Jak kotka Marta przestała się bać?

Kotka Marta była najmłodszym kociątkiem w rodzinie. Mieszkała razem z rodzicami i trzema starszymi braćmi w opuszczonej stodole. Marta lubiła się bawić, była wesoła i radosna. Do pełni szczęścia brakowało jej tylko koleżanki. Kotka nigdy nie opuszczała swojego podwórka. Gdy bracia dokazywali w pobliskim lesie, ona stawała w oknie, patrząc na nich z oddali.

 

Źródło: iStochphoto

Kotka Marta była najmłodszym kociątkiem w rodzinie. Mieszkała razem z rodzicami i trzema starszymi braćmi w opuszczonej stodole. Marta lubiła się bawić, była wesoła i radosna. Do pełni szczęścia brakowało jej tylko koleżanki. Kotka nigdy nie opuszczała swojego podwórka. Gdy bracia dokazywali w pobliskim lesie, ona stawała w oknie, patrząc na nich z oddali.

 

Któregoś dnia, gdy Marta została sama na podwórku, usłyszała naraz dziwny odgłos. W krzakach pod płotem coś chrobotało i szurało. „To na pewno potwór! Słyszę jego drapiące pazury” - pomyślała Marta. Przerażona kotka stanęła jak wryta, szukając wzrokiem braci.

Źródło: Shutterstock
 Niestety, właśnie poznawali oni uroki zabawy nad strumieniem i nie mogli pomóc małej siostrze. „Co zrobić? To właśnie oni zawsze ratowali mnie z opresji” - pomyślała przerażona kotka. Chrobotanie w krzakach stawało się coraz głośniejsze.

 

Bezgłośnie, aby nie zdenerwować potwora (już teraz była tego pewna!), Marta wycofywała się w kierunku domu. Cały czas bacznie obserwowała ruszające się listki. Naraz spomiędzy zieleni przedarła się mała zielono-brązowa główka. Marta zaczęła krzyczeń i robić niesamowity rwetes. W odpowiedzi na nagły hałas także i tajemnicza główka zaniosła się głośnym krzykiem, uciekając jednocześnie w głąb krzaków. Marta uciekła przestraszona w głąb podwórka, chowając się do starej skrzynki.

 

Leżąc w bezpiecznym schronieniu Marta spoglądała na tajemnicze krzaki. Gdy już serduszko jej się nieco uspokoiło, potwór nie wydawał się już taki wielki, straszny i groźny. Powoli spomiędzy krzaków zaczęło spoglądać brązowe oko. Za nim pojawiła się... kocia główka, z powkręcanymi w sierść listkami i suchy gałązkami.

 

Źródło: shutterstock
 Marta przełamała strach i powoli podeszła do płota. W krzakach zobaczyła nie strasznego stwora, a tak samo zdenerwowaną kotkę. Jaka ulga odmalowała się na twarzy gościa z krzaków, gdy ze skrzynki nie wyszedł straszny, rozkrzyczany potwór, ale równie mały i bezbronny kotek.

 

Okazało się, że obie kotki przestraszyły się siebie równie mocno, wyolbrzymiając zagrożenie. Dobrze, że nie uciekły. Dziś są najlepszymi przyjaciółkami. Często śmieją się z tej historii, zgodnie twierdząc: „Strach ma wielkie oczy!”.