Takie okładki nigdy nie zdobiły płyt. A szkoda, bo niektóre są lepsze od oryginałów. Nie wiadomo, w jakim nakładzie sprzedałyby się te albumy, gdyby ich twórcy poszli po rozum do głowy i umieścili na nich słodkie kociaki...
Kocie harce przeplatają się z momentami nieodpartej senności. Podobnie jak gatunki muzyczne mieszają się w twórczości Davida Bowiego, którego na okładce zastąpił biały kociak.