Koszmar weterynarza

Przychodzimy do nich zawsze wtedy, gdy coś dolega kotu lub psu. Nie zastanawiamy się nad tym, co o nas pomyślą. Jednak weterynarze uważnie nas obserwują i wyciągają wnioski. Dobrym klientom dają zniżki a tym "z piekła rodem" odmawiają nagłych wizyt. Dlaczego?

Klienci z piekła rodem Klienci z piekła rodem Źródło: Shutterstock

Dr. Eric Barchsas to weterynarz współpracujący z portalem Catster.com. Na łamach serwisu opisuje, po czym można rozpoznać złego i dobrego klienta kliniki weterynaryjnej i jak zaliczać się do tej drugiej grupy.

"Anielscy" klienci są traktowani najlepiej. Jeśli potrzebują pilnej wizyty weterynarza w niedzielny wieczór, ten z przyjemnością przyjedzie, by pomóc. Jeśli w recepcji kliniki zapomniano doliczyć do rachunku klienta-anioła obcinanie kocich pazurów, weterynarz chętnie przymknie na to oko. Poza tym, weterynarze dają takim klientom numery prywatnych komórek, więc z odpowiedzią na pilne pytanie dotyczące psiego zdrowia nie powinno być problemu, nawet po godzinach pracy kliniki. Jak być takim szczęściarzem?

Recepta na anioła

"Wydaje mi się, że anielscy i diabelscy klienci po prostu się tacy rodzą. Jedna z moich ulubionych klientek, pani D., była najmilszą osobą, jakie kiedykolwiek spotkałem. I nie była miła tylko dla mnie i dla moich pracowników. Spotkałem ją kiedyś w warzywniaku i próbowałem się przywitać. Było to trudne, bo była oblegana przez wszystkich pracowników sklepu, którzy chcieli zamienić z nią słowo. Najwyraźniej była też jedną z ich ulubionych klientek." pisze Barchsas. Według niego, klient idealny to nie tylko ten, który przychodzi na spotkanie na czas i bez awantury płaci rachunek. To również nie koniecznie ten, który przynosi świąteczne ciastka dla obsługi kliniki (choć z pewnością jest to mile widziane). Trudno uchwycić powody, dla których ktoś trafia do tej kategorii. Znacznie łatwiej jest wymienić cechy klienta z piekła rodem.

Awanturnik przy telefonie

Zdaniem dr. Barchsasa, jeden z głównych wyznaczników diabelskich klientów to spędzanie o wiele za dużo czasu przy telefonie. Taki klient w czasie wizyty u weterynarza gra w głośne gry, dyskutuje z współpracownikami lub członkami rodziny, surfuje po internecie i pisze smsy. Od razu jest jasne, że to dla niego znacznie ważniejsze, niż sama wizyta u weterynarza. Klienci z piekła rodem nie zajmują się też we właściwy sposób swoimi zwierzętami i nie posiadają transportera. " Gdy ktoś przynosi mi brudnego, zapchlonego, nigdy nieszczepionego kota w kartonowym pudełku, wiem że będą problemy" pisze Eric Barchsas. Tacy klienci nie widzą nic złego w zachowaniu swoich dzieci, nawet jeśli te malują siedzenia w poczekalni niezmywalnym markerem lub drażnią kota podczas zabiegu. Nie zdają sobie sprawy, że zaczepianie kota podczas obcinania pazurów dodaje zwierzęciu stresu i grozi podrapaniem lub ugryzieniem. Za które oczywiście obwiniany jest weterynarz...

Skąpstwo i pretensje

Źródło: Shutterstock

Najgorsi klienci zawsze spóźniają się na wizytę, a następnie robią awanturę, jeśli muszą czekać na weterynarza choćby minutę. Mają też pretensje co do wysokości rachunku. " To wcale nie rzadkość, gdy diabelski klient  tuż przed odjazdem swoim nowym Lexusem dzwoni za pomocą Iphone 5 do krewnego, by głośno narzekać na ceny w klinice." zwierza się weterynarz. Taki klient zawsze bardziej ufa temu, co usłyszał od znajomego hodowcy kotów lub kuzynki współpracownicy żony, która jest trenerem psów, niż temu, co mówi weterynarz. Doktorowi Barchsas zdarzyło się usłyszeć, że znajomy klienta twierdzi, że persy od odrobaczania zapadają na groźne choroby, więc odrobaczanie jest wykluczone. Klient odmówił przyjęcia do wiadomości, że persom odrobaczanie może wyjść tylko na zdrowie.

Doszukują się spisku

Kolejna interesująca cecha klientów to podejrzliwość. Jeśli kot ma zostać na obserwacji w gabinecie, lekarz z pewnością usłyszy, że jest nieuczciwy lub że próbuje go sobie przywłaszczyć. Inna przypadłość nieuprzejmych właścicieli kotów i psów to nieszanowanie czasu lekarza. Taka osoba prosi o 10-cio minutowe, dokładne wyjaśnienia dotyczące skomplikowanego zabiegu, by potem przyznać, że nie może samodzielnie podjąć decyzji i poprosić, by lekarz jeszcze raz powtórzył to samo jego krewnemu przez telefon. Po wizycie diabelscy klienci zostawiają negatywne opinie o gabinecie on-line, w których roi się od kłamstw, a przez całą wizytę narzekają na swojego poprzedniego weterynarza. Ponieważ lokalny świat weterynarzy jest mały, warto wiedzieć, że doktor, który słyszy że narzekamy na jego znajomego - wybitnego specjalistę - będzie traktował nas z dystansem, bo jest pewien, że po wizycie z pewnością zaniesiemy w świat negatywne opinie również o obecnym gabinecie.

Jednak największym ze wszystkich grzechów diabelskich klientów są ciągłe kłamstwa. Okłamują recepcjonistkę, by zyskać darmową wizytę, nie zdając sobie sprawy, że weterynarz jest z nią w stałym kontakcie i kłamstwo najpewniej wyjdzie na jaw. Oszczędzają też na lekarstwach i środkach do pielęgnacji i nigdy się do tego nie przyznają, rujnując wysiłki weterynarzy.

Znasz dobrego lekarza weterynarii? Poleć go nam w Usługosferze! Niech inni skorzystają z jego usług.