Jeden? A może więcej?

Prędzej czy później każdy opiekun kota zadaje sobie pytanie, czy nie warto byłoby sprowadzić do domu towarzysza dla swojego futrzaka. Sytuacja taka może mieć albo zbawienny wpływ na kota rezydenta, tak jak w przypadku naszych pierwszych bohaterów – Marty i Bartka, albo może spowodować więcej szkody, o czym przekonali się Marek i Beata.

Źródło: Bawialnia Fiona

Futro zmienił Mrówkę 

– Mrówka był bardzo agresywnym kotem – opowiada Marta z Lublina – potrafił bez powodu rzucić mi się z pazurami na nogi. Zdarzały mu się nawet próby atakowania mojej twarzy. Mojego męża Bartka nie atakował, gdyż chyba się go bał. Zresztą Bartek przy kilku pierwszych razach nie przestraszył się Mrówki i być może dlatego miał względny spokój. Ja, jako że często chodzę w spódnicy, miałam non stop podrapane nogi i ciągle musiałam kupować nowe rajstopy.

– Wszystko to powodowało – wtrąca Bartek – że poważnie zastanawialiśmy się nad oddaniem go do schroniska. Serce nam się krajało na tę myśl, ale planowaliśmy dziecko i baliśmy się zachowania Mrówki w stosunku do niego. My się jeszcze mogliśmy bronić, nawet Marta, ale niemowlę nie miałoby szans. Całe szczęście zupełnym przypadkiem w domu pojawiła się Futro (Futro to imię kotki, którą Bartek znalazł poprzedniej zimy niemal zamarzniętą pod drzwiami garażu) i Mrówka kompletnie się zmienił. Miewa czasem jeszcze lekkie napady agresji, ale rozładowuje je w walce z Futro, ona mu oddaje i jest ok. Nikomu nie dzieje się krzywda, oba „sierściuchy” mają dużą dawkę ruchu i wszyscy są zadowoleni.

Pojawienie się czteromiesięcznej, ledwo żywej kotki obudziło w Mrówce zupełnie nowe instynkty. Przez pierwsze kilka dni nie odstępował jej na krok. Codziennie w czasie wizyty kotki u weterynarza (Futro była ledwo żywa i musiała być leczona zastrzykami i dokarmiana kroplówką) Mrówka odchodził od zmysłów. Na zmianę szalał po całym mieszkaniu albo chodził osowiały i szukał jej po wszystkich kątach. Dziś oba koty żyją w jak najlepszej komitywie, a Marta i Bartek nie boją się już o sześciomiesięcznego Kubusia.

Kot wybawca

Jest to doskonały przykład sytuacji, w której pojawienie się drugiego kota w domu spowodowało korzystne zmiany w zachowaniu pierwszego rezydenta. Często zdarza się, że koty pozbawione towarzystwa pobratymców rozładowują nadmiar energii przez agresywne zachowania w stosunku do opiekunów. Ciężko jest bowiem zapewnić im taką ilość ruchu i zabawy, które zaspokajałyby kocie potrzeby. Koty żyjące w niewielkim stadzie, od 2 do 5 osobników, same świetnie sobie w tej kwestii radzą.

Wiele osób myślących o powiększeniu liczby kocich lokatorów obawia się, że kolejny kot spowoduje, iż nie będą miały czasu na nic poza opieką nad swoimi pupilami. Jest to przekonanie w większości przypadków błędne. Ilość czasu, jaki musimy poświęcić na opiekę nad dwoma kotami, jest najczęściej mniejsza niż ta niezbędna do właściwego zajęcia się jednym zwierzęciem.

Orion w natarciu

Niestety zdarzają się przypadki zupełnie odwrotne. Kot Marka i Beaty, Orion, mieszkał z nimi jakieś trzy lata. W pewnym momencie jego opiekunowie, kiedy byli z wizytą u przyjaciół, stwierdzili, że mu chyba samemu jest źle. Ich znajomi mieli trzy koty, które doskonale się ze sobą czuły. Bawiły się wspólnie, ganiały, nawet jadły z jednej dużej miski.

Źródło: Shutterstock
Niedługo po tej wizycie Orionowi przybył towarzysz. Piołun miał osiem miesięcy i został wzięty ze schroniska. Następnego dnia Marek, zakładając buty, poczuł wilgoć. Był to koci mocz. Kilkudniowe obserwacje wykazały, że Orion znaczy całe terytorium, aby pozbyć się intruza. Dalszy przebieg wypadków był dość typowy. Orion zaczął atakować Piołuna, a że miał dość dużą przewagę, to walka była nierówna. Doszło do tego, że Piołun nie odstępował na krok opiekunów, bojąc się ataków Oriona. W tej sytuacji nie było sensu dalej narażać młodszego i słabszego Piołuna. Został oddany przyjaciółce Beaty, a tam bardzo szybko zaprzyjaźnił się z kotką rezydentką. Orion niestety okazał się być kotem samotnikiem, dla którego własne terytorium i jego obrona są bardzo ważne. W tym przypadku mogło zadziałać również to, że przez kilka lat był jedynym zwierzęciem w domu.

Nie da się jednoznacznie stwierdzić, że posiadanie kilku kotów jest lepsze od posiadania jednego. Tak samo na odwrót. Wszystko zależy od potrzeb naszych i od zwierząt, ich charakteru i predyspozycji psychicznych. Również sytuacja mieszkaniowa i finansowa mają na to wpływ. Odpowiadając sobie na pytanie, czy brać do domu kolejnego kota, musimy sami rozważyć wszystkie za i przeciw, kierując się wspólnym dobrem.