Dlaczego psy naśladują ludzką mowę?

Filmiki z gadającymi pupilami są jednym z największych hitów internetu. Czasem, obserwując wielomilionowe wejścia na rozśpiewane czworonogi, odnieść można wrażenie, że pierwsze dane umieszczone w Sieci zawierały shih-tzu zakrzykującego „I love my mama!” lub kota wołającego śpiewne „helo!”. Dlaczego one to robią?

Przedstawiciele psiego gatunku opanowali sztukę dialogu z człowiekiem w stopniu zaawansowanym. Przedstawiciele psiego gatunku opanowali sztukę dialogu z człowiekiem w stopniu zaawansowanym. Źródło: Shutterstock

Naturalne predyspozycje zwierzaka

Właściciele zarówno psich jak i kocich osobników wiedzą, że komunikacja ich ulubieńców jest o wiele bardziej złożona niż sądzą osoby niemające zwierza w najbliższym otoczeniu. Sierściuchy, prócz typowego „hau czy miau” potrafią wydobywać z siebie całe bogactwo dźwięków, przywoływanych stosownie do słuchającej osoby, nastroju czy oczekiwań w stosunku do napełnienia pustej miski. Można podejrzewać nawet, że ich możliwości głośnego wyrażania uczuć są wciąż pogłębiane, a do wachlarza wydawanych dźwięków dochodzą wciąż nowe odgłosy.

Przedstawiciele psiego gatunku opanowali sztukę dialogu z człowiekiem w stopniu zaawansowanym. Szczególnie rozgadane są zwłaszcza rozpieszczone kanapowce, których nikt nie ucisza lecz cieszy się z energicznego wyrażania emocji.

Głośne, werbalne wyrażanie uczuć, jest to o tyle dziwne, że stojące zupełnie w przeciwieństwie wobec psiej natury.

Głośny pies – nowość w przyrodzie

Jeśli cofniemy się w czasie do momentu przed udomowieniem psa, zobaczymy polującego, tropiącego, często walczącego osobnika.  Ba, nawet w momencie udomowienia posiadał on szereg cech dzikiego przodka, utrwalanych przez ówczesnych właścicieli. Pies, wykorzystywany najczęściej do pilnowania stad zwierząt hodowlanych lub terytorium człowieka, zamienił jedynie jedną watahę na nową, składającą się z osobników dwunożnych.
Zarówno przed, jak i w pracowitej fazie udomowienia, pies należał do milczków. Praprzodek Burka szczekał jedynie w ostateczności. Głośniejszy dźwięk mógł uniemożliwić złapanie zwierzyny, płosząc ofiary z całej okolicy lub ściągając na psa niepotrzebną uwagę większego agresora.

W końcu, komunikacja werbalna przynosi większe korzyści i daje szybsze skutki. Źródło: Shutterstock

Hałas był podobnie niepożądany podczas pracy. Przez długie lata przedstawiciele psiego gatunku rezygnowali z głośnego dialogu. Wystarczający okazywał się zazwyczaj sam ruch i ciche nawoływanie, wykorzystywane w ostateczności.

Skomlą nie tylko maluchy

Podobną nowość wśród psiej braci stanowi skomlenie czy wydawanie błagalnych poszczekiwań. Dumny potomek wilka, w świetle historii rasy, nie powinien płakać pod drzwiami wejściowymi, w oczekiwaniu na spacerek.

W przeszłości, żałosne skomlenie wykorzystywane było jedynie przez szczeniaki, a w trakcie dorastania i nabierania samodzielności smutne dźwięki przestały być potrzebne. Jeśli zobaczysz więc popiskującego doga niemieckiego wiedz, że chce on w Twoich oczach wyglądać na małą, smutną kuleczkę, o oczach jak sarenka. Pamiętaj jednak, że jest to działanie z premedytacją, wypracowane do manipulowania człowieka o miękkim sercu.

Skąd więc to psie „mama”?

Szczekający przyjaciele człowieka są niezwykle inteligentnymi stworzeniami, dopasowującymi się do sytuacji. Gdy psia rasa przestała już być bezszelestnymi pracownikami, a stały się równym partnerem człowieka, dialog zmienił się zupełnie. Zwierzę mogące pozwolić sobie na głośne szczekanie, ujadanie i inne odgłosy, korzysta z przywileju w zupełności. W końcu, komunikacja werbalna przynosi większe korzyści i daje szybsze skutki.

Psy uczą się świata poprzez obserwację, wyciągając wnioski z naszych zachować nawet wtedy, gdy wolelibyśmy nie zdradzać się przed zwierzakiem. Z drugiej strony, bezgranicznie kochają one człowieka, starając się  wciąż przypodobać dwunożnemu przodownikowi stada. Psie gadanie i śpiewanie jest niczym innym jak łatwym sposobem na wywołanie odpowiedniego efektu u słuchającego człowieka. Rozbawienie czy rozczulenie właściciela sprawia zwierzęciu wielką radość i stanowi to główny cel czworonoga. A jeśli po udanej sztuczce pupil dostanie smakołyk jest już w siódmym niebie! Po cóż się wysilać na bardziej subtelne formy komunikacji jeśli skomlenie i gadanina załatwiają sprawę w minutę, nawet jeśli stanowią zupełne przeciwieństwo natury drapieżnika?