Kilogram psa za 10, kota za 12 zł? To prowokacja!

"Nasza oferta zakłada, że za każdego pozyskanego od Państwa psa zapłacilibyśmy 10 zł/kg w przypadku zwierzęcia, które ma poniżej 1,5 roku lub 6,50 zł/kg w przypadku zwierząt starszych" - tak brzmi fragment najsłynniejszego dzisiaj listu w Polsce. "Andrzej Kula" wysłał go do polskich schronisk, proponując współpracę. Zwierzęta miały być sprzedawane na rzeź za granicę.

Zwierzęta w schronisku Zwierzęta w schronisku Źródło: acadmeic/sxc.hu

Ta prowokacja podzieliła całą Polskę. W tym tygodniu media obiegł list "Andrzeja Kuli", podającego się za przedstawiciela firmy Exotic Meat Poland, który proponował schroniskom w całej Polsce "10 zł za kilogram młodego psa, 12 zł za kilogram kota". Spółka miała kupować zwierzęta na rzeź, potem wysyłać je do krajów Europy Zachodniej i Dalekiego Wschodu.

Sprawę jako pierwsza opisała "Gazeta Wyborcza", a w ślad za nią także inne media. List, który wywołał ogromne emocje, okazał się jednak prowokacją Tadeusza Jasińskiego, związanego z tygodnikiem "Nie". Dziennikarz, według ustaleń portalu natemat.pl, chciał sprawdzić, czy schroniska, które podobno ledwo wiążą koniec z końcem, nie zgodziłyby się, by zamiast usypiać zwierzęta, zacząć je sprzedawać. Publikacja listu i opisanie całej afery przez "Gazetę Wyborczą" spowodowało, ża prowokacja została przerwana. Autor chciał wysłać więcej e-maili, adresowanych także do mniejszych schronisk, licząc na to, że któreś z nich odpowie pozytywnie na ofertę współpracy. Portalowi natemat.pl udało się uzyskać informacje od Jasińskiego, który zdradził, że jednak nikt nie odezwał się do niego w tej sprawie. "Interesu życia na psach nikt nie chciał zrobić, za to wiele osób straszyło mnie prokuraturą" – dodał, dla natemat.pl, Tadeusz Jasiński.

Cała prowokacja podzieliła zarówno środowisko dziennikarskie, jak i ekologiczne. Niektórzy uznali, że koncepcja Jasińskiego była po prostu nieetyczna i niewiele warta, inni twierdzą, że wręcz przeciwnie - zachęciła do dyskusji na temat nie tylko sytuacji schronisk, ale też statusu zwierząt w Polsce. Jacek Bożek, szef klubu Gaja, przyznał w "Gazecie Wyborczej", że reakcja ludzi bardzo go ucieszyła i że wreszcie w Polsce widać mechanizmy funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego. – "Przestańmy być chorymi hipokrytami, którzy pochylą się nad pieskiem czy kotkiem, a świnie traktujemy w sposób uwłaczający jakimkolwiek humanitarnym zasadom" – podsumował całą akcję Jasiński.