspaniały pies myśliwski, znakomicie płoszący i aportujący zwierzynę z fantastycznym markingiem, czyli zdolnością  zapamiętywania miejsc upadania zestrzelonego ptactwa. Jego zalety zostały docenione przez wojsko, policję, ratowników i służby socjalne. Dalej jest pracoholikiem, uwielbiającym służyć swoimi zdolnościami i umiejętnościami człowiekowi.

Współczesny labrador stracił cechy stróża domowego. Kocha każdego i każdemu na dzień dobry jest gotów wszystko przynieść, ba, do  lodówki też zaprowadzi, bo sam kocha dobrze zjeść. Labradory są psami bardzo posłusznymi, pojętnymi i zawsze gotowymi do nauki nowych umiejętności. Zabija je samotność, nuda, brak jakiegokolwiek zajęcia i zainteresowania ze strony człowieka.

 Labrador jest też doskonałym psem rodzinnym, ale tylko tam, gdzie zapewni mu się dużo ruchu i zajęć stymulujących jego intelekt i mięśnie. Może siedzieć na kanapie przed telewizorem, ale tylko z rodziną. Akceptuje także każde inne zwierzę domowe, jednakże pod warunkiem, że i jemu poświęca się dostateczną ilość czasu i uwagi.

Niestety, trzeba też powiedzieć, że moda i ogromna popularność tych psów spowodowały dwa niekorzystne zjawiska. Pierwsze to wysyp pseudo hodowli, gdzie nie dba się o utrzymanie walorów użytkowych i zdrowotnych przychodzących na świat maluchów. Drugie jest związane z tym, że szczeniaki trafiają do ludzi, którzy nie potrafią zająć się nimi w sposób adekwatny do predyspozycji psychofizycznych psa. Stąd też w statystykach pogryzień  na czoło wysunęły się  labradory i goldeny retrievery. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że psy tych ras, gdy nie mają możliwości pracy, zwyczajnie wariują z nadmiaru energii.

A możliwości jest mnóstwo: tropienie, obedience, aport sztuczny, agility, taniec z psem, nauka śmiesznych sztuczek, czy chociażby godzinny spacer po polach  w pobliżu jakiegoś akwenu wodnego. Trzeba tylko chcieć.

 

Źródła: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, Wielkie psy pasterskie. Łowiec Polski, 1904, nr 15; (Lambert De Boilieu, Recollections of Labrador Life, 1861, www.lorkenfarms.com.