Kazimierz Dolny, to klimatyczne miasteczko, które niezmiennie od lat oczarowuje tajemniczymi zaułkami, ciekawymi zabytkami, pięknymi krajobrazami i niepowtarzalną atmosferą. Kazimierz, wbrew pozorom jednak, upodobali sobie nie tylko artyści i turyści. W historii tego miasteczka zapisał się także pies, który pokochał to miejsce tak mocno, że sam rok rocznie w nie wracał.
Od jakiegoś czasu Kazimierz Dolny stałym bywalcom nie kojarzy się już wyłącznie z klimatycznym Rynkiem z drewnianą studnią, tajemniczym zamkiem na wzgórzu, urodziwymi zaułkami, czy kamienicami o manierystycznym wystroju. Za urok tego niesamowitego miasteczka odpowiada teraz także pies Kwadrat – największy czworonożny wielbiciel tego zakątka na ziemi.
Jak wiadomo, Kazimierz Dolny swoją niepowtarzalną atmosferą przyciąga ludzi w zasadzie przez cały rok. Dla wygłodzonych natchnienia artystów, celebrytów złaknionych ciszy i spokoju, zakochanych par i niepokornych wagarowiczów, Kazimierz nawet zimą, czy jesienią niezmiennie stanowi prawdziwą atrakcję. Jednak dla większości turystów Kazik nad Wisłą największy urok ma latem. Długie, ciepłe dni sprzyjają spacerom nad rzeką, kazimierzowskie festiwale skupiają brać o podobnych gustach, a Rynek wypełnia się gwarnymi dysputami znad kufli piwa i filiżanek kawy. I dla wielu ludzi, to jest dopiero prawdziwy Kazimierz.
Jak się okazuje, tę akurat opinię w pełni podzielał swojego czasu także niejaki Kwadrat, sympatyczny psiak rasy mieszanej. Kwadrat zdecydowanie należał do zwolenników kazimierzowskiego lata, gdyż pojawiał się na Rynku zawsze, gdy tylko słońce zaczynało mocniej prażyć. Trudno powiedzieć, czy psiak upodobał sobie lato w Kazimierzu Dolnym z tych samych względów, co napierający tu ze wszystkich stron turyści, jednak jedno jest pewne – spędzał tu radośnie każde wakacje. Gdy tylko dni stawały się chłodniejsze, Kwadrat przepadał jak kamień w wodę, aby za rok, o stałej, letniej porze znowu zawitać na uliczkach swojego ukochanego miasteczka. Wielu ludzi zastanawiało się, co też dzieje się z sympatycznym futrzakiem w okresie jesienno-zimowym, jednak ślad po nim zawsze ginął. W końcu któregoś dnia psiak został przyuważony, jak wraz z kresem sezonu letniego przemierza wpław Wisłę.
I wszystko stało się jasne – Kwadrat upodobał sobie letnie wczasy w Kazimierzu, gdy tymczasem pozostałą część roku spędzał w Janowcu. Kolejne lata potwierdzały tylko tę tezę i poczynione obserwacje. Zmyślny psiak przepływał Wisłę przechodząc na stronę Kazimierza latem i pokonywał ją w drugą stronę – wychodząc na janowiecki brzeg, gdy tylko chłodne wiatry prognozowały jesień. Sezonowe wycieczki Kwadrata trwały tak kilka lat i przyniosły mu sporą popularność wśród kazimierzowskiej społeczności. Dlatego też, gdy któregoś lata psiak nie zawitał na Rynku, wszystkim zrobiło się jakoś smutno. Okazało się, że letni Kazimierz Dolny bez Kwadrata, to już nie to samo. Tak tubylcy, jak i stali bywalcy Kazimierza dokuczliwie odczuwali brak obecności psa, który stał się przecież przez lata częścią kazimierzowskiego krajobrazu. Zresztą, co tu dużo mówić, czworonóg pokochał to miejsce tak samo jak oni… Któregoś więc dnia, pewien artysta (B.M.) wyrzeźbił podobiznę Kwadrata z brązu. Następnie mieszkańcy Kazimierza Dolnego oraz wszyscy ci, którzy pamiętali sympatycznego, czworonożnego letnika, zebrali się zgodnie, by wziąć udział w uroczystym odsłonięciu pomnika postawionego na jego cześć. Statuetkę honorowego psiaka miasteczka Kazimierz Dolny, ustawiono na murku zaraz przy Rynku. Kwadrat zajmuje więc zasłużone miejsce: wzniesienie z widokiem na miasto.
W Kazimierzu znowu wszystko jest na swoim miejscu – i zamek, i studnia, i pies. Tyle, że Kwadrat zostaje już teraz także na zimę. No i nie drapie się go za uchem, jak dawniej, tylko pociera się ręką jego nos. Na szczęście.