Diabeł tkwi w szczegółach

Obedience przypomina konkurs ujeżdżania, który przez niewprawionych obserwatorów omijany jest szerokim łukiem, ponieważ nie dostarcza takich emocji jak inne dyscypliny sportowe, w których zrzuca się tyczki czy trwa wyścig na czas. By móc zachwycić się sportowym posłuszeństwem trzeba wpierw zobaczyć współpracę niejednej pary przewodnika z psem, niejedno „zostań” czy „waruj”…

Źródło: Shutterstock

Obedience choć nie jest tak ekscytująca jak agility, dog frisbee czy sporty obronne, również może dostarczać emocji. Ktoś kto spróbuje swych sił w sportowym posłuszeństwie szybko się w nie wciąga. Z pozoru łatwe zadania w obedience wymagają prawie trzy letnich treningów! Tyle czasu potrzeba na przygotowanie się do zawodów międzynarodowych w klasie 3. Perfekcja tak istotna w obedience jest naprawdę niełatwa do opanowania. Ponadto każdy najmniejszy błąd przewodnika, jak dodatkowa komenda, za którą uważa nie tylko gest czy słowo, ale i wszystkie inne ruchy ciałem, cmoknięcia itp., otrzymuje się punkty karne. Już od początku treningów przewodnik powinien zwracać uwagę na swoje ciało i mieć świadomość tego co ono robi.

W obedience liczy się nie tylko perfekcja wykonywanych ćwiczeń, ale także chęć psa do współpracy z przewodnikiem. Pies musi czerpać radość z podporządkowania się człowiekowi. Komendy powinien wykonywać z precyzją, szybko i do tego z przyjemnością! Osiągnięcie tego efektu możliwe jest tylko przez odpowiednie metody szkoleniowe. Biciem czy karceniem psa podczas treningu nigdy nie nauczymy go wykonywania ćwiczeń z entuzjazmem. W obedience pies jest partnerem, który słucha przewodnika z miłości, a nie z lęku.

Bardzo istotnym elementem współpracy w obedience jest stałe utrzymywanie kontaktu wzrokowego z psem. Co wcale nie jest proste do opanowania. Parzenie prosto w oczy w psim języku oznacza wyzwanie, dlatego większość psów unika takiego kontaktu.

O ile pokonywanie każdego elementu z osobna nie sprawia większości psów żadnych problemów to już stawienie czoła wszystkim ćwiczeniom podczas egzaminów czy na zawodach okazuje się dość trudne. Większość psów, które nie dostają nagrody po każdym dobrze wykonanym zadaniu zaczyna tracić motywację lub po prostu się nudzić. Dlatego już od samego początku powinniśmy szkolić psa w taki sposób jakbyśmy uczestniczyli w zawodach. Ważne jest także nasze zachowanie. Musimy panować nad swoim ciałem, wypowiadanymi komendami oraz poruszać się w sposób naturalny. Musimy zachowywać się na treningu tak jak będziemy zachowywać się na zawodach.

Naukę poszczególnych ćwiczeń watro podzielić na kilka mniejszych kroczków. Ćwiczenia muszą być wykonywanie dokładnie, a nie osiągniemy takiej precyzji jeśli ułożone przez nas treningi będą chaotycznie, ze zbyt wygórowanymi wymaganiami wobec psa. W osiągnięciu perfekcji pomocne jest odpowiednie nagradzanie psa. Po pierwsze na początku nagradzamy czworonoga za każde wykonane ćwiczenie, kiedy pies załapie o co chodzi nagradzamy tylko te wykonane doskonale, na koniec odwlekamy nagrodę po zakończeniu całego treningu. Podczas zawodów obedience nie wolno nagradzać psa. A wiadomo, że nikomu nawet psu nie chce się pracować za darmo. Dlatego musimy nauczyć psa, że nagrodę otrzyma zawsze, ale dopiero po zakończeniu wszystkich ćwiczeń.

Obedience może wygrać tylko ten, kto szkoli psa z miłości i w miłości, ponieważ w tym sporcie jak na dłoni wydać wszystkie niedociągnięcia warsztatu szkoleniowego przewodnika oraz jego prawdziwą relację z psem. W obedience nie da się zatuszować niewłaściwego szkolenia i złego traktowania psa!

ŹRÓDŁA: Aleksandra Mucha, Na czym polega Obedience? – posłuszeństwo psa, http://www.psy24.pl; Agnieszka Boczula, Obediencehttp://dogandsport.pl; Inki Sjösten, Obedience trening posłuszeństwa, Galaktyka; konsultacja merytoryczna: Magdalena Łęczycka i Tomek Jakubowski www.animag.eu;